Kazimierz Dąbrowski - TRUD ISTNIENIA
Czestni Drugowie > Kazimierz Dąbrowski

Od
autora
W
pracy tej próbuję wyjaśnić i opisać niektóre najnowsze pojęcia
z zakresu psychologii rozwoju osobowego i wychowania. Pojęcia te to
wielopłaszczyznowość i wielopoziomowość rzeczywistości oraz
proces dezintegracji pozytywnej w rozwoju, która uzupełnia, ale
także komplikuje proces integracji. Przedstawię też strukturę i
funkcje psychicznego środowiska wewnętrznego człowieka,
"dorabianie się" osobowości, która - moim zdaniem jest
najwyższą strukturą rozwojową, możliwą do osiągnięcia jedynie
dzięki intensywnej pracy nad sobą. Omówię też psychopatię,
która powoduje największe komplikacje życia osobistego i
społecznego, będącą zaprzeczeniem rozwoju psychicznego.
Przedstawię także nowe ujęcie zdrowia psychicznego jako zjawiska
rozwojowego, wielopoziomowego, a więc ujęcie wyrażające "zdrowie
rozwijające się". Muszę wyjaśnić, dlaczego dałem tej pracy
tytuł "Trud istnienia".
Otóż
chyba bezsprzecznie rozwój psychiczny człowieka przez zasadniczy
udział w nim samoświadomości, konfliktów wewnętrznych i
zewnętrznych, przejawów wzmożonej pobudliwości psychicznej, czyli
tzw. nerwowości, i mozolnego osiągania coraz wyższych poziomów
osobowości i coraz pełniejszego zdrowia psychicznego jest wielkim
trudem, wysiłkiem związanym ze stanami napięcia, z cierpieniem, z
tzw. pozytywnymi zaburzeniami psychicznymi, do których należą
nerwowość i psychonerwice. Jest to kształtowanie się osobowości
właśnie przez trud istnienia i trud rozwoju. Wydaje mi się
konieczne wyjaśnić krótko niektóre użyte w pracy terminy, jak:
dezintegracja pozytywna, nieprzystosowanie pozytywne, czynnik trzeci,
psychiczne środowisko wewnętrzne, esencje (indywidualna i
społeczna), transcendencja konkretna i agonia. Wyrażają one
zasadnicze treści życia wewnętrznego i rozwoju człowieka oraz -
jego ustosunkowanie się do świata zewnętrznego, a przede wszystkim
do ludzi, wśród których żyje.
Dezintegracja
pozytywna wyraża korzystne rozluźnienie, a nawet rozbicie
pierwotnej struktury psychicznej, np. w okresie dojrzewania, w
stanach nerwowości, w nerwicach i psychonerwicach oraz w konfliktach
życia codziennego - zewnętrznych, a przede wszystkim wewnętrznych.
Takie rozluźnienia i rozbicia są bowiem bardzo często czynnikiem
sprzyjającym rozwojowi, zwłaszcza rozwojowi przyspieszonemu i
twórczemu, co stwierdza się w praktyce u osób cierpiących na
psychonerwice, a także w biografiach wybitnych jednostek. Termin
"nieprzystosowanie pozytywne" oznacza formę protestu,
który ma charakter twórczy, wyraża samodzielność rozwojową.
Czynnik trzeci - to czynnik autonomiczny, syntetyzujący inne
autonomiczne czynniki, które wyrażają twórcze zaprzeczenie lub
potwierdzenie pewnych własnych dążeń i wpływów otoczenia. Jest
to czynnik wybiórczy w obu środowiskach i autonomiczny w rozwoju
własnym jednostki.
Środowisko
wewnętrzne - to (analogicznie do środowiska zewnętrznego) układ
tendencji albo, inaczej mówiąc, dynamizmów wewnętrznych
jednostki. Wyróżniamy wśród nich dynamizmy jednopoziomowe oraz
wielopoziomowe, zhierarchizowane lub równorzędne, pozostające w
harmonii lub wywołujące konflikty, mające znaczenie rozwojowe lub
hamujące rozwój. Jest to teren współpracy i ścierania się
wszystkich dynamizmów jednostki zarówno zewnętrznych, jak i
wewnętrznych.
Esencja
indywidualna i społeczna - to najwyższe zespoły właściwości
jednostki, z których pierwszy oznacza najistotniejsze, wysublimowane
właściwości indywidualne (zainteresowania i talenty, wyłączne
uczucia, świadomość własnej tożsamości i historii rozwoju), a
drugi - najważniejsze właściwości społeczne (empatia,
odpowiedzialność, autonomia, autentyzm, wysoki poziom świadomości
społecznej). Każda z tych esencji stanowi warunek sine qua non
drugiej.
Transcendencja,
czyli przekroczenie, oznacza wzniesienie się w rozwoju ponad poziom
przeciętnych, a nawet wyższych niż przeciętne czynności
intelektualnych i afektywnych, charakterystycznych dla stadiów
prymitywnych. Jako przykład można podać przekroczenie lub
tendencje do przekroczenia własnego typu psychicznego oraz
biologicznego cyklu życiowego, przeciwstawienie się instynktowi
samozachowawczemu i seksualnemu na poziomach średnich i wyżej niż
średnich. Termin "agonia" jest w tej książce używany w
znaczeniu najwyższego, globalnego natężenia bólu czy cierpienia
psychicznego, które może mieć znaczenie pozytywne. Terminy te
staną się, jak sądzę, bliższe czytelnikowi przy zetknięciu się
z nimi w książce.
1.
Co to jest wielopoziomowość rzeczywistości
Rzeczywistość
wielopoziomowa - wielopoziomowość rzeczywistości
Na
wstępie podam definicję rzeczywistości, którą posługiwać się
będę w tej książce. Rzeczywistość jest to wielopłaszczyznowa i
wielopoziomowa całość zjawisk zachodzących w środowisku
zewnętrznym i wewnętrznym, postrzegana, ujmowana logicznie i
przeżywana. Zgodnie z takim ujęciem każde zjawisko psychiczne ma
różne poziomy. Dotyczy to np. postrzegania, sądzenia, opiniowania
i innych czynności intelektualnych, a także czynności
instynktownych i afektywnych. O tym samym zjawisku możemy mieć
opinię wnikliwą, bardziej wszechstronną albo powierzchowną i
zawężoną. Możemy postrzegać coś niejasno lub szeroko. W drugim
przypadku uwzględniamy inne towarzyszące postrzeżenia, które
wzmacniają i nadają wyraźniejszy, a nawet piękniejszy obraz
postrzeganej rzeczywistości. Uczucia i popędy mają także różne
poziomy. Na przykład w zakresie instynktu seksualnego na niskim
poziomie obserwujemy jedynie wyładowania energii seksualnej, bez
wyboru partnera, bez odpowiedzialności za niego, bez silniejszych
związków psychicznych i moralnych z nim. Na wysokim poziomie
obserwujemy wybiórczy, wszechstronny, odpowiedzialny, pełen miłości
i oddania stosunek uczuciowy do drugiego człowieka. Zawiera on w
sobie nie tylko empatię, nie tylko odpowiedzialność za partnera,
ale również potrzebę ugruntowania istniejącego związku, potrzebę
jego rozwoju. Wyraża się on we wzajemnym dążeniu do tworzenia
"szkoły małżeńskiej", a po przyjściu na świat dzieci
- tworzenia "szkoły rodzinnej" na wysokim poziomie
afektywnym, intelektualnym i moralnym oraz w dążeniu do konkretnego
ideału rodziny. To samo dotyczy instynktu samozachowawczego, który
na niskim poziomie wyraża brutalny, prymitywny egoizm i egocentryzm,
osłabienie czy ograniczenie świadomości, "znieruchomienie
psychiczne" i brak poczucia odpowiedzialności za słabych,
potrzebujących pomocy. Na poziomie wysokim i najwyższym instynktu
samozachowawczego obserwujemy natomiast tendencję do zachowania
takich najwyższych i najważniejszych właściwości indywidualnych,
jak zainteresowania, uzdolnienia i talenty, i takich wartości jak
wyłączność związków przyjaźni i miłości oraz świadome
utożsamienie się z sobą i z własną historią rozwoju. Jeżeli
weźmiemy pod uwagę postawę wobec śmierci, to na najniższym
poziomie tej postawy ujawnia się brak skłonności do zastanawiania
się nad tym, co to jest śmierć, nieprzyjmowanie tego, że śmierć
jest zjawiskiem realnym. Wobec niewątpliwie nadchodzącego końca
wystąpią wtedy prymitywne, gwałtowne, niemal zwierzęce objawy
strachu i nieświadomych lub półświadomych reakcji protestu. Na
wysokim lub najwyższym poziomie natomiast spotykamy postawę
refleksyjną w stosunku do śmierci i nawet przy silnym lęku lub
agonii psychicznej - uwidocznią się elementy egzystencjalne,
elementy przewagi lęku o życie innych nad obawą przed własną
śmiercią.
Wystąpi
także pełna refleksji postawa filozoficzna wyrażająca się
świadomym przyjęciem nieuchronnego zgonu i odejściem jak
najbardziej godnym człowieka. Nawet w tak potocznym zjawisku jak
śmiech możemy wyróżnić wiele poziomów. Bo oto na niskim,
prymitywnym poziomie obserwujemy śmiech hałaśliwy, brutalny,
wyrażający naśmiewanie się z kalectwa, słabości, a nawet z
krzywdy innych. Czasem w kinie lub w teatrze słyszymy hałaśliwy,
brutalny śmiech w momencie, kiedy akcja filmowa wywołuje u ludzi na
wyższym poziomie zadumę, przygnębienie, smutek, a nawet lęk. Im
wyższy poziom rozwoju, tym rzadziej się śmiejemy, a częściej się
uśmiechamy. Uśmiech jest pozbawiony gwałtowności, prymitywizmu,
cechuje go natomiast refleksyjność, zaduma, zwrócenie się nie
tylko ku światu zewnętrznemu, ale przede wszystkim - do wewnątrz.
Taki uśmiech widzimy w rzeźbie Wyłowiona z Sekwany. Na twarzy
młodej dziewczyny, która skończyła śmiercią samobójczą, jest
w uśmiechu "zapatrzenie w inne wymiary". Podobny jest
uśmiech Mony Lizy Leonarda da Vinci, widzimy go na obliczu
Zbawiciela z obrazu Rembrandta Chrystus w drodze do Emaus.
Reasumując, możemy powiedzieć, że skoro w dziedzinie czynności
umysłowych, czynności percepcyjnych, funkcji uczuciowych i
popędowych istnieje wiele poziomów, to i rzeczywistość, którą
za ich pośrednictwem ujmujemy, odbieramy i przeżywamy, jest
wielopoziomowa.
Należy
podkreślić, że tak jak w dziedzinie czynności percepcyjnych i
ujmowania logicznego są fakty i pewniki podstawowe, np. odbierane
przez wszystkich kształty, kolory, dźwięki, podstawowe ujęcia
liczbowe (2 razy 2 jest 4), tak też w zakresie funkcji uczuciowych i
popędowych istnieją podstawowe pewniki i fakty. Są one ważne dla
osób nie przejawiających globalnego upośledzenia psychicznego lub
upośledzenia moralnego. Do pewników i faktów budzących powszechny
protest należą np. tortury, sądzenie i wykonanie wyroku bez
przeprowadzenia przewodu sądowego i udowodnienia winy czy też bicie
małego dziecka. A teraz spróbujmy określić, co nazywamy
rzeczywistością wielopoziomową. Zgodnie z tym, co powiedziano
wyżej, jest to percypowanie, ujmowanie logiczne (analiza i synteza)
oraz przeżywanie zjawisk zewnętrznych i wewnętrznych. Dadzą się
one gruntownie i ściśle (lub dość ściśle) opisać na podstawie
analizy przypadków longitudinalnych, na podstawie analizy i
interpretacji naukowo opracowanych biografii ludzi normalnych i ludzi
wybitnych oraz na podstawie obserwacji codziennych i obserwacji
klinicznych. Zjawiska te przejawiają różny stopień skomplikowania
i złożoności. Różni ludzie są zdolni lub nie do
wielopoziomowego ujmowania rzeczywistości z udziałem prospekcji i
retrospekcji, wyobraźni i fantazji twórczej.
Rzeczywistość
ujmowana percepcyjnie, logicznie i przeżyciowo
W
ciągu setek lat rozwoju psychologii i filozofii rozmaicie ujmowano
to, co nazywamy rzeczywistością obiektywną i rzeczywistością
subiektywną. Na ogół przyjmuje się znaną zasadę, że nic, co
przedtem nie było postrzegane zmysłowo, nie może być przedmiotem
rozważań i dociekań intelektualnych. Teoretycy filozofii i
psychologii są przeważnie zdania, że podstawowy element
rzeczywistości stanowi to, co jest postrzegane przez wszystkich,
dostępne dla wszystkich, co jest dotykalne, widzialne, słyszalne.
Pewna niedokładność postrzeżeń, iluzje, a nawet halucynacje,
pewne wycinkowe percepcje, pewne zaburzenia w percypowaniu pod
wpływem stanów zmęczenia, środków farmakologicznych były
podstawą opinii, że istotne poznanie rzeczywistości jest związane
z postrzeżeniami zmysłowymi i ich sprawdzaniem, analizą,
ujmowaniem logicznym przez intelekt. To wszystko, co nie odpowiadało
tym wymaganiom, uważano za subiektywne. Taki właśnie był stosunek
do zjawisk emocjonalnych i popędowych. Zjawiska te mimo
powszechności występowania przypisywana w większości przypadków
doświadczeniom subiektywnym, indywidualnym przeżyciom, traktowano
je jak coś introspektywnego, coś nie podlegającego percepcji i
adekwatnemu osądowi logicznemu. Na podstawie moich obserwacji i
przemyśleń uważam, że jest to postawa niesłuszna i oparta na
nieuzasadnionym uogólnianiu i prymitywnej interpretacji danych
dostarczanych nam przez statystykę.
Chciałbym
tutaj zwrócić uwagę na inne zjawisko dotyczące wielopoziomowości
funkcji uczuciowych i popędowych, funkcji wyobraźni i fantazji
twórczej. Otóż wiemy dobrze, że pewien rodzaj percepcji, np. w
zakresie postrzeżeń i przeżywania piękna dzieł architektury,
malarstwa, rzeźby, utworów muzycznych i innych, nie jest dostępny
dla wszystkich, lecz jedynie dla ludzi zdolnych do odbioru
"rzeczywistości estetycznych", ludzi, którzy dysponują
możnością ich przeżywania i oceny. Stanowią oni pewną
jednorodną grupę, zgodną w postrzeżeniach i przeżyciach i
wyrażającą analogiczne reakcje na te same bodźce. Jest to
zjawisko wybiórczości postrzeżeń i przeżyć, jest to także
zjawisko statystyczne z dziedziny statystyki wielopoziomowej, która
jeszcze nie została opracowana. Autor niniejszej pracy przeprowadzał
badania osób dobranych pod względem poziomu funkcji uczuciowych i
popędowych, które wykazywały identyczność postrzeżeń i uczuć
w reakcji na pewnego typu bodźce; badania te wykazały
homogeniczność i powszechność percepcji, sądów i przeżyć
zjawisk wielopoziomowych w zakresie sztuki i moralności.
Rzeczywistość
rzeczy i ciał
Przywykliśmy
do postawy reistycznej, do traktowania rzeczy i ciał najbardziej
konkretnie, jako perceptywne zjawiska rzeczywistości. Istnieją
kierunki filozoficzne i psychologiczne, które przyjmują tylko
rzeczywistość "rzeczową" i "cielesną".
Widzimy rzeczy i ciała, słyszymy szmery i dźwięki z nimi
związane, dotykamy te rzeczy, przesuwamy je, odczuwamy ich zimno,
ciepło czy gorąco, wyczuwamy i mierzymy ich rozmiary, oceniamy ich
gładkość lub chropowatość, widzimy ich kolory, odczuwamy ich
zapach i smak. Ale przecież te same ciała i rzeczy inaczej
postrzegamy w ruchu, np. chmury, błyskawice, samoloty w locie,
pojawiają się i znikają. Gdy słońce wschodzi lub zachodzi, wtedy
las, drzewa, woda nikną w mroku, nie dostrzegamy ich lub widzimy
bardzo niewyraźnie. Musimy uzupełniać swoje bezpośrednie
spostrzeżenia odwołując się do wyobraźni, a nawet fantazji.
Doświadczamy więc znikania naszych postrzeżeń. Obserwujemy
znikanie przedmiotów tych postrzeżeń, ich przetwarzanie,
zaciemnianie. To nasuwa przeświadczenie, że przedmioty te istnieją
w rzeczywistości, choć zniknęły z naszego pola widzenia. Słońce,
samoloty, ptaki są, trwają dalej w rzeczywistości, ale straciliśmy
odpowiedni w stosunku do nich dystans, bo zniknęły z naszego pola
widzenia. Jest to - jak już wspomniałem - rzeczywistość
wyobrażalna, "dopowiadana", rozumowana. W każdym razie
nie jest ona bezpośrednio percypowana. Stąd koncepcja
wielopłaszczyznowej rzeczywistości - rzeczywistości zmieniającej
się, rzeczywistości w ruchu, rzeczywistości w przestrzeni i
czasie. I jeszcze jedno: niektóre nasze postrzeżenia, niektóre
nasze sądy o rzeczach i zjawiskach dają nam wyobrażenia prostsze
lub bardziej skomplikowane, wymagające wielokierunkowych sprzężeń
czynności percepcyjnych, intelektualnych i emocjonalnych. Nadaje to
nowe cechy rzeczywistości, mianowicie cechy wielopłaszczyznowości
i wielopoziomowości. Dochodzimy do rozróżnienia zwłaszcza w
dziedzinie przeżyć - tego, co "niższe", i tego, co
"wyższe", a co dostępne jest tylko jednostkom szczególnie
wrażliwym, uczulonym na ten właśnie wyższy poziom rzeczywistości.
Rzeczywistość
wielopłaszczyznowa i wielopoziomowa sprzężona, odkrywana i
tworzona w wyobraźni, rzeczywistość funkcji uczuciowych i
popędowych
Zwróciliśmy
już uwagę, że przedmioty, że ciała poruszające się w
przestrzeni, zmieniające się w czasie znikają często z pola
naszej percepcji. Musimy sobie dopowiadać z pomocą wyobraźni i
fantazji oraz rozumowania logicznego ich dalszy byt, ich przesuwanie
się, ich ruch. To zwraca naszą uwagę na ważkość udziału
wyobraźni i fantazji w rozumieniu rzeczywistości. Wiemy, że w
umysłach twórczych rodzą się wizje, które cechuje olbrzymia
precyzja kształtu, dźwięku, proporcji itd. Że będąc dopiero w
sferze pomysłów - nie tylko u pojedynczego twórcy, ale również w
grupie twórców na podobnym poziomie, którzy podjęli konkretny
zamysł twórczy - wizje te mają już postać dzieła niejako
gotowego do realizacji, do wyrzeźbienia, zbudowania, do wyrażenia w
formie muzycznej itd. Tak w wyobraźni Michała Anioła został
opracowany w najdrobniejszych szczegółach wizerunek Kaplicy
Sykstyńskiej. Widział ją i dotykał w sposób oczywisty w
wyobraźni, obliczył jej projekt matematycznie w okresie, kiedy nie
był znany rachunek całkowy i różniczkowy. Potem przeniósł tę
wizję w rzeczywistość widzialną i namacalną, która była
dokładną realizacją jego zamysłu twórczego. Czy możemy wobec
tego powiedzieć, że twór "imaginacyjny" Michała Anioła
nie istniał w okresie przed realizacją jako rzecz wyobrażeniowa?
Myślę, że istniał i mógł być przedmiotem intuicyjnej wymiany
pomysłów między Michałem Aniołem i współczesnymi mu artystami.
Analogiczne zjawisko występuje w dziedzinie uczuciowo-dążeniowej.
Siła naszych przekonań moralnych, wyrazistość pomysłów,
sprzęgnięcie postaw z przeczuciami i przekonaniami jednostek o
podobnym poziomie dążeniowo-uczuciowym są dla nich kryterium ich
obiektywno-subiektywnej rzeczywistości. Mogą one poprzez własną
aktywność przenieść je natychmiast do tego, co nazywamy
rzeczywistością zrealizowaną, wykonaną. Dochodzimy tutaj do pojęć
subiektywizmu i obiektywizmu. Wydaje się, że podział ten jest dość
nieżyciowy i nietwórczy, ponieważ nasze głęboko opracowane,
subiektywne odczucia skrystalizowane na określonym poziomie mają
zarazem wartość subiektywną i obiektywną. Subiektywną, bo są
pomyślane i przeżyte przez nas, a obiektywną - bo mogą być
zrealizowane, bo mogą być przekazane innym, bo mogą być
zrozumiane, odczute i przyjęte przez grupę homologiczną na tym
samym lub nieco niższym poziomie. Twierdzenie, że obiektywne jest
to, co nie istnieje niezależnie od podmiotu, a subiektywne to, co
jest ściśle z podmiotem związane, nie wydaje się dostatecznie
umotywowane. "Obiektywne" w ogromnej większości
przypadków jest zależne od rodzaju i poziomu podmiotu,
"subiektywne" zaś - możliwe jest do przeniesienia na
teren przedmiotowości. Chodzi o to, że rzeczywistość jest
zazwyczaj subiektywna i obiektywna zarazem, że jest rzeczywistością
psychologiczną, społeczną, moralną, percypowaną, odczuwaną i
logiczną, a więc wielopoziomową i wielopłaszczyznową. Wartości
są również wielopoziomowe i obiektywne, nie tracąc nic ze swojej
twórczej, subiektywnej rzeczywistości.
Sprzężenia
rozwojowe rzeczywistości postrzeżeniowej, ujmowanej logicznie, i
rzeczywistości uczuciowo-dążeniowej
Nasza
rzeczywistość rozszerza się i pogłębia przez sprzężenia
postrzeżeniowe, logiczne, uczuciowo-dążeniowe oraz ich
hierarchizację. Już wspomniałem, że takie sprzężenia wyrażają
postawę wielorodzajową, wielopłaszczyznową i wielopoziomową.
Jest zrozumiałe, że w ten sposób ogarniają one rzeczywistość
szerzej i głębiej. Gdybyśmy powiedzieli, że rzeczywistość, jej
rozległość i głębia wiążą się z udziałem możliwie
największej liczby różnorodnych "władz poznawczych" -
to wyrażalibyśmy poprzez wielopłaszczyznowość i wielopoziomowość
właśnie metodę poznawczego sprzężenia. Jest chyba zrozumiałe,
że dany przedmiot czy dane zjawisko są bardziej "rzeczywiste",
jeżeli są ujmowane wieloma zmysłami, a więc duchem, dotykiem,
wzrokiem, zmysłem równowagi i równocześnie - przeżyciem
uczuciowym z udziałem myślenia logicznego, analizy i syntezy
intelektualnej. Ta postawa poznawcza ma swoją analogię np. w
metodzie diagnozy ludzi zdrowych i chorych. Jeżeli stawia się taką
diagnozę, uwzględniając genezę biologiczną, genezę społeczną,
czynnik trzeci (a więc czynniki autonomiczne), jeżeli stawia się
ją z punktu widzenia właściwości normalnych, i
psychopatologicznych (twórczych i nietwórczych), jeżeli
równocześnie traktuje się całość spraw syntetycznie i ujmuje
niektóre zagadnienia od strony filozoficznej - to możemy
powiedzieć, że taka diagnoza jest sprzężona i ujmuje wyższy
stopień rzeczywistości aniżeli diagnozy: biologiczna,
psychopatologiczna czy społeczna osobno. Oczywiście podobną
wartość sprzężenia będzie miał w diagnozie i terapii udział
grupy ludzi - przedstawicieli różnych specjalności, jeśli ich
praca będzie odpowiednio zsyntetyzowana i skoordynowana, a zatem
wielopłaszczyznowa i wielopoziomowa. Wchodzimy więc tutaj w
zagadnienie wszechstronności jednostki, która im bardziej jest
wszechstronna, tym głębszą i szerszą rzeczywistość obejmuje. To
samo można powiedzieć o zespole wielu jednostek wyspecjalizowanych,
których czynności podporządkowane są hierarchicznym wartościom i
celom jednostek, które są związane empatią i dążą, jak w
przytoczonym wyżej przykładzie, do wszechstronnego, pogłębionego
ogarnięcia danej rzeczywistości, a więc dążą do postawienia
możliwie najbardziej wszechstronnej diagnozy rozwoju człowieka.
Twórcze
i nietwórcze ujęcia rzeczywistości w rozwoju
Trzy
właściwości składają się na najbardziej twórcze ujęcie tego
lub innego rodzaju rzeczywistości. O pierwszej z nich -
wielopłaszczyznowości lub wielorodzajowości rzeczywistości i
stosunku do niej człowieka - wspominałem już wielokrotnie. Drugą
właściwością jest wielopoziomowość, która pozwala ująć
rzeczywistość hierarchicznie, pozwala uchwycić elementy
wartościowania i elementy celów. Jeżeli to ujęcie ma być
nieschematyczne, to musi uwzględniać jeszcze procesy rozwoju, musi
umożliwiać ujmowanie danej rzeczywistości w rozwoju. Ludzkiej
rzeczywistości bowiem, ludzkich dążeń, ludzkich prospekcji nie
można rozumieć, jeżeli się nie zastosuje rozwojowego punktu
widzenia. Proces "stawania się" związany jest z
hierarchizacją wartości i celów, ale równocześnie z potrzebą
stabilizacji pewnych właściwości ludzkich, ich trwałością i ich
niezmiennością. Specyfika natury ludzkiej wymaga uwzględnienia
oprócz zmienności jakościowej i ilościowej również cech
trwałych, niezmiennych, identyfikujących daną osobowość. Jest to
sprawa poruszana w wielu moich pracach, a dotycząca dwu esencji
cechujących osobowość: esencji indywidualnej i esencji społecznej.
2.
Dezintegracja pozytywna
Od
wieków, a szczególnie w ostatnich dziesiątkach lat, uważa się
niemal powszechnie, że integracja, proces integracyjny to przejaw
dobrej organizacji, sprawności, podporządkowania części -
całości. Również w zakresie czynności psychicznych integracja
jest równoznaczna z tym, co pozytywne, ze zdrowiem jednostki.
Przyzwyczailiśmy się do tego, że wszystko, co zintegrowane lub
integrujące: proces organizowania, budowania, osiągania
zamierzonych efektów - jest zawsze czymś pozytywnym, pożytecznym,
potrzebnym, zdrowym. Jednocześnie uważamy, że proces dezintegracji
wyraża rozluźnienie, rozbicie struktury i czynności, ich
nieuporządkowanie, brak sprawności. Panuje przekonanie, że
dezintegracja jest zjawiskiem wybitnie ujemnym, czego najsilniejszym
i negatywnym przejawem są nerwowość, nerwice i psychonerwice,
zwłaszcza zaś choroby psychiczne, a więc psychozy. Przywykliśmy
tak rozumować i układamy w jeden system różne małe sprawności,
różne małe integracje. Szczytem tego systemu mają być wysokie
sprawności, wysokie rezultaty, wysokie formy produkcji. Ludzi
wyrażających taką postawę oceniamy jako zdrowych, pożądanych,
wartościowych, godnych dobrego małżeństwa, wysokich stanowisk
kierowniczych itd. Za ujemne uważamy takie cechy, jak: pewna
niezgrabność dziecka czy młodego człowieka, zahamowania,
nieśmiałość, wahania, brak pewności siebie itp. Umieszczamy je w
układzie, którego szczyt tworzą zjawiska dezintegracji kompletnej,
chorobowej, psychotycznej. Czy takie ujęcie obu zjawisk, obu tych
procesów, dwu różnych norm jest słuszne? Czy czasami nie
popełniamy tutaj zasadniczego błędu, czy nie stosujemy zasady
"spieszącego się zdrowego rozsądku"? Spróbujmy
rozpatrzyć to zagadnienie z innego zupełnie punktu widzenia -
przede wszystkim z punktu widzenia rozwoju i to odmiennego rozwoju
obu procesów i obu postaw ludzkich. Jeżeli przyjrzymy się bliżej
niektórym cechom integracji, stwierdzimy, że zwierzę pod względem
sprawności ruchowej jest bardziej zintegrowane aniżeli człowiek,
że człowiek prymitywny wykazuje znacznie większą integrację
aniżeli kulturalny. Małe dziecko przez wiele miesięcy, a nawet w
ciągu pierwszych lat życia stopniowo zdobywa sprawność ruchową,
podczas gdy większość zwierząt ma ją od urodzenia. Porównajmy
zachowanie się małych kaczątek, małych gęsi, kociąt czy
piesków. W ciągu bardzo krótkiego czasu stają się one sprawne,
ogólnie przystosowane, zintegrowane. Dziecko podobną integrację
osiąga znacznie później. A teraz przejdźmy do porównania
sprawności ludzi prymitywnych i ludzi subtelnych, delikatnych,
refleksyjnych. Otóż można powiedzieć, że pierwsi są bardziej
sprawni, "wiedzą, czego chcą", radzą sobie dobrze w
różnych sytuacjach, są dość pewni siebie (np. w dziedzinie
seksualnej dążą do "konkretu" tzn. do aktu seksualnego).
"Nie patyczkują się", są wyraźni. Zupełnie inne cechy
charakteryzują ludzi o tzw. wzmożonej pobudliwości psychicznej. Są
oni często niezupełnie przystosowani do zwykłej rzeczywistości
albo nawet wyraźnie do niej nie przystosowani. Wahają się, są
często skrępowani, bojaźliwi, zahamowani, w różnych sytuacjach
pełni refleksji nie decydują się łatwo na działanie lub - jeśli
się decydują - nie ma to ich działanie nic wspólnego z
przemyślaną strategią, jest jedynie dążeniem do wytkniętego
celu. W rezultacie jednostki takie napotykają różne trudności,
przeżywają konflikty wewnętrzne, są narażone często na
niepowodzenia życiowe, przeżywają smutek, depresję i liczne stany
lękowe. Cechy te potęgują się często u ludzi zdolnych, u ludzi
wybitnych. Może świadczyć o tym zachowanie i postępowanie
większości wielkich poetów, malarzy, rzeźbiarzy, dramaturgów,
aktorów, muzyków, a także wielkich uczonych o szerokich
zainteresowaniach, którzy są często uważani przez społeczeństwo
za dziwaków. Skupieni zwykle na jednym czy kilku terenach działania,
wykazują równocześnie brak przystosowania się do spraw życia
codziennego, brak przystosowania społecznego. Są często
"niezgrabni" psychicznie, a nawet fizycznie, zapominają o
wielu rzeczach praktycznych, pochłonięci sprawami dla nich ważnymi
i absorbującymi ich całkowicie. Są to osoby, które przebywają w
innych rzeczywistościach aniżeli my wszyscy, są one pochłonięte
przeżywaniem twórczym w innych niż ogół wymiarach, przywiązują
dużą wagę do słów, do marzeń, do pomysłów często uważanych
za dziwaczne. Są to ludzie o ogromnej wrażliwości, którym
rzeczywistość nie przedstawia się tak jak nam - jest ona zazwyczaj
szeroka i wielopoziomowa, bogata i twórcza. Mają pełno pomysłów
przetwarzających tę rzeczywistość zgodnie z ich różnymi formami
wrażliwości, formami potencjału rozwojowego. Swoją innością,
swoją dziwacznością narażają się na trudności natury
społecznej, rozluźniają więzi z otoczeniem. Zamykają się w
świecie własnych przeżyć i pomysłów, nawiązują kontakt tylko
z wybraną grupą osób, której nie rażą swym zachowaniem, która
rozumie ich potrzeby i dążenia. Jak już wspomniałem, są to
zazwyczaj jednostki twórcze, bogate, subtelne, ale trudne w
kontaktach. Przeważnie nie są dobrymi kandydatami na mężów i
żony, na organizatorów życia codziennego. Niezaradni, często
niedbali o swój wygląd uważani są często przez otoczenie za
rozproszonych, niezharmonizowanych, nerwowych, a nawet
psychonerwicowych. Otoczenie przyznaje, że pod pewnymi względami są
to ludzie zdolni, twórczy, ciekawi, nawet odpowiedzialni i
kochający, ale - równocześnie - inni, nieznośni, nieżyciowi,
trudni w pożyciu. Otoczenie uważa, że gdyby takich osób było
więcej w społeczeństwie, to mimo swych zdolności utrudniałyby
rozwój stosunków międzyludzkich, utrudniałyby rozwój w ogóle i
byłyby nie do zniesienia w normalnym życiu. Oto wstępny obraz tzw.
dezintegracji (procesu dezintegracji), której jednakże nie można
uważać za zjawisko negatywne, nawet na podstawie dotychczasowych
wstępnych rozważań.
Pozytywne
strony dezintegracji
Przechodzimy
do omówienia i umotywowania treści terminu "dezintegracja
pozytywna". Oczywiście zdaję sobie sprawę, że tak radykalna
zmiana sensu pojęć integracji i dezintegracji musi wywołać
zasadnicze sprzeciwy. Zmiany treści pojęć i terminów utrwalonych
tradycją nie są łatwe do przyjęcia. Ale oto trochę danych
dowodowych. Przestudiowałem dwieście naukowo opracowanych biografii
ludzi wybitnych. Były one dobierane "tak jak szły", bez
żadnego klucza. W trakcie analizy tych biografii stwierdziłem u 97%
wybitnych osób cechy wzmożonej pobudliwości psychicznej, głównie
emocjonalnej, wyobrażeniowej i intelektualnej, lżejszych lub
cięższych psychonerwic, a nawet objawy z pogranicza psychonerwicy i
psychozy. Oto przykłady: Franz Kafka był uważany przez większość
biografów za osobnika na pograniczu ciężkiej psychonerwicy i
schizofrenii, a zatem przejawiającego to, co Paweł Abely nazywa
schizonerwicą*. (*P. Abely: De qelqes equivoques psychiatriques.
Annales Medico-psychologiques, 1959.) Miał ciężkie depresje, stany
lękowe, wybitnie wzmożoną pobudliwość psychiczną, poczucie
niższości w stosunku do siebie i innych. Przejawiał też twórcze
obsesje. Vincent van Gogh przeżywał głębokie, prawie agonalne
stany depresji i lęków, miał obsesje psychoruchowe i emocjonalne,
poczucie niepotrzebności, niższości, nigdy nie zaspokojoną
potrzebę miłości. Uważano go za schizofrenika i epileptyka. Jego
twórczość była bardzo nisko oceniana za życia, a po śmierci -
uznana za genialną. Wolfgang Amadeus Mozart, który przez wielu
biografów, nie znających dotyczących go najbardziej intymnych
dokumentów, był uważany za jednostkę harmonijną, w listach do
ojca pisał o agonalnych lękach przed śmiercią. Wiemy dobrze, że
Ludvig van Beethoven miał stany psychicznej obsesji. Prawie
równocześnie tworzył różne dzieła, przerzucając się z jednego
utworu na inny. Wiemy, że Soren Kierkegaard cierpiał przez całe
życie na ciężkie depresje, miał stany lękowe dochodzące do
agonii, poczucie niższości, poczucie nieprzystosowania, silne
obsesje. Swoje stany "patologiczne" uważał początkowo za
największego wroga, a - w miarę upływu lat - za największego
przyjaciela, który odgrywał zasadniczą rolę w zrozumieniu "tego
świata", w twórczości, w sięganiu do nieznanego i
transcendentalnego. Gerard de Nerval wykazywał zdolności
telepatyczne, miał iluzje graniczące z halucynacjami, przejawiał
skrajny idealizm, podlegał silnym stanom sugestii i autosugestii.
Skończył samobójstwem, wieszając się na jednej z latarń
ulicznych w Paryżu. Miguel de Unamuno odznaczał się wybitną
wrażliwością uczuciową, wyobrażeniowo-intelektualną, miał lęki
i obsesje śmierci, a równocześnie uważał, że bez najgłębszej
penetracji zagadnień śmierci, bez psychicznego umierania nie można
być twórczym, nie można ułożyć sobie właściwych stosunków ze
światem i społeczeństwem. Wiemy także, że Joanna d'Arc w młodym
wieku miała coś w rodzaju obsesji anankastycznych, obsesji ofiary,
bohaterstwa, uporu do końca w zasadniczej sprawie obrony ojczyzny.
Myślę, że tych parę przykładów jest wystarczającym
wprowadzeniem w zagadnienie, któremu poświęcony jest ten rozdział.
Na tym nie koniec. Wraz z grupą współpracowników przebadałem w
Polsce i w Kanadzie sto siedemdziesiąt pięć osób (dzieci i
młodzieży ze szkół podstawowych, średnich, akademickich), ze
specjalnym uwzględnieniem studentów szkół artystycznych. Były
one wybrane jako najzdolniejsze przez rady pedagogiczne swych szkół.
Otóż 85% spośród tej grupy objawiało stany wzmożonej
pobudliwości psychicznej oraz nerwice i psychonerwice od lekkich do
najcięższych. Równocześnie przebadano trzydziestu pacjentów
oligofrenicznych o poziomie umysłowym od imbecylizmu do średniego
poziomu debilizmu. U żadnego z nich nie stwierdzono wyraźnej,
typowej psychonerwicy lub wzmożonej pobudliwości emocjonalnej i
wyobraźni. Wydaje mi się, że dane te wskazują bardzo wyraźnie na
korelację między wzmożoną pobudliwością, psychonerwicami a
wybitnymi uzdolnieniami. Zwróćmy jeszcze uwagę na pewne poglądy,
które odbiegają zasadniczo od moich poglądów. Ernst Kretschmer w
swojej pracy Ludzie genialni* (*E. Kretschmer: Geniale menschen.
Berlin. 1931.) wyraził opinię, że u jednostek wybitnie zdolnych
występują z reguły elementy psychopatyczne, które człowiek
genialny w trakcie rozwoju podporządkowuje zdrowej osobowości,
tworzącej z tych elementów czynnik energetyczny w rozwoju. Znany
psychoanalityk, dr L.S. Kubie*, (*L.S. Kubie: Neurotic Distortion of
the creative Process. Lawrence: University of Kansas Press 1985.)
jest zdania, że nerwica i psychonerwica utrudniają rozwój, że
jednostki wybitnie zdolne lub genialne są właśnie zdolne i
genialne wbrew psychonerwicy i przeciw niej. Obaj autorzy nie
przeprowadzają wystarczającej analizy i motywacji swych poglądów.
U Kretschmera niejasne jest podporządkowanie twórczego elementu
psychopatycznego tzw. zdrowej osobowości. Wydaje się, że to, co
autentycznie twórcze, podporządkowuje w rozwoju to, co mniej
twórcze, a autentyczna twórczość jest istotną, centralną
strukturą rozwojową. Poza tym niejasne jest, co Kretschmer
dokładnie oznacza terminem "struktura psychopatyczna".
Według mnie, struktura psychopatyczna jest strukturą prymitywną,
sztywną, wąską, nietwórczą, bez konfliktów wewnętrznych, z
inteligencją podporządkowaną prymitywnym popędom. Psychopaci mają
wąskie zainteresowania i ambicje, są egocentrykami, wykazują
skłonność do konfliktów zewnętrznych. Oczywiście, zgodnie z
poglądem panującym na początku XX w., Kretschmer inaczej rozumiał
pojęcie psychopatii. Nie odróżniał on tak ściśle struktury
psychopatycznej od neuropatycznej. Jeżeli chodzi o pogląd Kubie, że
psychonerwica utrudnia twórczość, że twórczość rozwija się
przeciw psychonerwicy czy mimo psychonerwicy, to jest on oparty na
ortodoksyjnej teorii psychoanalitycznej, która nerwowość i
psychonerwice uważa za choroby.
Ściślejsze
związki między nerwicami i psychonerwicami a uzdolnieniami i ich
rozwojem
Czy
i jaką rolę odgrywają w dezintegracji pozytywnej różne typy
wzmożonej pobudliwości psychicznej, a mianowicie - pobudliwość
sensualna, psychoruchowa, emocjonalna, wyobraźni i intelektualna?
Chyba najmniejsze znaczenie mają tutaj dwie pierwsze formy. Ich
udział twórczy w rozwoju jednostki zależy od poziomu tych form
oraz od ich sprzężenia ze wzmożoną pobudliwością emocjonalną,
wyobrażeniową i intelektualną. Wszystkie wymienione tu formy, a
zwłaszcza trzy ostatnie, odgrywają zasadniczą rolę w szukaniu
"nowej rzeczywistości", w rozwoju instynktu twórczego.
Ktoś, kto jest wrażliwy emocjonalnie, kto ma rozwiniętą
wyobraźnię i obdarzony jest fantazją, kto ma zdolność penetracji
umysłowej, ten zazwyczaj nie przystosowuje się do jednopoziomowej
rzeczywistości życia codziennego, nie zadowala się nią. Szuka
rzeczy nowych, rzeczy ciekawych, rzeczy niebanalnych.
Jednopoziomowość i stereotypowość codziennej rzeczywistości nuży
go, udręcza, powoduje napięcia, konflikty, a nawet skłania do
buntu przeciw tego typu rzeczywistości. Wzmożona pobudliwość we
wszystkich wymienionych formach jest zatem podstawą poszukiwania
innej, wielopłaszczyznowej i wielopoziomowej rzeczywistości. Jeden
z poetów wyraził to tak: "Nie żyję i nie chcę żyć, i
powiem więcej: żyłbym, ale życiem pięknym plwam na byt
prosięcy". Słowacki wyraził tę postawę w sposób
następujący:
"Widzę,
że nie jest On tylko robaków
Bogiem
i tego stworzenia, co pełza.
On
lubi huczny. lot olbrzymich ptaków,
A
rozhukanych koni On nie kiełza."*
(*
J. Słowacki: Beniowski, w: Dzieła wybrane. Wrocław 1974, s 199)
W
Kazimierzu Wielkim Wyspiański wyraża pewne elementy wyraźnego
nieprzystosowania do rzeczywistości tak oto:
"Wielkości!
komu nazwę twą przydano,
ten
tęgich sił odżywia w sobie moce
i
duszą trwa, wielekroć powołaną,
świecącą
w długie narodowe noce;"*
(*
S. Wyspiański: Dzieła zebrane, t. 11. Kraków 1961, s. 9)
W
innym wierszu Wyspiański wyznaje:
"I
ciągle widzę ich twarze,
ustawnie
w oczy ich patrzę
-
ich nie ma - myślę i marzę,
widzę
ich w duszy teatrze".*
(*
Tamże, s. 160)
Młody,
wybitnie utalentowany filozof Otto Weininger, który w 21 roku życia
popełnił samobójstwo, wyraził swoje tęsknoty i poszukiwania
innej rzeczywistości pisząc: "Samobójstwo, szubienica, albo
cel większy i dostojniejszy aniżeli możliwy do osiągnięcia przez
kogokolwiek".*
(*
H. Swoboda: Otto Weiningers Tod, Wien 1921)
Choćby
z tych przykładów widzimy, w jakim stopniu wzmożona pobudliwość
psychiczna wyzwala dążenia do przekroczenia jednopoziomowej,
sztywnej rzeczywistości. Przejdźmy teraz do związków między
poszczególnymi formami wzmożonej pobudliwości i uzdolnieniami
twórczymi. Wzmożona pobudliwość uczuciowa nie zadowala się
prostymi, zmiennymi stosunkami uczuciowymi. Osoby przejawiające tę
formę wzmożonej pobudliwości szukają zazwyczaj związków
bogatych, wyłącznych, trwałych. Szukają pogłębionego
rozumienia, szukają wieczystych form przyjaźni i miłości, pragną
w tych związkach iść "w głąb", a nie "wszerz".
Bardzo często nie umieją w sposób spokojny rozbudowywać,
przekształcać, "rozwijać" tych związków. W
poszukiwaniu ideału przeżywają bardzo często konflikty, a
zerwanie istniejących związków powoduje ich rozbicie psychiczne,
wyzwala tendencje samobójcze lub sprzyja pogłębieniu
psychonerwicy. Franz Kafka stworzył taki pogłębiony, wyłączny
związek pod koniec życia. Juliusz Słowacki szukał zawsze ideału
duchowego w partnerze. Soren Kierkegaard zrezygnował z uczucia do
swojej narzeczonej i przedstawiając się jej celowo w bardzo złym
świetle, doprowadził do dobrowolnego zerwania. A to wskutek
głębokiego, powoli narastającego przekonania, że związek ten nie
jest idealny, nie daje podstaw do wyłączności i trwałości. To
samo dotyczy uczuć przyjaźni. Zresztą jednostki o wzmożonej
pobudliwości uczuciowej wiążą zazwyczaj uczucie miłości do
partnera innej płci z przyjaźnią, mniejszą wagę przywiązując
do przeżyć seksualnych. Stąd w ich pracy twórczej, w ich poezji,
malarstwie, rzeźbie, w ich poglądach filozoficznych życie
uczuciowe jest wysublimowane, pełne bogactwa, "jedyności",
fantazji; pełne jest tęsknoty transcendentalnej, pełne jest marzeń
o połączeniu się z daną osobą związkiem "poza grób".
W strukturze osób o wzmożonej pobudliwości uczuciowej dostrzegamy
wiele cech wskazujących na tzw. niedojrzałość psychiczną, która
jest niczym innym jak zdolnością do długotrwałego rozwoju z
zachowaniem postaw dziecięcych, które przejawiają animizm, postawę
magiczną, otwartość, szczerość, fantazję; a zatem uzdolnienia
twórcze. W postawie społecznej, w postawie naukowej osób o
wzmożonej pobudliwości emocjonalnej przejawiają się silnie
elementy emocjonalne, docenianie ich wartości i ich hierarchii.
Doceniana jest głęboka wartość subiektywizmu, który jest zawsze
przeciwieństwem schematycznej obiektywności. Następuje przenikanie
postawy subiektywnej w obiektywną, co wzbogaca jedną i drugą. Do
takich właśnie uczonych o silnej postawie emocjonalnej należeli
Ludwig Wittgenstein, Miguel de Unamuno, Blaise Pascal, Soren
Kierkegaard, Henri Poineare i inni. Przejdźmy z kolei do krótkiej
analizy związków między uzdolnieniami twórczymi a wzmożoną
pobudliwością wyobraźni. Z istoty rzeczy odgrywa ona zasadniczą
rolę w rozwoju pomysłowości, fantazji, bajkowości w twórczości.
Postawa ta zawsze rozszerza i pogłębia poznanie rzeczywistości,
jest związana z jej hierarchizacją, z prospekcją w formie
transcendencji i marzeń sennych. Pomysłowość, bogactwo form i
treści w wielu dziedzinach sztuki i nauki są charakterystyczne dla
osób przejawiających wzmożoną pobudliwość wyobraźni. Powieści
fantastyczne, poezja fantastyczna, impresjonistyczne czy
surrealistyczne malarstwo i rzeźba - to dzieła twórców
odznaczających się tą cechą. Do twórców wyróżniających się
wzmożoną pobudliwością wyobraźni należeli: Edgar Allan Poe,
Juliusz Słowacki, William Szekspir, Charles Baudelaire, Stanisław
Wyspiański, Friedrich Nietzsche i wielu innych. Ta forma wzmożonej
pobudliwości w sprzężeniu ze wzmożoną pobudliwością
emocjonalną stwarza podstawy do przekraczania rzeczywistości
jednopoziomowej. Należy też rozważyć związek między
pobudliwością intelektualną a twórczością. Pobudliwość
intelektualna dotyczy całościowych i wszechstronnych zainteresowań
intelektualnych i z reguły (albo prawie z reguły) wiąże się z
pobudliwością wyobraźni i pobudliwością emocjonalną. Wzmożona
pobudliwość intelektualna nie jest zatem nigdy nadmiernie
obiektywna, schematyzująca, abstrahująca. Wszystkie te trzy formy
wzmożonej pobudliwości współdziałają zazwyczaj ze sobą i
tworzą postawę twórczą wielopłaszczyznową i wielopoziomową. Do
twórców, którzy łączyli w sobie te trzy rodzaje wzmożonej
pobudliwości należą między innymi: Sokrates, Michał Anioł,
Pascal, Szekspir, Kierkegaard, Wittgenstein oraz większość
egzystencjalistów.
Przejdźmy
teraz do zanalizowania niektórych zespołów psychonerwicowych w ich
związku z twórczością, czyli do próby przeanalizowania związków
między wybitnymi uzdolnieniami i twórczością a zespołami
psychonerwicowymi: lękowymi, depresyjnymi i obsesyjnymi. Jakie
znaczenie twórcze może mieć lęk? Na wstępie trzeba zaznaczyć,
że głównym punktem wyjścia tej analizy będzie wielopoziomowość
lęku. Lęki związane z tendencją do zesztywnienia, z nadmiernym
działaniem instynktu samozachowawczego czy przybierające postać
fobii mają znikomy związek z wysokim poziomem twórczości. Są to
lęki przed najprostszymi konkretami, przed zdarzeniami zewnętrznymi,
przed naruszeniem potrzeb samozachowawczych, przed utratą znaczenia
czy utratą dóbr materialnych. Ścisły natomiast związek z
twórczością mają stany lękowe o nastawieniu altruistycznym, a
więc lęk o innych, lęk egzystencjalny, lęk o losy społeczeństwa
czy świata, lęk o trwanie wyłącznych, niepowtarzalnych związków
uczuciowych, lęk przed możliwością przyjścia lęku itp. Jest to
lęk wywołany jakby sprzecznością między osiągniętą
wrażliwością na wiele zjawisk zewnętrznych i wewnętrznych a
trudnym do wytłumaczenia sensem tej wrażliwości; między
posiadanym darem wnikania w trudne i zawiłe sprawy duchowe, w
rozumienie "doli człowieka" a niemożnością zrozumienia
jej sensu i niemożnością przyjścia z pomocą w przezwyciężeniu
najbardziej trudnych jej dynamizmów. Takie lęki mogą trwać
miesiącami i latami, żłobiąc najgłębszy pesymizm lub
przekształcając się w niezrównoważone oczekiwanie na zdarzenia,
które ten lęk mogą zmniejszyć lub usunąć. Są to także lęki
egzystencjalne, przy których traci się często przekonanie, że są
one rozwojowe i że mogą spowodować jakiś kontakt z
rzeczywistością wyższego poziomu. Dążenie do rzeczywistości
wyższego poziomu może być wyrazem potrzeby znalezienia
najgłębszych, całościowych odpowiedzi na podstawowe pytania
egzystencjalne. Może być też wyrazem świadomych lęków
związanych z poszukiwaniem wyrazu dla rosnącej wrażliwości i
talentów w różnych dziedzinach sztuki, gwałtownego zwiększenia
tej wrażliwości i coraz głębszego rozumienia piękna. I znów
wróćmy do niektórych przykładów: Soren Kierkegaard przeżywał
początkowo lęki związane z poczuciem niższości, z obawami o
ojca, z próbą, ale zarazem z niemożnością zrozumienia go, lęki
przed własną niewydolnością psychiczną i fizyczną, lęki
związane z niezrozumieniem przez otoczenie i z trudnością
znalezienia własnej drogi rozwoju. Potem pojawiły się lęki
dotyczące właściwego lub niewłaściwego rozumienia problemów
podstawowych filozofii i moralności, lęki o to, czy zdoła przejść
od poziomów niższych ustosunkowania się do rzeczywistości
myślowej do jej poziomów wyższych, do rozumienia istoty stosunku
Boga do ludzi. Soren Kierkegaard ostatecznie wcielił lęk do
własnego rozwoju. Swój rozwój widział w ścisłym, niemal
organicznym związku z lękiem. Lęk i depresję traktował po pewnym
czasie jak przyjaciół. Bojaźń i drżenie zawierały elementy
drażniące i przygnębiające, a jednocześnie pobudzające i
odkrywcze. Rozwijały jego psychiczne środowisko wewnętrzne, tak że
problemy śmierci i nieśmiertelności stały się dla niego ważnymi
kwestiami do rozwiązania, "kategorycznymi" imperatywami
jego własnej egzystencji. Podobne przeżycia poruszały Miguela de
Unamuno. Najbardziej fascynujący i pociągający, a zarazem nękający
był dla niego problem śmierci. Unamuno uważał, że nie ma życia
autentycznie ludzkiego bez myślowego i przeżyciowego przejścia
przez śmierć. Sądził on, że ludzi trzeba uczyć stykania się ze
śmiercią. Franz Kafka przeżywał lęki przed anonimowością, lęki
przed automatyzmem, lęki przed poddaniem się uczuciom miłości,
lęki przed samym sobą, gdyż odkrywał w sobie i w istotach
ludzkich coś zwierzęcego niemal owadziego. Przeżywał siebie i
innych jako insekty, które nic nie znaczą, które są powodowane
niezrozumiałymi odruchami i automatyzmami. Miał lęk przed
tkwiącymi w człowieku siłami unicestwiającymi jego
człowieczeństwo. Gerard de Nerval przeżywał intensywne lęki o
charakterze ambiwalentnym (często także hierarchicznym) wobec
niemożności sprawdzenia, udokumentowania tego wszystkiego, czego
doświadczał w przeczuciach, przeżyciach parapsychicznych czy nawet
astralnych. Te stany napięcia związane z jakąś parapsychiczną
determinacją spowodowały jego samobójstwo. Michał Anioł, przy
jego dumie twórczej, napięciach twórczych i zamiarach zmiany
rzeczywistości naturalnej w sztukę - odchodził, w miarę zbliżania
się do śmierci, od sztuki, niszczył niektóre swoje dzieła,
zamknął się w swoim mieszkaniu. Miał przed sobą symbol śmierci
czaszkę. Ograniczył maksymalnie swoje potrzeby. Pogrążył się w
ascezie, w medytacji, kontemplacji, odsuwając się zupełnie od
spraw życia. Przeżywał rozdarcia, wzloty "ku górze" i
równocześnie miał poczucie braku rezultatów tych uwzniośleń.
Van Gogh przeżywał lęki nie tylko egzystencjalne, ale także przed
niemożnością znalezienia wyrazu malarskiego dla swoich przeżyć.
Były to lęki agonalne związane z poczuciem opuszczenia,
osamotnienia i daremnego szukania pomocy w osiągnięciu tego poziomu
twórczości, jakiego pragnął. Cierpiał z powodu silnych stanów
depresyjnych.
Przejdźmy
do analizy wzajemnego stosunku wybitnych uzdolnień i twórczości
oraz stanów depresyjnych. Depresje mogą być wyrazem dość
ciężkich zmian biologicznych, a nawet ściśle organicznych; ale w
większości przypadków psychoneurotycznych, przejawiających wysoki
poziom rozwoju. Depresja jest jakby półświadomą lub świadomą
oceną własnych braków, własnych niewystarczających osiągnięć,
choćby te osiągnięcia były w rzeczywistości bardzo wysokie. Jest
to jakby przejście od fazy twórczości do fazy zimnej, choć
bolesnej oceny, fazy samokrytycyzmu, oczyszczania swojej twórczości,
swoich przeżyć z braków. Tak postępował Kierkegaard, a także
młodziutka Joanna d'Arc. Takie odczuwanie depresji występuje u
większości ludzi dążących do doskonałości. Jeden z moich
pacjentów napisał w swojej biografii: "Po wielu latach
przeżywania depresji stała mi się ona bardzo bliska. Przedtem,
zanim zrozumiałem jej pozytywne znaczenie, byłem przekonany, że
jest ona przeszkodą w mym twórczym życiu, że upośledza mój
rozwój. Potem dopiero zrozumiałem, że jest ona niezbędna, że
jest jakby sitem duchowym, przez które odpływa wszystko to, co nie
wypracowane, nie dokończone, mało świadome, mało rozwojowe i
twórcze". Inny pacjent odmalował swoje stany jeszcze bardziej
dosadnie: "Wszystko, co brudne we mnie, spływa z depresją;
jest ona jakby filtrem psychicznego rozwoju". Zwróćmy jeszcze
uwagę na zagadnienie związku obsesji z uzdolnieniami i twórczością.
Możemy zaryzykować twierdzenie, że nie ma wielkich działań
autentycznie ludzkich bez obsesji. Przejawiali je wszyscy lub niemal
wszyscy bohaterowie ludzkości. Obsesję rozwojową miał Sokrates,
Mahatma Gandhi, Abraham Lincoln, Martin Luter King, Joanna d'Arc i
setki tysięcy innych. Obsesje mają wszyscy ludzie dążący
autentycznie do doskonałości. Wspomniany Otto Weininger w swoim
powiedzeniu: "Samobójstwo, szubienica, albo cel większy i
dostojniejszy aniżeli możliwy do osiągnięcia przez kogokolwiek",
wyrażał silną obsesję. A Joanna d'Arc obsesyjnie realizowała
swój cel - obronę ojczyzny. Z pełną determinacją poddała się
śmierci na stosie. Clifford W. Beers z obsesją graniczącą z
natchnieniem, będąc w szpitalu dla umysłowo chorych, opracowywał
swoje projekty ulżenia doli chorych psychicznie. Wielu pisarzy,
wielu poetów, wielu uczonych dniami i nocami pracuje nad
rozwinięciem swoich myśli i udokumentowaniem swoich hipotez.
Wspomniałem już wiele razy o stosunku między dezintegracją a
doskonaleniem. Jan Władysław Dawid powtarzał wielokrotnie, że dla
rozwoju wewnętrznego trzeba nieraz odejść od swoich
dotychczasowych zainteresowań, sławy, a nawet własnej twórczości.
Abraham
Lincoln tak udoskonalił swoją postawę wobec innych, że zawsze
najpierw przeanalizował głęboko zarzuty przeciwników,
przedstawiał je w sposób lepszy, aniżeli mógł je przedstawić
jego przeciwnik, a dopiero potem próbował przeciwstawić się tym
argumentom. Święty Paweł podejmował olbrzymie wysiłki, aby
złamać barierę między chęciami, przekonaniami, postawami
pozytywnymi a ich realizacją. Zasadnicze różnice między
poszczególnymi poziomami wysiłków rozwojowych zogniskowane są
głównie w różnicach między dezintegracją jednopoziomową i
wielopoziomową. Obok różnic ogólnych, zawartych w nazwie:
jednopoziomowa i warstwicowa, są to: mała dowolność przebiegu
procesu dezintegracji - w pierwszej i znaczny udział czynnika
świadomości i woli - w drugiej; słaba tendencja do przetwarzania
środowiska wewnętrznego - w pierwszej i znacznie mocniejsza
tendencja - w drugiej; przewaga poczucia niższości, winy, wstydu w
stosunku do środowiska zewnętrznego - w pierwszej i znaczna
przewaga poczucia niższości w stosunku do własnego środowiska
wewnętrznego - w drugiej; tendencja do konfliktów zewnętrznych - w
pierwszej i do konfliktów wewnętrznych - w drugiej; tendencja do
osiągania coraz wyższych hierarchicznie celów aż do ideału
osobowości, przewaga cząstkowej dezintegracji - w pierwszej oraz
dezintegracji globalnej - w drugiej. W ujęciu jeszcze ogólniejszym,
niejako w syllabusie różnic poziomów w rozwoju, moglibyśmy
przykładowo dać następny schemat: rozwój albo doskonalenie się
człowieka wyrażałyby się w przejściach od czynności
prymitywnych do bardziej złożonych; od popędów prymitywnych do
popędów istotnie ludzkich, takich jak: twórczy i poznawczy,
doskonalenia się; od czynności automatycznych do dowolnych; od
czynności arefleksyjnych do refleksyjnych; od poddawania się
tresurze i wychowaniu do samowychowania i autopsychoterapii; od
struktur nie zróżnicowanych do zróżnicowanych; od działań pod
wpływem bodźców zewnętrznych do działań pod wpływem bodźców
wewnętrznych; od czynności zależnych od różnych okoliczności do
postaw autentycznych; od przystosowania się do codziennych warunków
do dążności do ich przekraczania; od jaspersowskiej "normy
dnia" i "pasji dnia" do "normy nocy" i
"pasji nocy"; od postawy kłamstwa do postawy prawdy; od
odwagi brutalnej do odwagi autentycznej. Oczywiście te przykłady
nie wyczerpują nawet w części zasadniczych różnic między
niższymi i wyższymi poziomami w rozwoju.
3.
Psychiczne środowisko wewnętrzne i jego główne dynamizmy
Przejście
od przewagi bodźców zewnętrznych do przewagi bodźców
wewnętrznych
Jak
już wspomniałem, życie zwierzęcia jest raczej nastawione na świat
zewnętrzny, na bodźce zewnętrzne. Nie wydaje się, aby zwierzęta,
nawet z grupy naczelnych, rozumiały, co to są bodźce wewnętrzne,
a tym bardziej, co to są zawiązki środowiska wewnętrznego.
Orientacja na świat zewnętrzny służy zwierzęciu do ustrzeżenia
się przed niebezpieczeństwem, do przystosowywania się do zmiennych
warunków otoczenia, do realizacji wszystkich najważniejszych
tendencji instynktownych i popędów: samozachowawczego, stadnego,
agresji itd. Obserwując zachowania wyższych przedstawicieli świata
zwierzęcego, takich jak małpa, kot czy pies, widzimy, że poza
okresami choroby, zmęczenia, snu cała ich aktywność psychiczna
skierowana jest "na zewnątrz", na to, co się wokół nich
dzieje, na "ruchy" świata zewnętrznego. Oczy kota, uszy
psa, zwinność małpy skierowane są na zmiany w świecie
zewnętrznym; na to, co się w nim dzieje, przed czym należy
uciekać, na to, co potrzebne jest do zaspokojenia
najprymitywniejszych potrzeb głodu i agresji. W świecie zwierzęcym,
jak się zdaje, przeważają ośrodki podkorowe i niższe korowe,
które kontrolują czynności podstawowe zachowania życia i
utrzymania gatunku. Dopiero u człowieka, a zwłaszcza człowieka o
wysokim poziomie ogólnego rozwoju kulturalnego, zmienia się
stosunek do świata zewnętrznego na korzyść bodźców wewnętrznych
i świata wewnętrznego. Zwierzę dość nieomylnie zaspokaja
podstawowe popędy. Jego inteligencja jest niejako zamknięta w
strukturze danego popędu; jest to inteligencja popędu - jakieś
specyficzne zjednoczenie, utożsamienie struktury. Zwierzę nie
przejawia inteligencji jako osobnego, wyraźnie samodzielnego motoru
działania. Inaczej jest z człowiekiem. W jego aktywności pojawia
się zastanowienie, namysł, wahanie, przygotowywanie planu,
projektowanie itd. To, że w umyśle człowieka powstają plany zmian
rzeczywistości, plany budowy i upiększenia domu czy projekty natury
moralnej, wypływa właśnie z funkcji zastanawiania się, z przewagi
bodźców wewnętrznych, ze sprzężonej pracy myślowej, z medytacji
i kontemplacji. To, co mówiłem o jaspersowskiej "pasji nocy"
("normie nocy") oraz o "normie dnia", ma pewne
zastosowanie w analizie różnic między postawą zwierzęcia i
człowieka. Zwierzę jest całkowicie zaabsorbowane regułami dnia, a
noc przeznacza na sen i wypoczynek. Człowiek znajduje swoją "normę
nocy" w swojej samotności, w rozmyślaniach, niepokojach,
projektach, medytacjach, retrospekcjach, ożywianiu pamięci
afektywnej itd. Nawet poza nocą (bez przenośni), a więc w czasie
dnia, człowiek rozwija takie warunki myślowe, do jakich dochodzi w
rzeczywistej nocy, w samotności. Zaczyna rozmyślać, przerywa
czynności nastawione na świat zewnętrzny, szuka relaksacji
psychicznej. Czyta poezje, dramaty, chodzi do teatru, na koncerty,
odrywając się całkowicie lub prawie całkowicie od śledzenia
zdarzeń w świecie zewnętrznym. Ta zasadnicza różnica wyraża
rewolucyjną przemianę postawy człowieka, jej ewolucję od
zainteresowania się światem zewnętrznym do zainteresowania własnym
światem wewnętrznym. Od tysiącleci znane są ludzkie potrzeby
rozmyślania, filozofowania, które wiążą się z potrzebą
samotności, potrzebą wewnętrznego skupienia się. Jest to niejako
odwracanie się od świata zewnętrznego, by skupić się na świecie
wewnętrznym. Wielu filozofów, ascetów, magów, świętych wiele
lat, a nawet całe życie poświęcało skupieniu się na przeżyciach
wewnętrznych, na obserwacji siebie i tego, co dzieje się w ich
własnej psychice. Koncentrowali się oni na wyobrażonych lub
rzeczywistych przedmiotach, które w medytacji, kontemplacji i
ekstazie były postrzegane i przeżywane. Przeżywali stany
zdziwienia w stosunku do siebie i otoczenia, zaniepokojenia sobą i
otoczeniem, stany nieprzystosowania do świata zewnętrznego, a
częściowo i wewnętrznego, stany oddalenia się od codziennej
rzeczywistości. Potem następował powrót do świata zewnętrznego.
Ale już z pogłębionym poglądem na ten świat, z pogłębionym
programem pracy w świecie zewnętrznym, z potrzebą realizacji
wszystkiego, co się uzyskało w uspokojeniu wewnętrznym, w
skupieniu na sobie i na bodźcach wewnętrznych, z dążeniem do
"tego, co być powinno" - w odróżnieniu od tego, co jest.
Nie tylko ludzie specjalnie uzdolnieni lub przygotowani do
filozofowania, medytacji, kontemplacji i ascezy, lecz każdy człowiek
ma potrzebę przerwy w normalnej aktywności, potrzebę odseparowania
się na pewien czas od spraw codziennych, żeby się uspokoić i
pomyśleć. Każdy człowiek ma potrzebę zamknięcia się przed zbyt
hałaśliwym i zbyt natarczywym światem zewnętrznym. Ludzie
pracujący umysłowo, ludzie interesu, ludzie polityki, odznaczający
się pewnym bogactwem psychicznym wyjeżdżają po pracy na
odpoczynek do lasu, nad jeziora, w góry, nad morze, aby popatrzeć
bezinteresownie na otwarte przestrzenie - na niebo, od którego nie
odgradzają wieżowce, kamienice czy cztery ściany pokoju. Jest
zatem w naturze człowieka potrzeba czynienia przerwy w codziennych
czynnościach życiowych, potrzeba separacji od nadmiaru bodźców
zewnętrznych, potrzeba uciszenia się, uspokojenia, a przede
wszystkim potrzeba poddania się choćby niewyraźnym, nie
sprecyzowanym bodźcom wewnętrznym.
W
środowisku psychologów narasta protest przeciw jednopoziomowej
psychologii behawiorystycznej (bodźców-reakcji), która nie
uwzględnia procesu głębokiego przetwarzania w psychice człowieka
poszczególnych bodźców (lub ich zespołów) w "inną
rzeczywistość", w "nową rzecz w świecie". Ta nowa
rzecz to właśnie świat bodźców wewnętrznych. Człowiek jako
istota mózgowa, a właściwie korowa czy nawet - istota frontalna
(frontalne partie kory), potrafi myśleć i działać bez bodźców
zewnętrznych. Jeżeli nawet te bodźce są potrzebne, to służą
jedynie jako pobudzenie do głębokiej pracy wewnętrznej opartej na
pamięci intelektualnej i afektywnej, na introspekcji, na przeróbce
wewnątrzpsychicznej, na twórczych projektach, na pomysłach
wyobraźni i fantazji, na osobistych i cudzych przemyśleniach,
medytacjach, analizach, kontemplacji itd. Wielcy pisarze, wielcy
twórcy sztuki odbierając pewne bodźce z obserwacji świata
zewnętrznego i impulsy własnych doświadczeń życiowych,
przetwarzają je tak, że w nowym tworze ślady oddziaływania świata
zewnętrznego są ledwie dostrzegalne. A całość dzieł jest
wytworem ich samych, wytworem gradu świadomości i pomysłów
twórczych. Tutaj tkwi zasadnicza różnica między naśladowaniem
świata zewnętrznego, naśladowaniem natury a tworami prawdziwie
artystycznymi, opartymi na pomysłach zrodzonych w świecie
wewnętrznym, w wyobraźni, w fantazji. Istnieją zatem niejako trzy
rodzaje aktywności: pierwszy sprowadza się do ciągłego reagowania
na bodźce zewnętrzne; drugi polega na tym, że bodźce zewnętrzne
wyzwalają działanie bodźców wewnętrznych, co prowadzi do
tworzenia nowej, przetworzonej rzeczywistości i przenoszenia jej z
powrotem do świata zewnętrznego; trzeci dotyczy zasadniczej
przewagi życia wewnętrznego nad zewnętrznym, przeniesienia punktu
ciężkości na "normę wewnętrzną". Przy jej udziale
dopiero przenosi się najgłębsze, najbardziej twórcze pomysły
zrodzone w psychice człowieka do świata zewnętrznego. Ten ostatni
rodzaj aktywności odgrywa zasadniczą rolę w powolnym przetwarzaniu
tego świata, w powolnym wprowadzaniu do niego sztuki, poezji,
filozofii oraz w tworzeniu "nowej rzeczywistości", która
jest rozleglejsza i znacznie wyrasta ponad rzeczywistość "zastaną".
Pojęcie
i struktura psychicznego środowiska wewnętrznego
Termin
"środowisko wewnętrzne" znany jest od wielu lat w
fizjologii, neurofizjologii i biologii. Natomiast termin "psychiczne
środowisko wewnętrzne" jest związany z teorią dezintegracji
pozytywnej, z przewagą aktywności wewnętrznej, bodźców
wewnętrznych nad zewnętrznymi. Jest to termin analogiczny do
terminu "środowisko zewnętrzne", z tą różnicą, że tu
środowisko jest właśnie wewnętrzne. Jak można zdefiniować
psychiczne środowisko wewnętrzne? Definicja niezupełnie ścisła
(ale wydaje się, że dość ścisła), ujęta opisowo, byłaby
następująca: psychiczne środowisko wewnętrzne jest strukturą
różnorodnych dynamizmów psychicznych występujących na różnych
poziomach rozwoju osobowego, pozostających w okresowej harmonii, a
przede wszystkim w konfliktach jednopoziomowych i wielopoziomowych.
Jest to środowisko, w którym rozgrywa się dramat wewnętrzny
człowieka dążącego przez napięcia, konflikty, retrospekcje i
prospekcje ku osobowości i jej ideałom, a zatem coraz wyższej
hierarchii wartości i celów. W psychicznym środowisku wewnętrznym
pod wpływem bodźców zewnętrznych (lub nawet bez ich udziału)
powstają wszystkie zjawiska rozwojowe, twórcze, a także zjawiska
patologiczne, świadome, półświadome oraz takie, jak np.
entuzjazm, depresja, tendencje samobójcze, dążenia twórcze,
nerwice i psychonerwice. Uwzględniając problematykę rozwoju,
funkcje uczuciowe i popędowe oraz zagadnienia wartości moglibyśmy
- zgodnie z teorią dezintegracji pozytywnej - umieścić wszystkie
zjawiska, wszelkie dynamizmy psychicznego środowiska wewnętrznego
na pięciu poziomach rozwojowych.
Pierwszy
poziom pozostaje raczej poza granicami psychicznego środowiska
wewnętrznego, a wymieniam go tylko jako punkt wyjściowy dla rozwoju
wyższych poziomów. Ten pierwszy poziom przedstawia strukturę
zintegrowaną na niskim szczeblu, psychopatyczną lub na granicy
między normą statystyczną a psychopatią. Osobnicy, których
charakteryzuje ten poziom cechują się sztywną, wąską strukturą
psychiczną, wyrażającą prymitywne popędy z podporządkowaną im
inteligencją. Są to jednostki o silnych prymitywnych popędach, o
silnych ambicjach, często inteligentne, ale bez konfliktów
wewnętrznych, bez empatii, niezdolne do dezintegracji twórczej. Na
drugim poziomie (na szczeblu dezintegracji jednopoziomowej) mamy do
czynienia z silniejszym albo słabszym rozluźnieniem struktury
psychicznej, a więc z faktem pojawienia się psychicznego środowiska
wewnętrznego. Jest to teren "psychologizacji" jednostki,
teren silnych uwrażliwień i drażliwości, teren dysharmonii,
ambiwalencji i ambitendencji, teren "nierównowagi"
psychicznej. Na tym poziomie nie obserwujemy działania wartości
hierarchicznych i bodźców wielopoziomowych. Dlatego przy dużym
zachwianiu równowagi, przy drażliwości i braku hierarchizacji
obserwujemy sprzeczne działania impulsów, nastrojów depresji lub
pobudzenia. Na tym poziomie nie ma podstaw do działania wyraźnie
rozwojowego, harmonijnego, prospektywnego. Przyczyną tego jest brak
kanalizacji energii "ku górze", w związku z brakiem
wielopoziomowych funkcji uczuciowych i popędowych oraz brakiem
hierarchii wartości. Osobnik na tym poziomie staje się zbyt
wrażliwy, aby łatwo cofnąć się na niższy poziom, tzn. na poziom
prymitywnej integracji, ale jednocześnie nie ma dostatecznych
danych, by rozumieć hierarchię wartości, brak mu możliwości
kanalizowania "ku górze". Na tym poziomie mamy do
czynienia z najcięższymi zaburzeniami psychicznymi, z psychozami, z
napięciami nie do opanowania, stającymi się przyczyną samobójstwa
i chorób psychicznych. Jest to poziom najcięższych doznań, ze
zbyt małymi możliwościami retrospekcji, prospekcji, a co za tym
idzie - rozwoju psychicznego. Trzeci poziom (zwany poziomem
dezintegracji wielopoziomowej spontanicznej) wyraża zasadniczy skok
rozwojowy ku osobowości. Cechuje się on zrozumieniem i
umiejętnością przeżywania wielopoziomowości uczuć i popędów,
a więc wielopoziomowości wartości. Ta forma zrozumienia i
przeżycia wartości jest źródłem najsilniejszych impulsów
rozwojowych, fazą rzeczywistego uczłowieczenia funkcji
psychicznych. Zrozumienie i przeżycie hierarchii wartości jako
czegoś nieodzownego, ludzkiego, jedynego, pełnego nadziei i
nadającego sens życiu ludzkiemu buduje "nową rzecz w
świecie". Tej fazy rozwoju nie zdobywa się łatwo. Poprzedzają
ją pewne elementy szukania trudnych rozwiązań w "nocy duszy",
w wahaniach, napięciach, obsesjach, lęku, depresji itd. Właśnie
wtedy coraz bardziej uświadamiana hierarchia wartości staje się na
tym poziomie zasadniczym bodźcem rozwoju. Jeden z moich pacjentów
tak opisał ten stan: "W ostatnich latach zacząłem przeżywać
jakby olśnienia, wywołane nie werbalnym, ale przeżyciowym
zrozumieniem, co to jest hierarchia wartości, co to są możliwości
psychicznego rozwoju, co to jest uczłowieczenie przez rozwój, co to
jest konflikt wewnętrzny, co to jest walka między niższym i
wyższym. Te kilka lat to jest chyba okres najpiękniejszy i
najbardziej płodny w moim życiu". Dynamizmy charakteryzujące
ten poziom rozwoju to: zdziwienie w stosunku do samego siebie i
otoczenia, zaniepokojenie sobą i otoczeniem, niezadowolenie z
siebie, poczucie niższości w stosunku do samego siebie, poczucie
wstydu i winy, nieprzystosowanie pozytywne, instynkt twórczy. Jak
już wspomniałem, na tym poziomie rozwoju osobowego rozgrywa się
autentyczny dramat człowieka. Jednostka, choć uwikłana we własną
wzmożoną pobudliwość sensualną, psychoruchową, uczuciową,
intelektualną wyobraźni, uwikłana w nieprzystosowanie pozytywne,
psychonerwice lękowe, depresyjne, obsesyjne, w napięcia niekiedy
nie do zniesienia - dysponuje jednak wielkim dynamizmem
rozwojowo-obronnym, mianowicie "kanalizacją ku górze", a
więc możliwością rozwoju, nawet przyspieszonego, który dokonuje
się poprzez bardzo wiele zwątpień, tragedii wewnętrznych, a nawet
agonii psychicznych. Czwarty poziom rozwoju (poziom dezintegracji
wielopoziomowej, zorganizowanej, usystematyzowanej) jest znacznie
"spokojniejszy". Dezintegracja ma tu formę wypracowaną,
nie tylko spontaniczną. Jest kontrolowana z udziałem coraz
wyraźniejszej hierarchizacji wartości i celów. Do najważniejszych
dynamizmów tego poziomu należą: "przedmiot-podmiot" w
sobie, czynnik trzeci, empatia. Wzmacnia się proces utożsamiania
się z sobą i innymi, świadomość i samoświadomość na wysokim
poziomie. Rozwija się dynamizm samowychowania i autopsychoterapii.
Psychiczne środowisko wewnętrzne na tym poziomie jest
uporządkowane, rozplanowane, zhierarchizowane, kontrolowane z
udziałem retrospekcji i prospekcji. Konflikty, stany lękowe,
depresyjne i obsesyjne występują nadal, ale są podporządkowane
osobowości i jej ideałowi. Zaczyna wytwarzać się harmonia między
wyraźnymi zawiązkami tzw. esencji indywidualnej i esencji
społecznej (powszechnej). Indywidualność jednostki rysuje się już
wyraźnie. Prawie równie wyraźnie zarysowuje się konkretny ideał
osobowości. Siły psychiczne osiągają wysoki poziom. Najwyższe
popędy są zhierarchizowane przy prawie całkowitym wyeliminowaniu
ich niższych poziomów. Ta faza, mimo nazwy "dezintegracja
wielopoziomowa zorganizowana, usystematyzowana", odznacza się
mieszanym działaniem dynamizmów dezintegracyjnych i integracyjnych.
Działają tutaj zarówno integracja wtórna cząstkowa, jak i
dynamizmy integracji globalnej. W tym zjawisku współpracy między
dynamizmami dezintegracyjnymi a integracyjnymi należy szukać źródeł
znacznej harmonii, spokoju, równowagi na wyższym poziomie.
Przejdźmy wreszcie do charakterystyki piątego, najwyższego poziomu
rozwoju psychicznego środowiska wewnętrznego, do tzw. integracji
wtórnej globalnej. Polega ona na wytworzeniu harmonii wtórnej w
wyniku przejścia przez wszystkie fazy dezintegracji pozytywnej.
Głównymi jej dynamizmami są: dostępny badaniom empirycznym
dynamizm autonomii, autentyzmu, najwyższy poziom świadomości i
samoświadomości, najwyższy poziom empatii oraz przede wszystkim -
dynamizm ideału osobowości. Nabiera on cech wyraźnie konkretnych.
Przy braku napięcia innych dynamizmów (utożsamiających się z
osobowością), on jeden ma duże napięcie, dużą dynamikę i
działa jako najsilniejszy czynnik tego poziomu. Jest to poziom
skonkretyzowania i wyklarowania esencji indywidualnej i esencji
społecznej. Taki ideał i tak wysublimowany zespół celów można
nazwać ideałem empirycznym. Nie jest on bowiem żadną mrzonką czy
tylko konstrukcją filozoficzną, ale jest dostępny doświadczeniu,
konkretny, działa w naszym życiu codziennym. Na poziomie integracji
wtórnej on jeden objawia wyosobnione napięcie, odrębną
działalność, podczas gdy inne dynamizmy, utożsamiając się ze
strukturą osobowości, słabną w swym izolowanym napięciu.
Opis
wybranych dynamizmów psychicznego środowiska wewnętrznego
Przejdźmy
obecnie do opisu niektórych najważniejszych - jak sądzę -
dynamizmów psychicznego środowiska wewnętrznego, wybranych ze
wszystkich opisanych poziomów rozwoju osobowego. Zacznijmy od opisu
dynamizmów drugiego poziomu (dezintegracji jednopoziomowej):
ambiwalencji i ambibendencji. Oba te dynamizmy cechuje zmienne
działanie ocen, poczuć i impulsów. Ponieważ są one
jednopoziomowe, ponieważ wartościowanie w życiu jednostki na tym
poziomie jest zmienne, ponieważ jej nastroje są zmienne - występuje
jednopoziomowa biegunowość w sądach, w ocenach, w działaniu
jednostki, a przede wszystkim w jej nastrojach. Człowiek przechodzi
wtedy bardzo łatwo od smutku do radości, od depresji do pobudzenia,
od pozytywnej oceny danej osoby do jej oceny negatywnej, od działania
do apatii, od entuzjazmu do obniżania i negowania wartości innych
osób. Już wskazywałem poprzednio, że jest to skutek braku
podstawowego wymiaru przeżycia, mianowicie hierarchii wartości, i
możności kanalizacji swoich tendencji "ku górze" i "ku
dołowi". Stąd napięcia, zmienność nastrojów, stąd
wybuchowość i apatia, tendencje samobójcze i częste schorzenia
psychiczne.
Zwróćmy
teraz uwagę na trzy dynamizmy poziomu dezintegracji wielopoziomowej
spontanicznej: zaniepokojenie sobą i otoczeniem, poczucie niższości
w stosunku do samego siebie oraz nieprzystosowanie pozytywne.
Zaniepokojenie sobą i otoczeniem pozostaję w pewnym związku z
dynamizmem zdziwienia w stosunku do siebie i otoczenia, z tą
różnicą, że silniejszy jest tu komponent uczuciowy.
Zaniepokojenie sobą i otoczeniem jest wywołane bardziej lub mniej
wyraźnym rozbiciem wielopoziomowym psychicznego środowiska
wewnętrznego. Jednostka spostrzega w swoim psychicznym środowisku
wewnętrznym coś, co ją często niepokoi, coś, co wywołuje w niej
zdziwienie i niechęć, coś, czego się nie spodziewała, co ją
nurtuje i wymaga przetworzenia. Zaniepokojenie sobą niewiele ma
wspólnego z tzw. niepokojem o siebie. Pierwsze jest wyrazem
instynktu poznawczego i instynktu doskonalenia się, wyrazem
rozluźnienia i rozbicia warstwicowego, wyrazem zagadkowej dążności
do przekształceń wewnątrzpsychicznych. Druga postać
zaniepokojenia wyraża potrzebę ochrony samego siebie, wyraża
instynkt samozachowawczy, postawę jednopoziomową. Zaniepokojenie
sobą jest jednym z elementów rozwoju czynnika trzeciego, a więc
czynnika selektywnego w stosunku do różnego poziomu wartości w
środowisku wewnętrznym i zewnętrznym. Dynamizm poczucia niższości
wobec samego siebie również wyraża zaniepokojenie. Ale jest to
zaniepokojenie specjalnego typu, związane ze świadomością
zstępowania i wstępowania na różne poziomy wartości. Człowiek
na tym poziomie rozwoju dostrzega, że wstępowanie jest rzadkie,
trwa zbyt krótko, jest niedostateczne, a zstępowanie - częste,
długotrwałe, silne i wciąż jeszcze prymitywne. Jest to zatem
poczucie dynamizującego się dystansu między wyższym poziomem, do
którego się sięgało; a niższym, do którego się wraca. Jest to
poczucie dystansu między jednostką a jej ideałami. Jest to
poczucie słabej i niedostatecznie wyraźnej siły realizacji
hierarchii wartości. Poczucie niższości w stosunku do samego
siebie jest zgoła czymś innym aniżeli poczucie niższości w
stosunku do otoczenia. To drugie, opisane i usystematyzowane przez
Alfreda Adlera* (*A.Adler: Über Minderwertigkeit von Organen. Wien
1924) wiąże się z postawą agresywną, często z postawą niechęci
do otoczenia na skutek poczucia niższości fizycznej i psychicznej
oraz z dążnością do kompensacji. Poczucie niższości w stosunku
do świata zewnętrznego występuje zarówno w negatywnym, jak i
pozytywnym ustosunkowaniu się do otoczenia, ale - zazwyczaj - nie
bierze udziału w tworzeniu psychicznego środowiska wewnętrznego.
Poczucie niższości w stosunku do otoczenia tylko wówczas może
odgrywać konstruktywną rolę w budowie psychicznego środowiska
wewnętrznego, jeżeli zawiera potencjał rozwojowy, a więc pewne
elementy wyższego poziomu wzmożonej pobudliwości emocjonalnej,
wyobraźni intelektualnej, które pozwalają na pobudzenie sił
psychicznego środowiska wewnętrznego. Te czynniki sprzyjają
kształtowaniu się postawy analitycznej, refleksyjnej,
introwertywnej. Jeżeli chodzi o poczucie niższości w stosunku do
samego siebie, to w jego strukturze zawiera się właśnie wzmożona
pobudliwość: afektywna, intelektualna, wyobraźni, tkwi w nim
tendencja do introwersji oraz do osiągania przewagi bodźców
wewnętrznych nad zewnętrznymi i do przekształceń
wewnątrzpsychicznych. Stąd tak duże znaczenie tego dynamizmu w
rozwoju człowieka. Przejdźmy z kolei do opisu dynamizmu nie
przystosowania pozytywnego. Jak już wspomniałem, dotychczas w
psychologii, w pedagogice i w psychopatologii panowało przekonanie;
że przystosowanie na ogół jest czymś prawidłowym, pozytywnie
rozwojowym, że stanowi kryterium zdrowia psychicznego. A
nieprzystosowanie jest czymś niewłaściwym, negatywnym, świadczącym
o braku zdrowia psychicznego. Przy dokładniejszym przyjrzeniu się
temu zagadnieniu okazuje się, że przystosowanie w każdych
warunkach i na każdym poziomie świadczy o niedorozwoju uczuciowym i
moralnym, że wyraża brak hierarchii wartości, że jest związane z
postawą konformistyczną, że nie zawiera istotnych elementów
pozytywnego rozwoju i elementów twórczych. Tylko pewne rodzaje,
pewne poziomy przystosowania są wyrazem rozwoju. Są to te formy i
poziomy, które wyrażają przystosowanie do hierarchii wartości, do
konkretnego ideału osobowości, do tego, co powinno być.
Rozpoznanie tego, co jest, częściowa tylko zgoda na to, co jest (co
jest tylko aktualne, ale nie wyraża rozwoju), przy równoczesnym
nieprzystosowaniu do wielu elementów tego, co jest, staje się
treścią nieprzystosowania pozytywnego. Rozwijając się, a tym
bardziej rozwijając się w sposób twórczy i przyspieszony, nie
można się przystosować do wszystkich warunków zmieniającej się
rzeczywistości. Pojęcie rozwoju zawiera: protest, bunt,
niezadowolenie z wielu tzw. wartości, jak i dążność do
przystosowania się do wyższej hierarchii wartości, do ideału. Nie
można przystosować się do zbrodni, krzywdzenia i poniżania,
kłamstwa, podstępu, zdrady i wielu innych tego typu zjawisk. Chodzi
tu nie tylko o bierną dezaprobatę, ale o nieprzystosowanie czynne,
o nieustanne przeciwstawianie się i walkę z tymi objawami
upośledzenia moralnego. Tak więc nieprzystosowanie pozytywne jest
jednym z naczelnych elementów rozwoju osobowości. Oczywiście jest
to równocześnie przystosowanie się do rzeczywistości
wielopoziomowej, do konkretnego ideału. Wszystkie jednostki
rozwijające się cechuje właśnie ten dwuczłon, tzn.
nieprzystosowanie się do niższego poziomu, a przystosowanie do
wyższej hierarchii wartości. Kolej teraz na omówienie paru
dynamizmów czwartego poziomu rozwoju psychicznego środowiska
wewnętrznego (poziomu dezintegracji wielopoziomowej, zorganizowanej
i usystematyzowanej). Zajmiemy się tutaj przykładowo: dynamizmem
"przedmiot-podmiot" w sobie, dynamizmem tzw. czynnika
trzeciego oraz dynamizmem autopsychoterapii.
Co
to jest dynamizm "przedmiot-podmiot" w sobie? Jest to
podstawowy dynamizm w rozwoju człowieka polegający na powolnym
rozwoju stosunku do samego siebie, a raczej do swoich poziomów
niższych, jako do przedmiotu. Chodzi o proces obiektywizowania
siebie przez siebie, przez proces wyobrażania siebie niejako z
zewnątrz, przedstawiania siebie jako kogoś obcego. Ten dynamizm i
proces odgrywa zasadniczą rolę w przygotowaniu podstaw eliminacji
niższych poziomów osobowości, niższych poziomów własnego
zachowania i postępowania. Taka introwertyzacja i taka introspekcja
niewiele mają wspólnego z introspekcją naukową, podejmowaną
okresowo dla przeprowadzenia konkretnego doświadczenia naukowego,
które zasadniczo nie ma wpływu na zachowanie i postępowanie
człowieka. Dynamizm i proces "przedmiot-podmiot" w sobie
wyrażają całościową życiową, intelektualną i przeżyciową
postawę oraz metodę przekształcania siebie.
Oto
przykład: jednostka, która ma dość rozwinięte wielopoziomowe
psychiczne środowisko wewnętrzne, jest czujna w stosunku do siebie,
nastawiona na baczną obserwację własnego zachowania i
postępowania, swego stosunku do innych, jest nastawiona na
obserwację własnego rozwoju. W czasie wykonywania tego czy innego
zajęcia, przy analizie swojego postępowania, podczas medytacji
rozważa z dużą dozą wrażliwości swoje aktualne i przeszłe
postępowanie, próbuje penetrować najbardziej zawiłe elementy tego
postępowania, korygować je i wprowadzać nowe elementy, które ją
w jakiś sposób częściowo stabilizują na wyższym poziomie.
Człowiek taki szybko spostrzega, że użył np. w stosunku do kogoś
niewłaściwego wyrażenia, że posunął się za daleko w swojej
argumentacji, że przejawił zbyt wielki egocentryzm w dyskusji, że
właśnie załatwia jakąś sprawę, która może być niekorzystna
dla drugiego. W tych warunkach przerywa on swoje czynności,
analizuje możliwie głęboko aktualną sytuację, zmienia jej
warunki, niejako zatrzymuje działanie, po czym podejmuje swą
działalność na nowo, ale już w zmienionych warunkach
wewnętrznych, a zatem i zewnętrznych, z korekturą swojego
postępowania. Są to właśnie elementy dynamizmu i procesu
"przedmiot-podmiot" w sobie. Samoobserwacja korektywna,
świadomość, że może się popełniać błędy, wysoka czujność,
aby nikogo psychicznie nie "potrącić", aby nikogo nie
urazić, nie skrzywdzić i nie poniżyć - jest właśnie wyrazem
przeżyciowej postawy dynamizmu "przedmiot-podmiot" w
sobie. Im bardziej jesteśmy obiektywni w stosunku do siebie, i to
obiektywni w sposób nie czysto intelektualny, ale także
przeżyciowy, tym częściej podchodzimy do innych w sposób
obiektywno-subiektywny. Obiektywizacja stosunku do samego siebie,
siła i konsekwencja postawy "przedmiot-podmiot" w sobie są
zatem odwrotnie proporcjonalne do subiektywizacji stosunku do innych.
Subiektywizacja w tym znaczeniu to zdolność patrzenia na drugiego
człowieka nie jak na rzecz, nie jak na obiekt, ale jak na jednostkę
żywą, indywidualną, bogatą, być może twórczą. Jak już
wspomniałem, dynamizm i proces "przedmiot-podmiot" w sobie
nie powstają nagle i nie są zjawiskiem izolowanym od innych
dynamizmów i procesów. Wszystkie dynamizmy charakterystyczne dla
trzeciego poziomu rozwoju psychicznego środowiska wewnętrznego, a
więc dla poziomu dezintegracji wielopoziomowej spontanicznej,
zawierają już pewne elementy dynamizmu "przedmiot-podmiot"
w sobie. Na przykład dynamizm poczucia niższości w stosunku do
samego siebie zawiera wyraźne elementy niechętnego ustosunkowania
się do pewnych poziomów i dynamizmów negatywnych, do niższego
poziomu w sobie i pozytywne ustosunkowanie się do hierarchicznie
wyższych elementów pozytywnych w sobie. Zawiera więc pewne
elementy dynamizmu "przedmiot-podmiot" w sobie. To samo
dotyczy dynamizmu pozytywnego nieprzystosowania się do siebie
samego. Zawiera się w nim krytyka własnego postępowania,
niezgodność z samym sobą, badanie siebie i wybiórcze
ustosunkowanie się do własnych postaw pozytywnych i negatywnych. To
samo odkryjemy w takich dynamizmach, jak zdziwienie w stosunku do
samego siebie, niezadowolenie z siebie, poczucie wstydu i winy, a
nawet w działaniach instynktu twórczego w jego elementach
introwertywnych. Jakie można by wyróżnić elementy bliskie czy
wspólne dla dynamizmu "przedmiot-podmiot" w sobie i
niektórych dynamizmów tego samego lub wyższego poziomu? Spróbujmy
krótko przeanalizować podobieństwa między dynamizmem
"przedmiot-podmiot" w sobie oraz empatią i wysokim
poziomem świadomości. Otóż, bez rozróżnienia i przeżycia
przedmiotu w samym sobie, bez ustosunkowania się negatywnego i
pozytywnego do siebie, nie można wykształcić empatii do innych.
Wspomniałem o tym analizując zależności między traktowaniem
siebie jako przedmiotu a traktowaniem innych jako bogatych
indywidualnie podmiotów, niejako "rzeczy samej w sobie".
Rozumie się samo przez się, że wysoka świadomość siebie łączy
się z potrzebą penetracji własnego środowiska wewnętrznego,
własnych elementów negatywnych i pozytywnych, co stanowi
przygotowanie do transformacji siebie. Przejdźmy teraz do krótkiego
opisu czynnika trzeciego. Jest to jeden z najważniejszych dynamizmów
rozwoju osobowości: nazywamy go trzecim, bo obok niego i przed nim
działa czynnik pierwszy, tzn. konstytucja, a więc czynniki
dziedziczne, i czynnik drugi, tzn. wpływ otoczenia - zwłaszcza
społecznego. Czynnik trzeci - autonomiczny, jest wypadkową wielu
czynników działających na niższym czy równorzędnym z nim
poziomie. Już na wspomnianym trzecim poziomie rozwoju psychicznego
środowiska wewnętrznego, tzn. na poziomie dezintegracji
wielopoziomowej spontanicznej, spotykamy wyraźne elementy działania
czynnika trzeciego w takich dynamizmach, jak poczucie wstydu i winy,
niezadowolenie z siebie, zaniepokojenie sobą czy popęd twórczy.
Istnieje także duże podobieństwo niektórych elementów
rozwojowych do dynamizmów tego samego poziomu co czynnik trzeci,
takich jak dynamizm "przedmiot-podmiot" w sobie,
samowychowanie i autopsychoterapia, wysoki poziom samoświadomości,
empatia i utożsamienie się z sobą i innymi. Czynnik trzeci to siła
(zespół sił), która ustosunkowuje negatywnie i pozytywnie do
siebie samego oraz negatywnie i pozytywnie do własnego otoczenia.
Znaczy to, że człowiek ustosunkowuje się niechętnie i negatywnie
do pewnych właściwości i form postępowania własnego, tych, które
uważa za niższe, za niedorozwinięte, za ujemne dla rozwoju, oraz -
pozytywnie do tych, które uważa za twórcze, oznaczające wyższy
poziom rozwojowy. To samo zachodzi w stosunku do środowiska
zewnętrznego, którego pewne wpływy jednostka odrzuca, a pewne
przyjmuje. Jest to zatem postawa stałego wyboru we własnym
środowisku wewnętrznym i w środowisku zewnętrznym. Czynnik trzeci
jest niejako zbiorczą, syntetyczną formą wszystkich dynamizmów
wyrażających autonomię jednostki, i to już od poziomu
dezintegracji jednopoziomowej aż do poziomu czwartego, a więc
dezintegracji wielopoziomowej, usystematyzowanej, zorganizowanej. Z
naukowego punktu widzenia trudno określić źródło powstawania i
rozwoju tego czynnika. Jeżeli przyjmiemy tu zasadę ex nihilo nihil,
to będziemy szukać zawsze źródła czynnika trzeciego w
dziedziczności lub w otoczeniu. Jest to tendencja słuszna, ale nie
dająca możliwości stwierdzenia, skąd się bierze czynnik trzeci.
Możemy tylko powiedzieć, że klinicznie jest on wyraźnie i
definitywnie lokalizowany w miejscu i w czasie. Dysponujemy
obserwacjami wielu przypadków ongitudinalnych, w których nie
stwierdzamy nawet śladu czynnika trzeciego, i innych, w których
stwierdzamy jego działanie w formie zawiązkowej. Niekiedy po paru
latach obserwacji odkrywamy go bardzo wyraźnie, jasno, w jego
istocie i w jego rozgałęzieniach. I to nam tymczasem wystarcza do
potwierdzenia jego wielkiej, często decydującej roli w rozwoju
człowieka. Powstawanie i rozwój czynnika trzeciego przypomina
opinie niektórych myślicieli, że w skutkach mogą zawierać się
liczniejsze i bogatsze elementy danego zjawiska aniżeli w
przyczynie. Być może, nie dostrzegamy ich w przyczynie, ale
wyraźnie widzimy je w rozwoju i skutkach.
Omówmy
teraz krótko dynamizm autopsychoterapii. Autopsychoterapia jest,
według teorii dezintegracji pozytywnej, związana ściśle z
samowychowaniem. Jest to tylko pewna odmiana procesu
samowychowawczego, dotycząca trudnych okresów życia wywołanych
przez działanie konfliktowych struktur i funkcji
psychoneurotycznych. Nie zmienia to w niczym tezy, że ten dynamizm
opiera się na świadomych przekształceniach wewnątrzpsychicznych w
trudnych okresach rozwoju osobowego. Żeby celowo i rozumnie stosować
autopsychoterapię, trzeba mieć już rozwinięte psychiczne
środowisko wewnętrzne (co najmniej na średnim poziomie) z
elementami wglądu w siebie, a więc z elementami dynamizmów
trzeciego poziomu rozwoju, oraz z zawiązkami co najmniej procesu
"przedmiot-podmiot" w sobie lub dynamizmów czynnika
trzeciego. Według teorii dezintegracji pozytywnej autopsychoterapia
jest jednym z najbardziej ważkich mechanizmów rozwoju człowieka.
Psycholog i psychiatra odgrywają w tym procesie jedynie rolę
czynnika pobudzającego, pomagającego, ale nie kierującego. Pomoc
lekarza lub psychologa polega na szczegółowej, wszechstronnej
diagnozie za pomocą metod neurologicznych, psychologicznych,
społecznych, pedagogicznych ujętych wielopłaszczyznowo i
wielopoziomowo. W szczegóły takiej diagnozy wprowadza się pacjenta
przedstawiając mu dokładnie wszystkie jej elementy stwierdzające
pewne ujemne strony rozwoju, a z drugiej strony - wszystkie elementy
pozytywne; wszelkie elementy bogactwa psychicznego i twórczości,
sprzęgnięte z trudnościami i procesami tzw. psychopatologicznymi,
a głównie ze wzmożoną pobudliwością i objawami nerwicowymi i
psychonerwicowymi. Ta szczegółowa analiza związków między
"patologią" i twórczością oraz bogactwem psychicznym
daje lekarzowi lub psychologowi, głównie zaś pacjentowi,
podstawowe elementy zarówno intelektualne, jak i przeżyciowe
niezbędne do ustosunkowania się wobec swego procesu rozwojowego z
jego wszystkimi trudnościami i potrzebą oraz możliwością ich
przezwyciężania (w sensie podniesienia na wyższy poziom).
Zasadnicze bowiem znaczenie w psychologii ma: zrozumienie roli
wzmożonej pobudliwości emocjonalnej, wyobrażeniowej,
intelektualnej; odkrywanie twórczych, niecodziennych aspektów
rzeczywistości; znalezienie wyraźnych korelacji pozytywnych między
stanami lękowymi a dociekliwością egzystencjalną i postawą
altruistyczną; rozwój empatii, postawy pomocy innym; znalezienie
korelacji pozytywnej między rozwojem a depresją wywołaną "bólem
tego świata"; zrozumienie pozytywnych wartości obsesji
twórczych, bohaterskich, obsesji pracy, obsesji pomocy innym.
Wszystko to daje pacjentowi przekonanie, że jego dolegliwości to
nie tylko choroba. A raczej, że jest on właśnie zdrowy w sensie
zdolności do rozwoju, dlatego że posiada pozytywne korelaty
przedstawione mu w sposób precyzyjny i metodami obiektywnymi. W ten
sposób uświadamia się pacjentowi ważne elementy świadczące o
związku między jego cierpieniami a pozytywnym rozwojem. Lekarz lub
psycholog powinien następnie wycofać się z odgrywania naczelnej
roli w tzw. leczeniu, włączając w tę rolę pacjenta.
W
terapii opartej na teorii dezintegracji pozytywnej nie ma tendencji
do zbytniego przedłużania heteropsychoterapii. Zazwyczaj wystarczy
kilka, maksimum kilkanaście wizyt. Chodzi tu zwłaszcza o pacjentów
o dobrym poziomie rozwoju, o bogatym psychicznym środowisku
wewnętrznym, którym trzeba powoli przekazywać czynności -
psychoterapeutyczne; stają się one autopsychoterapeutyczne. W ten
sposób pacjent znajduje w lekarzu (czy w psychologu) przyjaciela,
który zawsze jest gotów fachowo i "przeżyciowo" mu
pomóc, ale dążeniem jego jest zawsze przekazanie swych czynności
pacjentowi w interesie jego rozwoju. Po pewnym czasie nawiązują się
przyjacielskie stosunki między lekarzem (psychologiem) i pacjentem.
Osoba lecząca przestaje być autorytatywna, przestaje kierować.
Pomaga zaś tylko wtedy, kiedy konkretne trudne warunki decydują o
powtórnym zwróceniu się pacjenta do lekarza lub psychologa.
W
ten sposób psychoterapia i autopsychoterapia stają się świadomym,
kierowanym przez jednostkę procesem samorozwoju i samowychowania, ze
specjalnym zwróceniem uwagi na okresy kryzysowe, trudne i
niebezpieczne, jakie występują w życiu każdego z nas. Lekarz
(psycholog) odgrywa tutaj rolę człowieka rozumnego, doświadczonego,
fachowego, ale nigdy nie stawiającego ponad wszystko swojego
autorytetu, ponieważ przychodzi mu nieraz stwierdzić, że pod
pewnymi względami jest mniej wrażliwy i mniej bogaty psychicznie
niż pacjent i że mógłby się wiele od niego nauczyć.
Autopsychoterapia jest więc procesem pomocnym w dramacie rozwojowym
pacjenta, który wiąże się jednocześnie z dramatem leczniczym.
A
oto niektóre dynamizmy piątego, najwyższego poziomu rozwoju
psychicznego (poziomu integracji wtórnej) albo inaczej mówiąc
poziomu osobowości. Integrację wtórną uzyskuje się po przejściu
przez wszystkie okresy i formy dezintegracji, a więc przez
dezintegrację jednopoziomową, dezintegrację wielopoziomową
spontaniczną i dezintegrację wielopoziomową zorganizowaną i
usystematyzowaną. Osiąganie osobowości (integracji wtórnej) wiąże
się na początku z chaotycznym, ahierarchicznym, a następnie z
coraz bardziej wyraźnym, coraz bardziej zhierarchizowanym rozwojem
jednostki.
Osobowość
zatem to rezultat konfliktów jednopoziomowych i wielopoziomowych,
rezultat inhibicji, retrospekcji, prospekcji, rezultat ścierania się
różnych form wzmożonej pobudliwości psychicznej z rzeczywistością
jednopoziomową, to rezultat stanów lękowych, depresji, obsesji,
frustracji, załamań i przekraczania, z dużymi trudnościami,
niższego poziomu rzeczywistości, niższego poziomu własnej
struktury dla uzyskania wyższej rzeczywistości w świecie
zewnętrznym i wewnętrznym. Jest to więc wtórny stan harmonii, ale
harmonii zupełnie niepodobnej do tzw. harmonii psychopatycznej i
harmonii na niskim poziomie rozwoju. Na poziomie integracji wtórnej
występują dynamizmy: autonomii, autentyzmu, odpowiedzialności oraz
najwyższy możliwy do osiągnięcia poziom empatii i ideału
osobowości. Zajmiemy się pokrótce dynamizmami odpowiedzialności,
empatii i ideałem osobowości. Na czym polega odpowiedzialność na
tym poziomie? Nie jest ona tu w żadnym razie odpowiedzialnością
wypływającą z obowiązku ustalonego zewnętrznie, obowiązku
"odtąd-dotąd". Nie jest to poczucie wąsko pojmowanej
odpowiedzialności za dobre wykonywanie pracy w biurze, za podjęcie
się pewnych obowiązków w tej czy innej dziedzinie działalności,
czy choćby w sensie wyższym - za rodzinę, za grupę szkolną, za
zespół pracowniczy. Oczywiście praca wykonana dobrze i wykonana w
związku z szerszymi terenami doznań wyraża znaczny stopień
autentycznej odpowiedzialności. Ale nie jest to autentyczność
piątego poziomu rozwoju, tzn. poziomu integracji wtórnej, poziomu
osobowości. Odpowiedzialność na tym poziomie zgodna jest ze
słowami Terencjusza (II w, p.n.e.): "Jestem człowiekiem, nic,
co ludzkie, nie jest mi obce". Jest to odpowiedzialność oparta
na różnych rodzajach wysokiego poziomu wrażliwości, na wszystkich
przeżyciach dezintegracyjnych, konfliktowych (zhierarchizowanych).
Tym samym jest to odpowiedzialność o bardzo dużym zasięgu i
wielopoziomowej strukturze. Jednostka jest tu odpowiedzialna nie
tylko za to, na co zawarła umowę, za to, co jest jej nakazane, ale
za wszystko, z czym się styka, za wszystko, w czym widzi krzywdę,
co wzbudza niepokój, za "ból całego świata". Ludzie
odpowiedzialni na tym poziomie nie mogą przejść do porządku
dziennego nad niczym, co jest ujemne, wykazują skłonność do
entuzjazmu w stosunku do wszystkich pozytywnych doznań zapamiętanych
uczuciowo i intelektualnie albo istniejących w podświadomości.
Wyrazem takiej odpowiedzialności były czyny doktora Janusza
Korczaka, ojca Maksymiliana Marii Kolbego, Joanny d'Arc, całe życie
Mahatmy Gandhiego, działalność wychowawcza i samobójstwo
Sokratesa. Zarówno w historii ludzkości, jak i dziś spotykamy
wiele jednostek działających na tym poziomie odpowiedzialności.
Przejdźmy do omówienia empatii na poziomie integracji wtórnej.
Empatia jest tutaj zjawiskiem całkowicie różnym od syntonii.
Syntonia to współdźwięczenie temperamentalne, niejako
psychofizjologiczne, bez wystarczającej kontroli świadomości, w
dużej mierze automatyczne. Syntonia to uczuciowe "harmonizowanie
się" w grupie na dość niskim poziomie, gdzie działają
społeczne dynamizmy "my" na poziomie prymitywnym.
Współdziałanie w kłótni, w bójce, w entuzjazmie
temperamentalnym, w sytuacjach wyzwalających niskie popędy
zachowań, sojusz kryminalistów przeprowadzających "własną
sprawę" - oto przykłady takiej właśnie syntonii. Podobny
rodzaj syntonii, chociaż na znacznie wyższym poziomie, obserwuje
się u matek (rzadziej u ojców), utożsamiających się całkowicie
z dzieckiem, lub u współmałżonków utożsamiających się ze
sobą. Bezkrytyczne rozpieszczanie dziecka, bezkrytyczne uleganie
jego zachciankom i kaprysom, niekiedy nawet bałwochwalcza postawa
wobec niego jest wyrazem syntonii na niskim poziomie, prymitywnym
wyrazem utożsamiania się z innymi; nie wiąże się z żadną
kontrolą, z żadną poważniejszą refleksją. Taka syntonia szkodzi
dziecku czy partnerowi, nie rozwija samodzielności i
samoświadomości, ale egoizm, a co najmniej - egocentryzm, i sprzyja
rozwojowi skłonności do przyszłego autokratyzmu i tyraństwa.
Empatia jest zjawiskiem zgoła innym. Jest to poczucie sympatii
refleksyjnej, to postawa rozumienia, stała gotowość pomocy, ale
bez "ślepoty psychicznej", bez pełnego utożsamiania się
z przedmiotem swojej sympatii. Musimy tutaj podkreślić, że pełne
utożsamienie się z inną osobą jest z reguły szkodliwe, bo
zaprzecza rozwojowi własnej osobowości, zaprzecza prawom do
rozwoju, zuboża osobowość, a przez to utrudnia refleksyjny,
wszechstronny, głęboki stosunek do innych. Właściwa identyfikacja
jest możliwa tylko ze sobą, tzn. z własną osobowością i jej
ideałem. To właśnie jest wyrazem alterocentryzmu, ponieważ jest
to "dawanie z siebie" refleksyjne, świadome, z korzyścią
dla przedmiotu.
Całkowita
rezygnacja z własnej osobowości czyni innemu szkodę. Nie jest
bowiem nigdy wyrazem pełnej ludzkiej miłości ani też empatii do
innych. Zaprzeczenie siebie, własnej osobowości nigdy innych nie
bogaci. Natomiast potwierdzenie praw własnego rozwoju wzbogaca
innych. Rozwinięta osobowość jest najwyższym darem miłości,
jaki bogata wewnętrznie jednostka może ofiarować innej jednostce.
Ostatnim z (przykładowo wybranych) dynamizmów poziomu piątego jest
ideał osobowości. Ideał osobowości jest to najwyższa struktura,
którą da się ująć empirycznie, choć bardzo ogólnie. W naszym
ujęciu jest to struktura konkretna. Im bliżej poziomu integracji
wtórnej, tym ideał osobowości staje się bardziei jasny, jest
coraz bardziej wprzęgany do działania, coraz bardziej realny, coraz
bardziej dynamizujący rozwój osobowy. Zawiera on wszystkie
podstawowe cechy osobowości, a więc przede wszystkim - obie
esencje: indywidualną i powszechną (społeczną). Ideał ten staje
się najwyższą instancją odwoławczą w osobowej drodze rozwoju,
pomaga w ocenie tej drogi, jest pomocny w przezwyciężaniu różnych
konfliktów. To właśnie ideał osobowości pozwala decydować w
najcięższych chwilach, gdy wymagane jest rozstrzygnięcie jakiegoś
problemu. Jest to jedyny dynamizm, który przejawia na tym poziomie
ciągłe intensywne napięcia rozwojowe. Jest to więc siła
konkretna, ku której zwracamy się w najtrudniejszych momentach, i
która decyduje o formach naszych rozstrzygnięć. Jest to dynamizm,
który kieruje naszą najwyższą twórczością, naszą empatią,
najwyższymi ujęciami świadomości, najwyższą zdolnością do
działania dla "drugiego".
W
ideale osobowościowym zawarte są syntetycznie wszystkie ważniejsze
dynamizmy rozwoju, cała pamięć intelektualna i afektywna,
najwyższy poziom świadomości i samoświadomości oraz esencje:
indywidualna i społeczna.
4.
Osobowość człowieka jej struktura i działanie
W
mowie potocznej używane są często takie terminy, jak: "osoba",
"osobnik", "indywiduum", "jednostka".
Terminy te nie mają głębszej treści psychologicznej, służą zaś
głównie do zaznaczenia czy wskazania, że w konkretnym przypadku
chodzi o pojedynczego człowieka, reprezentanta rodu ludzkiego, o
bliżej nieokreśloną postać ludzką. Mówimy niekiedy, osobnik
wysokiego wzrostu, podejrzane indywiduum. Terminy "indywiduum",
"jednostka" mogą mieć dość specjalne znaczenia. Mogą
mianowicie wskazywać na pewne wartości indywidualne osobnika, na
jego prawa i jego odrębność, która wyraźnie zarysowuje się na
tle utartych zwyczajów. Pojmując je w ten sposób, zbliżamy się
do takich pojęć, jak indywidualność i osobowość. Konfrontując
jednostkę ze społeczeństwem, podkreślamy przede wszystkim te
wartości, które reprezentuje indywidualność i osobowość. Przez
indywidualność rozumiemy nieprzeciętną jednostkę ludzką, która
różni się od innych członków danego społeczeństwa
umysłowością, talentem, zainteresowaniami, sposobem bycia,
ambicją, siłą dążeń (bez względu na ich wartość moralną)
itd. Tych specyficznych właściwości może być mniej lub więcej,
przy czym jedne z nich mogą zaznaczać się słabiej, inne silniej.
Wszystkie zaś są zazwyczaj powiązane ze sobą w swoisty sposób i
mają właściwe dla danej indywidualności zabarwienie, pewne
znamię. Owo znamię związane jest najczęściej z właściwościami
temperamentu i charakteru, z napięciem woli, z siłą zewnętrznego
wyrazu. Wielki aktor, który każdej roli nadaje swoiste piętno,
wyróżniając się spośród innych aktorów podejściem do tematu,
jest indywidualnością. Indywidualnością również jest sprawny,
zręczny, nieomylny mistrz szpady.
Pojęcie
indywidualności pokrywa się niekiedy z pojęciem osobistości.
Zazwyczaj jednak określenie kogoś mianem "osobistość"
wskazuje raczej na wysokie stanowisko, znaczenie w hierarchii
państwowej, gospodarczej, społecznej niż na wszechstronny rozwój
psychiczny. Osobowość natomiast - to jednostka możliwie pełna pod
względem zakresu, jak i poziomu najistotniejszych pozytywnych
właściwości ludzkich, jednostka jak najbardziej spoista i
zharmonizowana, odznaczająca się wysokim stopniem wglądu w siebie,
w swoją własną strukturę, w swe dążenia i cele
(samouświadomienie), świadomie "wybierająca siebie"
spośród różnorodnych cech własnych (samowybranie), przekonana o
słuszności swej postawy, o istotnej, trwałej wartości swych celów
(samopotwierdzenie), zdająca sobie sprawę, że rozwój jej nie jest
zakończony i w związku z tym stale wewnętrznie doskonaląca się,
wychowująca (samowychowanie). Pierwsze, skrótowe określenia
indywidualności i osobowości pozwalają zorientować się w różnicy
między tymi pojęciami. Indywidualność może być nieprzeciętna
zarówno w sensie pozytywnym, jak i negatywnym - osobowość jest
zawsze pozytywna. Człowiek obdarzony indywidualnością może nie
interesować się wieloma zagadnieniami międzyludzkimi, natomiast
jednostka, która osiągnęła poziom osobowości, obejmuje swą
umysłowością, wrażliwością i działalnością wszystkie
najistotniejsze problemy człowieczeństwa. Indywidualność może
nie wykazywać tendencji do większego wglądu w siebie, zdolności
"wybrania siebie w sobie" i - tym samym - świadomego
dążenia do kształtowania i doskonalenia siebie. Dla osobowości
zaś wybór samego siebie, praca nad sobą, nad swą umysłowością
i charakterem jest jedną z najbardziej zasadniczych potrzeb
rozwojowych. Jednostka odznaczająca się indywidualnością dąży
do spotęgowania swych osobistych walorów, uzdolnień i wiedzy
zazwyczaj ze względów egoistycznych. Natomiast jednostka na
poziomie osobowości wiąże nieodłącznie pracę nad sobą ze
służbą dla celów ogólnoludzkich. Pojęcie "osobowość"
było i jest ujmowane z różnych punktów widzenia i te właśnie
różne podejścia decydowały też o treści i zakresie tego
pojęcia.
Psychologia
naukowa mówi zasadniczo o empirycznym ujęciu osobowości,
rozumiejąc przez to ogół dyspozycji psychicznych i fizycznych
jednostek (William Stern, Mieczysław Kreutz i inni). Osobowość tak
pojęta pokrywa się z pojęciem jednostki ludzkiej jako takiej, bez
jakiegokolwiek różnicowania, wartościowania, a więc i
hierarchizowania. Wyodrębnienie pojęcia osobowości z pojęcia
jednostki ludzkiej oraz z pojęcia indywidualności - to próba
ujęcia normatywnego, według którego na osobowość składa się
ogół cech, które zgodnie z wymaganiami pewnej etyki lub pewnego
poglądu na świat dana jednostka powinna posiadać (Georg
Kerschensteiner, Francis Herbert Bradley).
Normatywne
ujęcie osobowości może mieć charakter względny, uwarunkowany
czynnikami geohistorycznymi, religijnymi, różnicami obyczajowości,
moralności, światopoglądu itd. Tak ujęta osobowość pokrywa się
z pojęciem ideału osobowości. Jednakże ideał ten - podobnie jak
i normy, które go wyznaczają i które są zmienne w zależności od
epoki i środowiska - może ulegać zasadniczym nawet
przekształceniom.
Obok
empirycznego i normatywnego ujęcia osobowości istnieją jeszcze
inne ujęcia, według których jednostka jest osobowością, o ile
posiada pewne szczególne cechy. Andre Lalande np. dopatruje się
tych szczególnych cech w wartościach moralnych jednostki,
awansujących ją niejako na osobowość. Jego zdaniem "osobowość
jest to osoba moralna, a przede wszystkim osoba realizująca w
wysokim stopniu jakości wyższe, dzięki czemu odróżnia się od
prostego indywiduum biologicznego"*. (*Lelande: Vocabulaire de
la philosophie. Paris 1928) Ujęcie to jest nieco podobne do naszego,
ale jest ono zbyt ogólne, mało empiryczne i nie obejmuje ogółu
pozytywnych cech rozwojowych jednostek. Również niepełna jest
definicja Caudiga. Według tego autora osobowością jest człowiek,
który włada samym sobą, skupia siły swej natury w celu
urzeczywistnienia ideałów własnej indywidualności, który w
różnych dziedzinach życia określa siebie z głębi istoty.
Opisana w ten sposób osobowość zbliża się w znacznej mierze do
pojęcia indywidualności, ponieważ definicja nie określa bliżej
hierarchii wartości i nie ujmuje struktury osobowości indywidualnej
i społecznej.
W
pracy niniejszej próbuję przedstawić osobowość w sposób
możliwie pełny i zarazem uwolnić to pojęcie od właściwości
zmiennych, a co za tym idzie - nieistotnych. Staram się opierać na
takich normach i na takich właściwościach ludzkich, które mają
charakter trwały oraz na wartościach uznanych i realizowanych przez
człowieka od zarania jego kultury. A więc na wartościach, które
można nazwać bezwzględnymi. Przejawiają się one w dziejach
ludzkości, kumulując się w większym lub mniejszym stopniu w
osobowościach znanych historycznych postaci. Takie ujęcie
osobowości wymaga szerokich, wszechstronnych studiów i nie może
być wyczerpane w krótkiej, szkicowej monografii. Toteż zadaniem
tej pracy jest raczej tylko wprowadzenie, na podstawie badań
empirycznych, pewnych rozgraniczeń i określeń mogących przyczynić
się do pełniejszego i jaśniejszego ukazania problemu osobowości,
do naświetlenia w sposób ogólny zasadniczych właściwości
cechujących osobowość oraz - co może jest najważniejsze - do
przedstawienia procesów i metod jej formowania się.
Trwałość
i powszechność pozytywnych cech ludzkich
W
ogólnym, schematycznym, a więc uproszczonym ujęciu można
jednostki ludzkie podzielić z punktu widzenia wartości
indywidualnych i społecznych na: pozytywne, negatywne i typy
mieszane z przewagą cech dodatnich lub ujemnych albo z chwiejną
równowagą tych cech. Liczba jednostek ukształtowanych całkowicie
pozytywnie jest stosunkowo niewielka. Nie tak dużo jest też ludzi o
prymitywnych, ujemnych, wręcz psychopatycznych zespołach cech
charakteru, ludzi ciążących na danej grupie społecznej,
wpływających na nią destrukcyjnie, hamujących i uwsteczniających
jej rozwój. Najwięcej jest jednostek o typie mieszanym. Tworzą one
najbogatszy, najbardziej "żywy" materiał ludzki. W
strukturze osobowej tych jednostek właściwości pozytywne i
negatywne istnieją obok siebie w różnym nasileniu, nawzajem się
przenikaią albo ścierają ze sobą w układach antagonistycznych,
przy czym jedne lub drugie uzyskują przejściową czy też trwałą
dominację.
Na
ogół jednak dochodzą do głosu i uzyskują przewagę cechy
pozytywne tak u jednostek, jak i w społeczeństwach. Dowodem
przewagi tych cech jest fakt trwania i rozwój ludzkości. Są
wprawdzie okresy w życiu jednostek i epoki w życiu społeczeństw,
w których dominacja cech dodatnich zostaje naruszona, w których
ujemne właściwości człowieka mobilizują się i nasilają,
ujawniając swój destrukcyjny wpływ. Staje się to zwłaszcza
wtedy, gdy jednostka czy społeczeństwo znajdzie się w warunkach
wyzwalających lub potęgujących najprymitywniejsze siły popędowe
człowieka - brutalny instynkt samozachowawczy, instynkt walki,
okrucieństwo, dążenie do władzy i podporządkowania sobie siłą
innych, prymitywny głód seksualny itd. Jednakże okresy upadku
zazwyczaj nie trwają długo. Instynkt rozwojowy człowieka, który w
najszerszym tego słowa znaczeniu jest dążeniem do umysłowego i
moralnego doskonalenia się, prędzej czy później dochodzi do
głosu; reaktywując i potęgując wartości pozytywne. Wartości te,
podtrzymywane, utrwalane i rozwijane przez ciągłość tradycji,
porządek prawny i normy moralno-obyczajowe, mogą ulegać poważnym
zakłóceniom. Mogą być też zepchnięte w potencjalność. Nigdy
jednak nie ulegają zagładzie. Nawet w okresach upadku moralnego
trwają one w nas w formie "pogotowia moralnego", tęsknoty
za ich powrotem i pełną realizacją. Wartości te stanowią
podstawę i warunek istnienia ludzkości. Są one niezniszczalne,
trwałe w swej istocie, choć przejawiają różny stopień rozwoju.
Z
pojęciem dominacji i trwałości pozytywnych wartości człowieka
łączy się zagadnienie trwałości cech negatywnych, ich wzajemnego
stosunku oraz ich ewolucji. Trwałość wartości pozytywnych i
wzrastająca ich dominacja, aczkolwiek często zakłócana,
zmniejszają i zmieniają - co jest samo przez się zrozumiałe -
zakres, siłę oraz jakość cech negatywnych. Te ostatnie, wskutek
działania indywidualnego podejmowanego przez jednostkę oraz wskutek
akcji społecznych, są tłumione, rugowane, sublimowane. Ich
drastycznę manifestacje stają się bodźcem do organizowania
przeciwakcji. Społeczeństwa stają się coraz bardziej uwrażliwione
na prymitywne, brutalne objawy zagrażające ich normom, obyczajom i
ideałom. Usiłują więc zwalczać je u podstaw. Jednostka i
społeczeństwo starają się odżegnać od prymitywnych składników
natury ludzkiej, starają się wejść na drogę uczłowieczenia.
"Człowiek - jak mówi Stanisław Brzozowski - nie jest dalszym
ciągiem ewolucji, lecz przeciwnie - zerwaniem wątku,
przeciwstawieniem się mu. Gdy on się zaczyna, wszystko przedludzkie
staje się wrogiem"*. (* S. Brzozowski: Legenda Młodej Polski.
Lwów 1910, s. 203.) Nawet jeżeli jest to zbyt krańcowa opinia,
wskazuje ona na potrzebę rozwoju człowieka w kierunku
przekształcenia swego niższego poziomu. Wydaje się przeto, że
moment maksymalnego opanowania, sublimacji negatywnych cech
człowieka, choć nie jest bliski, jednak nadejdzie. Trwałe,
pozytywne wartości człowieka można podzielić na powszechne i
rzadziej spotykane, specyficzne. Powszechne właściwości pozytywne,
dominujące wśród społeczeństw różnych epok i kultur, składają
się na ogólną pozytywną charakterystykę tych społeczeństw.
Decyduje o tym częstotliwość i masowość ich występowania. Do
takich pozytywnych powszechnych właściwości należą: poczucie
osobistej społecznej odpowiedzialności, wyrobienie obywatelskie,
wierność zasadom i ludziom, poczucie sprawiedliwości, odwaga,
uczciwość, karność itd. Cechy rzadziej spotykane - to ogólna
wrażliwość i subtelność (moralna, intelektualna, estetyczna),
dojrzałość uczuciowa, zdolność do samopoznania i poznania w
ogóle oraz związane z tym szerokie horyzonty myślowe, wiara w
wartość wypracowanego i przyjętego światopoglądu, zdolność do
trwałej, nieustannej pracy nad sobą, ciągłego doskonalenia się
itd. Pojęcie ideału osobowości powinno obejmować zasadnicze
pozytywne właściwości człowieka, nie tylko powszechne, ale i
rzadziej występujące lub indywidualne, jak np.: szerokie horyzonty
myślowe, możliwie jak największą wrażliwość na sprawy ludzkie,
zdolność do świadomej, efektywnej pracy nad sobą w kierunku przez
siebie uznanym i wytyczonym. Uosobiona w jednostce synteza tych
najistotniejszych wartości ludzkich stanowi podstawę naszego ideału
osobowości. Ma on dwie esencje: indywidualną i społeczną.
Zasadniczymi cechami esencji indywidualnej są główne
zainteresowania, uzdolnienia i talenty, wyłączne i trwałe związki
uczuciowe przyjaźni i miłości oraz zdolność do świadomego
utożsamienia się z sobą i własną historią rozwoju. Esencja
powszechna (społeczna) zawiera takie cechy, jak empatia,
odpowiedzialność, autonomia, autentyzm, wysoki poziom świadomości
społecznej. Oba komponenty osobowości i ich ideały są ściśle ze
sobą sprzężone i stanowią jeden dla drugiego warunek sine qua
non: Wnikliwa analiza psychologiczna biografii postaci historycznych,
które w naszym rozumieniu możemy określić mianem osobowości, u
których dostrzegamy samouświadomienie, samowybranie,
samopotwierdzenie i samowychowanie, wykazuje, że ostatecznym celem
ich wewnętrznych zmagań i walk obfitujących w załamania,
wyrównania i dźwigania się na coraz wyższy poziom jest realizacja
określonego ideału osobowości. Przyjąć więc można, że ideał
ten jest ideałem powszechnym, ideałem, który odpowiada
najistotniejszym potrzebom człowieka. Następnie scharakteryzuję te
cechy i postawy ludzkie (umysłowe, moralne, estetyczne, społeczne);
które są typowe dla osobowości, bez których rozwój jednostki,
polegający na ciągłym doskonaleniu się, jest niemożliwy.
Właściwości
naszego umysłu.
Wielopłaszczyznowość
- wszechstronność wiedzy
W
wielu naukach empirycznych o wyodrębnionym zakresie i określonych
metodach badawczych spotykamy dwa odrębne typy postaw uczonych.
Jedni - dążąc do głębszego zrozumienia zasadniczych problemów
nauki - szukają rozwiązań zarówno w wąskim zakresie danej
dyscypliny, jak i poza nim; drudzy - aby zachować niezależność
swych metod, aby się "nie rozpraszać" - nie wychodzą
poza zakres swej specjalności. Postawa pierwsza wiąże się z
tendencją do rozszerzania widnokręgów, druga - do ich zacieśniania
na korzyść szczegółowych badań. W różnych okresach dziejów
przeważa jedna lub druga postawa. Tendencje do zawężania zakresu
nauk szczegółowych i przedmiotu badań, do specjalizacji metod
badawczych następują po okresach przewagi tendencji do ujmowania
całościowego. W medycynie po okresie, w którym lekarze obejmowali
całość wiedzy lekarskiej, pojawiły się specjalności: chirurgia,
ginekologia, interna, neurologia, psychiatria i inne. W obrębie
poszczególnych dziedzin utworzyły się z czasem nowe specjalności,
ograniczające swój zakres do chorób żołądka, płuc, serca,
alergii, gruczołów wydzielania wewnętrznego itd. Okazało się
jednak, że szersze, wielopłaszczyznowe ujmowanie choroby jest
konieczne, że zbyt szczelne zamykanie się w granicach wąskiej
specjalności nie pogłębia odpowiednio wiedzy lekarskiej ani nie
pomaga w dostatecznym stopniu choremu, który najwięcej traci na
nadmiernej specjalizacji. Nieuwzględnianie np. neuropsychiatrii
dziecięcej, psychologii i pedagogiki w pediatrii albo
nieuwzględnianie neurologii, endokrynologii, a także
psychopatologii w psychiatrii uniemożliwia odpowiednią ocenę
zjawisk chorobowych i właściwe stosowanie metod terapeutycznych.
Neuropsychiatria dziecięca i higiena psychiczna zaczęły osiągać
odpowiedni poziom dopiero po nawiązaniu ścisłej współpracy
lekarza z psychologiem, pedagogiem, a nawet z socjologiem. Pedagogika
zaś jako nauka i sztuka, która docenia wagę socjalnych,
gospodarczych i religijnych wpływów na rozwój jednostki i grupy,
zaczyna porzucać stanowisko, według którego wychowanie było
sprowadzane do półautomatycznego, półświadomego oddziaływania
zespołów cząstkowych na rozwój dziecka. Zasadniczych potrzeb
wychowawczych nie zaspokoi bowiem ani najlepsza rodzina, ani
najlepsza szkoła, ani najbardziej moralne środowisko społeczne;
zaspokoją je natomiast wszystkie czynniki wychowania bezpośredniego
i pośredniego łącznie, w organicznym powiązaniu ze sobą. Takie
podejście pedagogiki zbliża ją do higieny psychicznej. Badania
naukowe w danej specjalności powinny być wiązane z naukami
pokrewnymi oraz z szeroko rozumianymi aspektami całej wiedzy;
powinny być ujmowane w sposób wielopłaszczyznowy i wielopoziomowy.
Byłaby to droga od przyczynków do wiedzy o szerszym zakresie, od
jednowymiarowego "wiem" do wielowymiarowego "rozumiem".
Wiedza jest zazwyczaj jednostronna, rozumienie - wielostronne; wiedza
jest oparta na spostrzeżeniu i sądzie, rozumienie - także na
przeżyciu i ińtuicji. A to pogłębia treść spostrzeżenia i sądy
o rzeczywistości. Pogłębienie wiedzy, poznanie jej wielopoziomowej
struktury jest nieodłącznie związane z szerokim, wszechstronnym
poznaniem naukowym.
Postawa
autonomiczna w nauce i życiu codziennym. Samodzielność ocen,
poczuć i działania.
Zazwyczaj
postrzegamy tylko taki wycinek rzeczywistości, na jaki pozwala nam
jakość i układ naszych receptorów, które odbierają bodźce
zewnętrzne i wewnętrzne, oraz jakość i układ naszych "stacji"
przetwórczych. Struktura naszych zmysłów, popędów, uczuć,
"władz umysłowych" ograniczona jest zazwyczaj do wąskiego
kręgu dążeń, uczuć i możliwości poznawczych. Zamknięci
jesteśmy w stereotypie naszych cech indywidualnych. Wiemy np. z
własnego doświadczenia, że można wiele lat obcować z jakąś
osobą i nie zwrócić uwagi na jej uderzające, najważniejsze
cechy. Nasze sądy i opinie zależą też od wpływu różnych
konstelacji. Duże znaczenie mają sugestie otoczenia, takie lub inne
powiązania uczuciowo-dążeniowe ze środowiskiem, koniunkturalność
związku z tym lub innym człowiekiem, z tą lub inną grupą
społeczną. Różnorodność form naszych ocen uwarunkowana jest
ogólną wrażliwością intelektualną i emocjonalną. Nasz sąd, a
także nasza postawa uczuciowa i dążeniowa zależą od naszego
organizmu i samopoczucia, od tego, czy jesteśmy nastawieni
depresyjnie czy pobudzeni, otwarci czy zamknięci; od tego, jak
przedstawia się poziom, gotowość i zasięg naszych zdolności do
przemiany wewnętrznej (Herman Rorschach) oraz zależność od innych
czynników.
Obserwacja
życia codziennego i środowisk o różnym poziomie kulturalnym
doprowadza do wniosku, że samodzielność ocen i działania, ich
autonomię spotykamy tylko wyjątkowo. Znikoma jest bowiem liczba
ludzi świadomych, uniezależnionych od negatywnych wpływów
środowiska zewnętrznego oraz od niższych warstw własnego
środowiska wewnętrznego. Uniezależnienie się od obu tych
środowisk musi być poprzedzone procesem dezintegracji,
kształtującym umiejętność posługiwania się wielopoziomowym
sądem moralnym, systematycznie zespolonym z poczuciem moralnym oraz
z gotowością do działania zgodnego z tą syntetyczną postawą.
Sąd moralny bez poczucia moralnego i bez zdolności do jego
realizacji świadczy o powierzchownym ustosunkowaniu się do
rzeczywistości. Przykłady tego rodzaju niepełnej postawy moralnej
spotykamy często. Potępiamy np. jakiś czyn egoistyczny, chociaż
sami jesteśmy zdolni do popełnienia takiego właśnie czynu.
Wszyscy niedyskretni i wścibscy zgadzają się, że wścibstwo i
niedyskrecja są wadami. A mimo to, bez żadnych skrupułów i
większej refleksji, w dalszym ciągu mogą być wścibscy i
niedyskretni. Niekiedy brak zespolenia elementów
intelektualno-uczuciowo-wolitywnych jest uważany za właściwość
dodatnią przy opiniowaniu. Twierdzi się, że podejście obiektywne,
rozumowe powinno być jedyną postawą opiniowania innych. Sądzę
jednak, że jest to w gruncie rzeczy wyraz nieumiejętności
poznawania; wyraz słabości i chwiejności a głównie -
jednostronności stosunku do człowieka. Podejście
intelektualno-uczuciowe na wysokim poziomie jest dopiero - jak sądzę
- gwarancją wszechstronnego, ludzkiego stosunku do opiniowanego.
U
wielu osób uważanych za samodzielne obserwuje się wahania
samodzielności. Samodzielne ustosunkowanie się do jakiegoś
zjawiska trwa pewien czas, potem słabnie ustępując miejsca
wahaniom. Świadczy to o braku zharmonizowania wewnętrznego, o
chwiejnej równowadze różnych tendencji danej osoby. Oczywiście
nie bierzemy tu pod uwagę chwiejności związanej z brakiem
dostatecznego uniezależnienia się od niższego poziomu środowiska
zewnętrznego i wewnętrznego.
Proces
uniezależniania się jednostki od powierzchownych ocen otoczenia
idzie w parze z procesem usamodzielniania się wewnętrznego w sensie
stopniowego uniezależniania się od potrzeb własnego niższego
poziomu, nie powiązanych ściśle w jednolitą linię poczuć i
postępowania człowieka na poziomie osobowości. Uniezależnianie
się osobowości przyczynia się do rozwoju struktury coraz bardziej
wrażliwej na różnorodne bodźce zewnętrzne i wewnętrzne.
Struktura taka zawiera wiele receptorów w harmonijnym,
niepowtarzalnym układzie indywidualnym. Będą to przede wszystkim
uwrażliwienia i tendencje społeczne, naukowe, moralne, estetyczne;
będzie to zdolność ogarniania każdego zagadnienia w sposób
"organiczny", wszechstronny, całościowy. Na poziomie
osobowości kierowanie się sugestią zostaje zastąpione świadomym
uleganiem tym tylko wpływom otoczenia, które harmonizują z naszymi
wyraźnymi i zdecydowanymi przekonaniami, oraz świadomym odrzucaniem
tych wpływów, które oddziałują na naszą podświadomość i
popędy w sposób niekontrolowany, np. zazdrość czy próżność.
Zaczynają tu działać dynamizmy autonomiczne, syntetyzujące się w
czynniku trzecim, który wyraża pozytywny i negatywny zarazem
stosunek do pewnych cech własnych i do niektórych wpływów
otoczenia. Mówimy, że jest to dynamizm wybiórczy w obu
środowiskach - wewnętrznym i zewnętrznym.
W
ten sposób przy zbliżaniu się do poziomu osobowości słabnie lub
zanika stopniowo niewybiórcza podatność na różnorodne wpływy
otoczenia, a zatem na impulsy z niższych poziomów struktury
ludzkiej - na różnokierunkowe, niezharmonizowane bodźce, wpływy
opinii itd. Należy podkreślić wyraźnie, że zdolność do stałego
przetwarzania bodźców przeciwstawia się mechanizmom odruchowym i
stereotypowym. Taka postawa zaś łączy się z kontrolą własnego
środowiska wewnętrznego, a głównie z kontrolą jego poziomu
odruchowego i nawykowego. Osobowość przyjmuje tylko te bodźce,
które harmonizują z jej krystalizującą się strukturą; uzależnia
się od konkretnego ideału, uniezależniając się od tego
wszystkiego, co przezwyciężyła w sobie w drodze ewolucji od
poziomu człowieka pierwotnego, czy nawet już cywilizowanego, aż do
poziomu kultury osobowościowej.
Obiektywizm
wobec siebie samego i postawa subiektywno-obiektywna w stosunku do
innych
Podstawowa
myśl Sokratyczna "poznaj samego siebie" jest zawsze
aktualna dla każdego, kto świadomie realizuje konkretny ideał
osobowości. Łączy się ona z zasadniczym pytaniem: "Kim
jestem i dokąd zdążam?" Poznawanie siebie to dochodzenie
przez doświadczenie i myślenie do oceny tego, co nie jest "mną
we mnie", i tego, co już zaczyna być mną, choć nie jest
jeszcze utrwalone, a także tego, co powinno być mną, choć jeszcze
mną nie jest, ale do czego dążę uporem woli, myśleniem, ciszą
kontemplacji i wysiłkiem dnia codziennego. Poznawanie siebie to
ocena - "w bólu myśli" - granic własnego poznania, które
w następstwie rodzi poczucie pokory wobec nieznanej i wielkiej
rzeczywistości. Poznawanie siebie samego to odkrywanie paralelizmu
między czynnościami somatycznymi i psychicznymi oraz ich wzajemnego
oddziaływania, a także ciągłe próby uchwycenia istoty
współzależności między tymi czynnościami. Jeżeli poznawanie
siebie nie jest procesem tylko czysto intelektualnym, ale biorą w
nim udział jednocześnie elementy uczuć wyższych - mamy do
czynienia z poznawaniem osobowościowym (a nie wyłącznie
intelektualnym). Takie poznanie zawiera w sobie elementy silnych
przeżyć i wiąże się z dynamizmami równoczesnego przetwarzania
siebie w miarę coraz wyższego poziomu samopoznania. Poznanie siebie
jest związane pozytywną korelacją z poznaniem innych, co
jednocześnie zakłada konieczność orientowania się we własnym
postępowaniu, we własnych motywach, we własnym ustosunkowaniu się
do otoczenia. Jest to jakby poznanie dwóch stron osobowości
ludzkiej - dwu części relacji: "ja i ty" lub "ja i
grupa", które stanowią niezbędne uzupełnienie poznawania
siebie. Poznanie siebie i innych musi być zarówno analityczne, jak
i syntetyczne, musi obejmować całą różnorodność cech ludzkich,
ich integrację i ich procesy dezintegracyjne.
W
procesie poznania świadomość musi być nastawiona na ciągle
zmienne czynności własne i otoczenia. Wspólną miarą poznawania
siebie i innych jest ciągłe wychwytywanie świadomością
podobieństw i różnic w zachowaniu i postępowaniu własnym oraz
innych zarówno w zakresie intelektualnym, uczuciowym, jak i
popędowym. Jednym z najważniejszych dynamizmów poznania siebie
jest dynamizm "przedmiot-podmiot" w sobie, który pozwala
na intelektualno-uczuciowe podejście do życia praktycznego, do
naszej refleksji i do medytacji. Pozwala na poznanie "siebie w
sobie". Oparty jest na przerwach w zewnętrznej aktywności,
potrzebnych do oceny swojej działalności wewnętrznej i jej
skorygowania. Dynamizm ten uczy traktować siebie obiektywnie i
subiektywnie, a więc przedmiotowo i podmiotowo zarazem. Innych zaś
uczy traktować jako żywe, bogate autonomiczne podmioty. Realizacja
osobowości musi się też opierać na znajomości różnorodnych
zjawisk społecznych z uwzględnieniem ich bogactwa i
wielopłaszczyznowości. Człowiek bowiem na poziomie osobowości nie
może ani oceniać otoczenia, ani ustosunkować się do niego w
sposób mało zróżnicowany, nastrojowy, jednowymiarowy. Postawa
taka jest szkodliwa, mimo jej wartościowej nieraz tendencji
społecznej. Wszystkie objawy zła grupowego, prymitywizmu potrzeb
ludzkich i ograniczoności ludzkich celów należy głęboko poznać,
aby móc traktować je nie tylko jako struktury aktualne, faktyczne,
ale równocześnie jako struktury zawierające w sobie zawiązki
mniejszych lub większych możliwości rozwojowych. Właściwy
stosunek do rzeczywistości ludzkiej powinien się układać w myśl
zasady: wszystko poznać, to nie tylko wszystko rozumieć i
przebaczać, ale też starać się pomagać innym w trudnościach
rozwojowych, wyrabiać w sobie postawę empatii i współdziałania.
Poznanie innych i postawa współdźwięczenia łączy się z
ograniczeniem naszych wymagań w stosunku do otaczającej
rzeczywistości. Możliwa jest ona w takich granicach, jakie wytycza
nasza ocena rodzaju i poziomu tej rzeczywistości, powzięta w
rozwarciu umysłowym i uczuciowym na jej stan aktualny, na jej istotę
i możliwości rozwojowe. Taka postawa nie jest możliwa bez
świadomości, doświadczenia, przeżywania i przetwarzania wartości,
bez rozróżnienia poziomów w sobie, bez dynamizmu
"przedmiot-podmiot" w sobie, bez pozytywnej nierównowagi i
konfliktów we własnym środowisku wewnętrznym.
Niektóre
cechy moralne i społeczne
Prawdomówność
i uczciwość. Prawdomówność i uczciwość pozostają w bliskim
związku z niezależnością sądzenia i działania, z poczuciem
sprawiedliwości, z odwagą, a niekiedy - z bohaterstwem. Opierają
się one na własnych przekonaniach jednostki wynikających z
szerokiego, obiektywnego poznania rzeczywistości ludzkiej i ideałów
człowieka. Prowadzą one do osobowości, a realizują się w
wewnętrznej walce z popędami samozachowawczymi i gatunkowymi. Są
więc wyrazem kształtowania się struktury moralnej, przekonania o
trafności kierunku, w którym idziemy, silnej potrzeby niecofania
się z poziomu, na którym już jesteśmy. Osobowość wyobrażamy
sobie często jako strukturę harmonijną, której właściwości
niższe są podporządkowane wyższym i ideałowi jednostkowemu,
skanalizowane, poddane kontroli umysłowej i uczuciowej. W
rzeczywistości jednak osobowość nie jest tworem całkowicie
stabilnym, nie ulegającym zmianom. Przeciwnie, poza najważniejszymi,
zasadniczymi właściwościami jest ona w dużej mierze tworem
plastycznym, wrażliwym na kryzysy ewolucyjne i oddziaływanie
środowiska. Jest ona tworem podlegającym zmianom ilościowym,
zmianom napięcia oraz dochodzeniu do głosu w trakcie rozwoju nowych
jakości, ale głównie marginesowych. Dlatego w pracy nad sobą na
każdym etapie rozwoju osobowości konieczna jest stała czujność
moralna, aby zależność od wymienionych czynników nie przekraczała
dopuszczalnej granicy, nawet w momentach zaburzeń równowagi
psychicznej. Wyraźny nakaz czujności moralnej to nakaz uporczywej,
bezustannej obrony siebie przed zakłamaniem, autosugestią,
skłonnością do usprawiedliwień, postawą pozoru, czczymi
ambicjami, dogodną, egoistyczną motywacją itd. Oczywiście mówimy
tutaj nie o ustalonym poziomie osobowości, ale o strukturach i
funkcjach zbliżających się do tego poziomu. Podstawą rozwoju
czujności moralnej jest zdolność do obiektywnego sądu, większa
surowość w stosunku do siebie niż w stosunku do innych, stopniowe
kształcenie wnikliwości w badaniu samego siebie.
Najważniejszym
składnikiem tej postawy jest zdolność dostrzegania u siebie
pseudopostępu moralnego w tym lub innym zakresie, wyrażającego się
w przekształceniach małoznacznych lub w przemianach jednych
właściwości ujemnych, wyraźnie widocznych, na inne - ujemne, ale
zamaskowane. Pseudopostęp może się przejawić np. w opanowaniu
skłonności do dokuczliwości, agresywności, nieuprzejmości w
stosunku do obcych, przy ich jednoczesnym nasileniu wobec
najbliższych. Tego rodzaju "opanowanie" dyktowane jest
świadomością, iż ludzie obcy nie tolerują niewłaściwego
zachowania się wobec nich. Natomiast najbliżsi mogą je tolerować,
a nawet: ukrywać przed otoczeniem. Świadczy to o wzroście
tendencji samozachowawczych kosztem uczuć społecznych. Innym
przykładem pseudopostępu moralnego jest tłumienie popędów
seksualnych i pocieszanie się ich komponentą w formie wzrostu
fantazji erotycznych. Mechanizm kompensacji powoduje opanowywanie
skłonności do dręczenia ludzi i przenoszenie jego na skryte lub
jawne dręczenie zwierząt, niekiedy sztucznie umotywowane
pseudonaukowym celem; przejawia się on także w formalnym zwalczaniu
egoizmu przy równoczesnym wzroście samouwielbienia za dokonaną
walkę.
Eliminowanie
niektórych procesów nadmiernie pozytywnego ustosunkowania się do
siebie i w ogóle prawdomówność w formie czynnej i biernej to
podstawa uczciwego traktowania otoczenia. Dopiero po wyeliminowaniu z
naszych sądów i uczuć postaw zbyt silnego kierowania się
interesem własnym, można traktować innych w taki sposób, jak
byśmy traktowali siebie samych, można się posługiwać właściwą,
sprawiedliwą miarą przy ocenie innych i samych siebie. Sprawdzianem
ustabilizowanej postawy moralnej w powyższym sensie jest życzliwe
traktowanie i ostrożne osądzanie swych przeciwników.
Tak
pojęta uczciwość i prawdomówność w stosunku do siebie i innych
jest wyrazem zasady "traktuj innych jak siebie samego".
Dążenie do uczciwości i prawdomówności wzmaga postawę miłości
i wznosi ją na wyższy poziom: wskazuje na dojrzewanie do
osobowości, na jej osiąganie. W tych wszystkich czynnościach
zasadniczą rolę odgrywają dynamizmy autonomii ze wspomnianymi już
dynamizmami: "przedmiot-podmiot" w sobie i czynnik trzeci,
które należą do najważniejszych dynamizmów autonomii i
autentyzmu. Autonomia psychiczna i odwag`a. Odwagi nie można
określić bliżej bez uwzględnienia jej wielopoziomowości. W
definicji pojęcia "odwaga" panuje duże zamieszanie.
Trzeba bardzo wyraźnie odróżnić skłonność do działań
temperamentalnych, a więc takich, jak śmiałość, agresywność,
szybkość reakcji na różnorodne bodźce, od właściwej postawy
odwagi. Wymienione cechy mogą bowiem być funkcją prymitywnych
struktur popędowych: instynktu walki, posiadania lub instynktu
płciowego. Mogą także wyrażać psychopatię. Należy więc w
postawie dynamiczności, energii, siły dążeń, tzw. mocnego
charakteru, wyodrębnić różne poziomy. Odwagę na niższym
poziomie może cechować brak przemyślenia sensu działania, brak
rozeznania możliwości sprawienia innym krzywdy, brak właściwej
oceny niebezpieczeństwa, brak hamulców. Należy bardzo wyraźnie
oddzielić pseudoodwagę od odwagi właściwej. Wielu spośród
okazujących waleczność na wojnie, a w życiu codziennym śmiałość
i bezkompromisowość w stosunku do innych - to ludzie agresywni z
natury, często przejawiający skłonność do wybuchów gniewu,
niekiedy do wyraźnego okrucieństwa. Ich "odwaga" jest
jedną z prymitywnych form instynktu walki, a może być nawet
wyrazem zboczeń popędowych. Poza tym pseudoodwaga wynika często z
braku właściwej oceny sytuacji (np. przekonanie, że atakujemy
słabszego).
Prawdziwie
odważny jest ten, kto świadomy niebezpieczeństwa, świadomy
zmiennych warunków swego położenia (możliwości osamotnienia czy
nawet przegranej), świadomy konsekwencji swojej postawy, która może
spowodować utratę szacunku, stanowiska, wpływu - decyduje się na
dany czyn zgodnie ze swym konkretnym ideałem. Właściwie pojęta
odwaga, a tym bardziej bohaterstwo opierają się na pozytywnym
potencjale rozwojowym oraz na wieloletnich doświadczeniach
jednostki, a nawet na takim doświadczeniu całego jej życia, w
którym powoli następuje zharmonizowanie sił popędowych z
dynamizmami osobowości. Dynamizmy te potęgują się w całym
życiowym doświadczeniu, w którym tendencje wyższe,
ponadbiologiczne odgrywają coraz ważniejszą rolę.
Dynamiczność,
energia, siła dążeń, "mocny charakter" mogą się więc
opierać na jednym z dwóch ośrodków: prymitywnym, o pierwotnej
inteligencji, oraz wtórnym, osiągniętym w procesach dezintegracji,
kiedy dotychczasowe interesy życiowe przestają decydować o
dynamice, energii, pseudoodwadze i są zastępowane interesami
życiowymi o innym wymiarze. Bohaterstwo duchowe nie jest możliwe
bez stałego przygotowywania się do niego przez różnorodne trudy
życiowe i przekształcenia wewnętrzne przeżytych doświadczeń.
Warunkiem koniecznym dla powzięcia prostej decyzji w sprawach
nieosobistych, cierpliwego trwania na stanowisku mimo największych
trudności codziennego wykonywania podjętych zadań - są krótsze
lub dłuższe stany medytacji, owe przerwy w życiu popędowym i w
czynnościach nawykowych. Są to stany, w których odchodzimy od
siebie jako indywiduum biologicznego, aby osiągnąć wyższe poziomy
swego "ja", kiedy znika lęk, znika lub słabnie
zainteresowanie chwilą obecną i codziennymi sprawami życiowymi.
Po
"napełnieniu się" nową energią w stanach medytacji,
wzmaga się nasza zdolność do kierowania sprawami życia
codziennego zgodnie z postawioną sobie hierarchią celów. Im
bogatsze doświadczenia życiowe, im większa wrażliwość, im
silniejsza i bardziej wszechstronna transformacja doświadczeń, im
jaśniejszy i bardziej konkretny ideał osobowy, tym większa
zdolność do poświęcenia, do podporządkowania osobowości potrzeb
popędowych, tym silniejsze dyspozycje do odwagi i bohaterstwa.
Uczucie
miłości i empatii.
Miłość
określana jest przede wszystkim jako popęd i uczucie sympatii do
osobnika innej płci. Wiele jest rodzajów i poziomów takiej
miłości, począwszy od formy wyraźnie popędowej, w której
potrzeba utrwalenia związku uczuciowego z osobnikiem drugiej płci
nie istnieje albo słabo się zaznacza, w której nie ma subtelnego
wyboru i odpowiedzialności za partnera, a kończąc na formie, w
której wyższe potrzeby uczuciowe występują na plan pierwszy,
podporządkowują sobie popędy bardziej prymitywne. Taki związek
uczuciowy może trwać nadal mimo osłabienia lub zaniku czynników
powodujących powstanie i rozwój popędu płciowego (zestarzenie
się, utrata urody itp.). W pierwszym przypadku mamy do czynienia z
popędem mało zróżnicowanym, z nieskomplikowanym popędem do
rozkoszy (zachowania gatunku), w drugim zaś - z popędem płciowym,
który nawet gdy jest silny i naturalny, podporządkowany jest
uczuciom wyższym i wysokiemu poziomowi miłości - miłości
doskonałej, w której osiąga się pełne opanowanie popędu
płciowego i wzmacnia się wyłączny związek uczuciowy. Bertrand
Russel pisząc o miłości twierdzi, że trwanie jej jest od nas
niezależne. Opinia ta byłaby słuszna w odniesieniu do form miłości
bardziej popędowych. Jeśli jednak miłość oparta jest nie tylko
na pociągu płciowym, jeśli w uczuciu miłości popędy seksualne -
choćby i silne - są zharmonizowane i podporządkowane osobowości,
jeśli coraz głębsze wzajemne przenikanie się jednostek jest
jednym z objawów stałej pracy nad sobą, to miłość, a więc i
jej trwałość, staje się zależna od naszej świadomie
kształtowanej osobowości, a nie wyłącznie od naszych popędów.
Jeżeli tego rodzaju miłość jest dziś zjawiskiem rzadkim, tak iż
możemy o niej mówić jak o ideale, dowodzi to, że decyzja dwojga
ludzi o zawarciu małżeństwa opiera się najczęściej na mało
uświadomionym popędzie płciowym. W przeważającej liczbie
przypadków nie dochodzi do głębszego poznania się obu stron.
Czynnikami decydującymi stają się sprawy materialne lub nie zawsze
dodatni wpływ rodziców, a także zwyczaj "wyjścia za mąż".
Może też zaważyć lęk przed samotnością, a niekiedy potrzeba
zapewnienia sobie wygodnych, nie powodujących wstrętu warunków
współżycia płciowego. Oparcie małżeństwa na podstawach związku
osobowościowego z wyraźnym opanowaniem popędu płciowego umożliwia
małżonkom przyjęcie właściwej postawy wobec potomstwa. Popęd
płciowy jest wtedy nie ślepą siłą, ale dynamizmem kierowanym
przez zespoły sublimujących tendencji. Postawa troski,
odpowiedzialności, poświęcenia się i szacunku dla przyszłej
jednostki ludzkiej przyczynia się też prawdopodobnie do
"dziedziczenia" przez dziecko pozytywnych właściwości
rodziców, a na pewno decyduje o właściwym jego wychowaniu.
Jedną
z właściwości niezbędnych w strukturze osobowości jest
przywiązanie do wartościowych tradycji rodziny, do rodziców i
rodzeństwa, do wartościowych zasad i zwyczajów panujących w domu,
a także do tradycji narodowych. Odgrywa ono dużą rolę w
kształtowaniu trwałości uczuć, w wyrabianiu poczucia moralnej
powinności. A poza tym stanowi podstawę, na której wyrastają
trwałe wartości, pozwala też na odróżnienie w stosunkach między
ludźmi tego, co jest trwałe, od tego, co płynne i tymczasowe.
Przywiązanie do przechowywanych z pokolenia na pokolenie pamiątek
rodzinnych, symboli pamięci o tych, co odeszli, jak też otaczanie
troskliwą opieką grobów rodzinnych kształtują jednostkę. Chęć
przedłużenia pamięci o bliskich zmarłych wyraża trwałość
uczuć wobec nich.
Odwieczne
przykazanie miłości bliźniego ujawnia tragizm przepaści między
ideałami a rzeczywistością. Jeżeli przyjrzymy się bliżej nam
samym i naszym bliskim, spostrzeżemy tylko pewne drobne odruchy,
które mogą być wyrazem takiej miłości. Większość naszych
działań obraca się wyraźnie wokół własnych, osobistych
interesów. Jeżeli nawet wykazujemy zdolność do poświęcenia, to
prawie wyłącznie dla naszych najbliższych, tych, z którymi
jesteśmy silniej związani. Wobec tego nie możemy w pełni uważać
naszego postępowania za przejaw miłości bliźniego, gdy wynika ono
tylko z naszych osobistych potrzeb. Czyny nasze są przejawem miłości
dopiero wtedy, gdy wyrażają rezygnację z naszych potrzeb
osobistych - w szerszym lub węższym zakresie - na korzyść innych.
Innym problemem jest zagadnienie miłości czy raczej empatii
wyrażającej się w tendencji do utożsamiania się, i to pełnego,
z przedmiotem owej miłości.
Sądzę,
że pełna, globalna identyfikacja z innymi jest wyrazem niedorozwoju
uczuć wyższych, fałszywej oceny intelektualno-uczuciowej samego
siebie i innych. Tylko pełne utożsamianie się ze swoim konkretnym
ideałem jest czymś pozytywnym. Z innymi możliwe i wskazane jest
utożsamianie się częściowe. Pozwala ono na rozumną miłość,
pomoc, przyjaźń, i to w bardzo głębokim znaczeniu, ale nie jest
związane z utratą własnej osobowości.
Empatia
jest ważną formą naszego stosunku do ludzi obcych, do ludzi o
odmiennych poglądach i odmiennym stylu życia. Umożliwia ona
spojrzenie na człowieka nie jak na osobistego wroga, ale jak na
kogoś, kto, jeśli postępuje źle, to - być może - dlatego, że
skłaniają go do tego czynniki odziedziczone i wpływy środowiska
oraz niski poziom samoświadomości. Empatia pozwala na przyjęcie
wobec takiego człowieka postawy ponadosobistej, postawy
rozumiejącej. Takie ustosunkowanie się do ludzi obcych, nawet
nieprzyjaznych, jest oznaką wyraźnego rozwoju ku osobowości.
Miłość
bliźniego nie może kończyć się na rodzinie i relacjach
indywidualnych z bliźnimi. Miłością i empatią powinniśmy
obejmować społeczeństwo, w którym żyjemy, i całą ludzkość.
Formami społecznej miłości mogą być różne organizacje
społeczne i samowychowawcze. Ich celem powinno być doskonalenie się
grupowe poprzez wypełnianie konkretnych i narzucających się zadań
społecznych.
Dążenie
do doskonalenia siebie i innych.
W
różnych systemach wychowawczych zaleca się przed rozpoczęciem
pracy nad przebudową moralną społeczeństwa przejść proces
przekształcenia samego siebie. Niewątpliwie pewien stopień
wyrobienia wewnętrznego musi mieć każdy, kto rozpoczyna
autentyczną pracę społeczną. Jednakże czasowe następstwo obu
faz pracy nie jest konieczne. Świadomość własnej niedoskonałości,
zaniepokojenie samym sobą, potrzeba realizacji ideału i związana z
tym konieczność wewnętrznych przekształceń powinny iść w parze
z podnoszeniem poziomu społeczeństwa. Zmieniać, udoskonalać
grupę, w której żyjemy, możemy tylko wtedy, gdy potrafimy
pracować nad własnym rozwojem. W przeciwnym razie następuje
wypaczenie pracy społecznej, staje się ona pozorem, pracą "na
niby", przykrywką dla postaw i celów często nic z nią nie
mających wspólnego. Dlatego duszne są zastrzeżenia wobec pracy
społecznej jednostek bez zdolności do przekształceń wewnętrznych,
bez zdolności do realizowania konkretnego ideału osobowego. Mamy
tutaj do czynienia z brakiem uspołecznienia autentycznego. Wśród
tzw. pracowników społecznych można wyróżnić wiele grup, np.
grupę osób mało uzdolnionych lub niedołęgów życiowych, których
skłonności do pracy społecznej opierają się często na
nieuświadomionych tendencjach szukania opieki dla siebie. Inną
grupę stanowią ci, dla których praca społeczna jest tylko okrasą
ich działalności zawodowej lub okazją do łatwego zaspokojenia
próżności i ambicji. Z tej grupy rekrutują się różnego typu
"prezesi" i "przewodniczący", "członkowie
zarządu"; których czynności polegają na zaspokajaniu potrzeb
ambicjonalnych w działaniach pozornych, nie wymagających większego
trudu. Nad zagadnieniem świadomie i celowo organizowanej "pracy
społecznej" nastawionej na własny zysk materialny nie będę
się zatrzymywał. Człowiek podejmujący pracę społeczną na
poziomie osobowości musi dokonywać przekształceń wewnętrznych
własnych, pozornych, sztucznych, tymczasowych, nawykowych postaw.
Musi też zdobyć umiejętność wykrywania takich postaw w grupie
społecznej, aby w pracy nad grupą, a przede wszystkim we współpracy
z nią, przezwyciężyć wszystkie mechanizmy, w których instynkt
samozachowawczy czy instynkt władzy, uczucie lęku czy potrzeba
"świętego spokoju" ukrywane są pod szyldem i pod pozorem
dobra społecznego.
Poczucie
czci, niższości, winy i pokory.
Wszystkie
te poczucia wyrażają hierarchiczność, wielopoziomowość własnego
środowiska wewnętrznego. Zdolność do przeżywania czci i szacunku
należy do podstawowych kryteriów rozwoju osobowości. Bez poczucia
hierarchii wartości, bez poczucia istnienia wartości wyższych od
naszych i bez emocjonalnej postawy szacunku dla tych wartości nie ma
w nas potrzeby ideału. Nie działają dynamizmy pozwalające na
ukształtowanie się w naszym środowisku wewnętrznym różnych
poziomów. Zdolność do przeżywania uczucia czci wiąże się z
reguły z procesem dezintegracji. Uświadomienie sobie istnienia
własnego środowiska wewnętrznego, udział świadomości i uczuć w
dynamice przekształceń wewnętrznych, poczucie częstej wędrówki
"w dół i w górę", połączone z poczuciem własnej
słabości, wahań, załamań, trudności w osiąganiu wyższego
poziomu - powodują wyraźne przeżycia wartości wyższych, mniej
lub bardziej uosobionych i transcendentalnych. W wartościach tych
szukamy pomocy i kierunku własnego rozwoju. Od nich się
uzależniamy. Z przeżywaniem poczucia czci wiąże się wyraźnie
postawa alterocentryczna. Jednostki o dużym egocentryzmie, na
poziomie pierwotnej, prymitywnej integracji nie są w stanie
przeżywać uczucia czci. Bardzo łatwo natomiast przyjmują postawę
dominacji, a nawet tyranii w stosunku do słabszych oraz postawę
lęku i zewnętrznego podporządkowania wobec silniejszych od siebie.
Istnieją, jak wiemy, dwa rodzaje poczucia niższości: w stosunku do
środowiska zewnętrznego i w stosunku do wartościowych
hierarchicznie struktur własnego środowiska wewnętrznego. Drugi
rodzaj poczucia niższości polega na przeżywaniu własnych
różnopoziomowych możliwości. Przeżycie to łączy się z reguły
z konfliktem pełnym dynamiki, z trudnościami uzyskania wyraźnej
przewagi wartości wyższej nad determinacjami niższych wartości we
własnym środowisku wewnętrznym, a w konsekwencji z potrzebą
poszukiwania pomocy i oparcia u osób, które znajdują się - w
ocenie danej jednostki - na wyższym poziomie rozwoju. W stosunku do
tych osób rodzi się oczywiście poczucie niższości, ale nie
zawiera ono zawiści, lecz uczucie czci. Poczucie winy łączy się
ściśle z przeżyciem czci i z poczuciem niższości. Wypływa ono
zazwyczaj z poczucia niespodziewanego zawodu wobec tych postaw, które
stanowią zaprzeczenie wymaganego od siebie poziomu. Poczucie winy
jest wyrazem dysharmonii między ocenami własnych tendencji (przed i
po ich uruchomieniu), wyrazem niedostatecznie opracowanej prospekcji,
niedostatecznego udziału elementów wyobraźni w czynnościach,
które mamy wykonać. Poczucie to, wskazując na niewystarczalność
osiągnięć w pracy samowychowawczej, budzi często niezadowolenie z
siebie i niepokój o właściwy poziom działania.
Rozwojowi
poczucia winy sprzyja znaczna wrażliwość moralna. Ciągłę
doświadczanie dystansu między ideałem, do którego dążymy, a
osiągnięciami, między możliwościami a praktycznym postępowaniem,
ciągłe rozbijanie już - wydawałoby się - uzyskanego poziomu
spowodować mogą stałe poczucie winy. W przeżyciach winy odgrywa
pewną rolę niezupełnie jasne, odziedziczone po przodkach poczucie
odpowiedzialności za ogólnoludzkie, grupowe i rodzinne
przewinienia. Poczucie winy jest przeżyciem mniej lub bardziej
wyraźnego odstępstwa od wyznaczonych przez dany kierunek społeczny
czy moralny i przyjętych przez siebie zobowiązań, dotyczących
bądź własnych celów, bądź celów grupowych, bądź wartości
transcendentalnych. Poczucie winy jako przeżycie wewnętrzne jest
więc mniej lub bardziej uświadamianym sobie przez daną jednostkę
przestępstwem popełnionym wobec zasad przez nią przyjętych,
uznanych i potwierdzonych, zasad, których pod sankcją
odpowiedzialności wewnętrznej naruszać nie można. Oczywiście
poczucie winy nie jest miarą wielkości popełnionego zła. Zło w
ocenie społecznej może być niewielkie lub nie istnieć wcale.
Niemniej jednak przeżycie winy może być bardzo silne i mieć
charakter dramatyczny. Znaczenie ma tu więc nie sąd zewnętrzny,
ale treść dramatu, który się odbywa w środowisku wewnętrznym, w
procesie dezintegracji jednostki. Przekształcenie dramatu i rozwój
wewnętrzny są możliwe poprzez ekspiację i sublimację, a nie
kompensatę czysto zewnętrzną. Mniej intensywną formą poczucia
winy jest pouczynkowe poczucie winy z silną komponentą
uwrażliwienia na sąd otoczenia. W jego powstawaniu podstawową rolę
odgrywa moralno-estetyczne poczucie niewłaściwości
uzewnętrznianego czynu. W powstawaniu zaś poczucia winy elementem
zasadniczym jest świadomość upadku, utraty osiągniętego poziomu.
Poczucie własnej małości przejawia się też w pokorze. Wyraża
ona ocenę poziomu, na którym się znajdujemy ze względu na nasze
braki: zmienność i falowanie wartości życia wewnętrznego,
łatwość popełniania przestępstwa, kruchość naszej wiedzy i
naszych sił moralnych. Pokora jest - połączonym z szacunkiem -
uznaniem dla tych osób, które moralnie i intelektualnie zbliżyły
się do własnego ideału osobowości i do wartości
transcendentalnych. Poczucie pokory jest wyrazem wielowymiarowego
światopoglądu, w którym obok przeżywania wyższej rzeczywistości
występuje realizm w ocenie własnego poziomu i własnych możliwości.
Indeterminizm naszego duchowego, wewnętrznego rozwoju jest tutaj
krępowany poczuciem determinizmu strony somatycznej, popędowej i
moralnej. Determinizm ten wyznacza nam w ocenie siebie wyraźne
określone miejsce, z którego można wznieść się na wyższy
poziom tylko poprzez trudną walkę wewnętrzną.
Wymienione
wyżej właściwości i przeżycia z nimi związane są znamionami
rozwijającej się osobowości. Rozwój ten bowiem nie istnieje bez
przeżywania czci dla wyższej hierarchii wartości ani bez poczucia
niższości, winy i wstydu. Poczucia te są wyrazem pierwszej oceny
popełnionego zła. Są więc pierwszym krokiem w kierunku
zmniejszenia zła, jego pokonania. Pokora pozwala właściwie ocenić
stan, w którym się znajdujemy, pozwala ocenić odległości, które
mamy przejść, opory, które mamy pokonać. Silna komponenta
hierarchiczna w rozwoju poczucia pokory opiera się nie tylko na
wyżej omówionych właściwościach, ale i na poczuciu zależności
od - być może nieskończonej mądrości transcendentalnej.
Przeżywanie pokory jest w tym sensie skutkiem poczucia winy w
przypadku postępowania niezgodnego ze wskazaniami hierarchii
wartości i konkretnego ideału osobowości.
Przystosowanie
się do cierpienia i śmierci.
Mówi
się, że podstawowym i najsilniejszym dążeniem istoty żyjącej
jest tendencja do zachowania siebie i swego gatunku. Dla najlepszego
zachowania siebie jako organizmu fizycznego niezbędne byłoby więc
jak najmniejsze podleganie urazom, cierpieniom, jak największa
równowaga psychiczna, jak najszersze realizowanie nieszkodliwych dla
zdrowia przyjemności. Instynkt gatunkowy idzie jednak innymi drogami
i często jest w sprzeczności z instynktem samozachowawczym (np.
zbytnia płodność i zbytnia troskliwość o wychowanie potomstwa
zużywa i podcina organizm matki). Zachowanie gatunku wymaga
poświęcenia jednostki. Możemy powiedzieć, że instynkt gatunkowy
przekształcając się w instynkt rodzicielski wprowadza element
przeciwstawienia, walki i ogranicza działanie instynktu
samozachowawczego: Dochodzi do ścierania się dwóch
jednopoziomowych sił. Biorą one udział w tworzeniu się zawiązków
konfliktów wyższego rzędu. Konflikty te są uwarunkowane
rozszczepieniem instynktu samozachowawczego i gatunkowego na kilka
poziomów, od bardzo prymitywnych do najwyższych.
W
świecie wartości kulturowych doniosłą rolę odgrywa poświęcenie.
Nakazy kultury realizowane są często wbrew popędom naturalnym.
Cierpienie, ofiara, a nawet śmierć mogą rodzić wartości wyższe.
Jest to przejaw prawa zachowania energii, prawa wymiany jednej
wartości na inne. Ciężkie przeżycia nie zawsze rozprzęgają
życie psychiczne, często hartują i udoskonalają. Ćwiczenia w
opanowaniu siebie wytwarzają odporność, wzmacniają czujność
moralną, zwiększają gotowość do świadomej walki w imię
wyznawanych zasad. Przeżyte cierpienia, jeżeli je umiemy dobrze
przeżyć, uwrażliwiają nas na cierpienia innych, budzą w nas nowy
zmysł, czynią wyłom w naszym nadmiernie egocentrycznym
ustosunkowaniu się do otaczającego świata. Reakcja na cierpienie
może być różna. U jednych wywołuje ono potrzebę projekcji na
zewnątrz, chęć wyładowania nagromadzonej energii w formie zemsty
lub agresji. U innych, w miarę wzmagania się cierpienia, pojawiają
się stany stopniowego znużenia, poddania się mu, rezygnacji i
zamierania energii. U jeszcze innych występują tendencje do
zastępowania rozbitych form życia formami nowymi. Reakcja taka
zachodzi zazwyczaj u osób o chwiejnym rozkładzie tendencji, bez
stabilizacji biopsychicznej, o gotowości do dezintegracji, ale
zarazem o przewadze potrzeb kulturowych nad instynktem
samozachowawczym, umożliwiających harmonizację i rozwój
osobowości.
Cierpienie
i wyrzeczenia mogą rodzić postawy przeciwstawiania zakłamaniu
stosunków życiowych ideału prawdy bezwzględnej, a krótkotrwałości
związków uczuciowych - trwałości tych związków. Przy takiej
postawie i działalności w nowym układzie wartości jednostka nie
musi przenosić się do świata prawd bezwzględnych czy ideału. U
osób czynnych, przygotowanych i przystosowanych do pracy
reformatorskiej w świecie realnym, potrzeba ta może być
wykorzystana do pracy wychowawczej poprzez stopniowe przenoszenie do
grupy społecznej wartości zdobytych w cierpieniu.
Osoba
znajdująca się na wysokim poziomie procesu dezintegracji, o
wyraźnym ideale osobistym, o wszechstronnych doświadczeniach
życiowych, o wyraźnej skłonności do retrospekcji i prospekcji,
często już od lat dziecięcych niejako przygotowuje się do
śmierci. Kierunek podejmowanej pracy, takie lub inne formy
postępowania są często uwarunkowane pamięcią o własnej śmierci.
W działaniu, w wyobrażeniu wysuwają się wtedy na pierwszy plan
cele ponadzmysłowe i dążenie do "nieśmiertelności"
sława, wielkość, doskonałość). Jednostki takie zazwyczaj
zdobywają się na czyny ofiarne i bezinteresowne, na poświęcenie i
bohaterstwo. Potrzeba pracy dla przyszłości, dążenie do tworzenia
dzieł trwałych, niezniszczalnych charakteryzuje ich stosunek do
życia. Ludzie ci wierzą, że głębokie związki indywidualne
przetrwają śmierć. W ten sposób wyraża się ich postawa
osobowościowa, natomiast w dążeniu do realizacji dóbr kulturowych
o trwałym znaczeniu wypowiada się "człowiek wieczysty,
narodowy i powszechny".
Przy
osiąganiu osobowości ustosunkowanie się do śmierci jest wypadkową
dwóch postaw: jednej - rozumowej, obiektywnej, krytycznej, i drugiej
- uczuciowej, dramatycznej. Pierwsza wyraża stosunek do śmierci
jako powszechnego procesu, obejmującego wszystkie jednostki, druga
wyraża dramat, w którym zaprzeczenie życia biologicznego wiąże
się z potrzebą, a niekiedy nawet koniecznością życia
nadzmysłowego. Dramat ten przechodzi często w stan spokoju,
harmonii wewnętrznej, wiążącej się poprzez medytacje z bytem
ponadzmysłowym. Pokora i poczucie, że jesteśmy mało znaczącą
drobiną w strukturze wszechświata, skłonność do obiektywnego
ustosunkowania się do rzeczywistości, wiara w zachowanie
indywidualnego bytu duchowego rodzą postawę powagi i okresowego
spokoju w ustosunkowaniu się do własnej śmierci.
Zdolność
do medytacji.
Zdolność
do medytacji świadczy o powstawaniu osobowości. Medytacja jest
wyrazem przejścia od powierzchownych sądów, od przytakiwania do
świadomych odczuć i wypracowanych zasad postępowania. Potrzeba
medytacji wyraża przejście od życia wrażeniowego do życia
myślowego, od wrażeń zewnętrznych do przeżyć wewnętrznych, od
reaktywnego życia emocjonalnego do pogłębionego życia uczuciowego
sprzężonego z intelektem, od przeżyć wewnętrznie luźnych do
przeżyć scalonych. Przede wszystkim zaś medytacja wyraża
harmonizowanie się jednostki na wyższym poziomie. Stan medytacji -
to moment oceny własnego postępowania, konfrontacja z wymaganiami,
jakie sobie stawiamy. Medytacja to równocześnie zapładniające
przebywanie w świecie wartości wyższego rzędu, które nasycają
nas nową energią życiową. Medytacja harmonizuje poziom
biologiczny, w którym rozgrywa się większość doświadczeń życia
codziennego, z wyższymi poziomami naszego życia uczuciowego, ucisza
i pogłębia dramatyczność przeżyć związanych z rezygnacją z
niektórych dotychczasowych wartości i skłonności na rzecz innych,
wyższych w hierarchii rozwoju. Medytacja jest wyrazem łączenia
życia czynnego z samotnością. Zdolność i potrzeba odosobnienia
wskazują zazwyczaj u ludzi normalnych na to, że znajdują się oni
na drodze do rozwoju swej osobowości. Osoby, które nie czują
takiej potrzeby lub nie znoszą samotności, są całkowicie
uzależnione od strefy przeżyć zewnętrznych, zmysłowych. Nie są
przygotowane do przemiany wewnętrznej. Słusznie mówi Dostojewski,
że samotność dla psychiki jest tym, czym pożywienie dla ciała.
Zdolność do kontemplacji i samotności świadczy o samoistności
jednostki, o jej niezależności duchowej.
Nadmierna
potrzeba ciągłej styczności z grupą może wskazywać na pewne
stany chorobowe. Wiele osób objawiających stany lękowe nie znosi
samotności. Jednostki takie odseparowane od życia w gromadzie
popadają w depresję. Możliwe też, że wiele stanów
hipomaniakalnych powstaje na podłożu chorobowej potrzeby
kompensacyjnej, spowodowanej brakiem wystarczająco częstych i
szerokich zetknięć z grupą. U osób o usposobieniu czynnym,
energicznych medytacja może wywołać stan uniesienia, napięcia,
gotowości do najwyższych poświęceń. Krótkotrwałe stany
uwznioślenia przeżywa większość ludzi w wyjątkowych
okolicznościach, np. w chwili otrzymania wiadomości o uratowaniu
kogoś bliskiego od zagrażającej mu śmierci, są one jednak innego
rodzaju. Uwznioślenie, o jakim wspomniałem wyżej, opiera się na
stopniowym uniezależnianiu się zharmonizowanych wyższych zespołów
psychicznych od tendencji popędowych.
Zdolność
do medytacji u osoby rozwijającej się wszechstronnie nie tylko nie
upośledza jej zdolności do aktywnej pracy w społeczeństwie, ale
ją uszlachetnia, oczyszcza z elementów powierzchownych, ze
skłonności impulsywnych. Pozwala na krytyczną ocenę siebie,
ułatwia wgląd we własną osobowość i pozwala na wyraźną
projekcję drogi do coraz wyższego poziomu indywidualnego.
Odczucia
estetyczne, rola sztuki w rozwoju osobowości.
Osobowość,
której rozwój ma charakter wszechstronny, staje się coraz bardziej
wrażliwa na oddziaływanie wielkiej sztuki. Zdolność odczuwania
sztuki jest jednym z ważnych składników struktury osobowości. U
Michała Anioła, Jana Władysława Dawida czy Stefana Żeromskiego
struktura artystyczna była dominująca. Najsłabszą stosunkowo
komponentę artystyczną posiadał Jan Władysław Dawid i, być
może, zbytnia słabość "korelatu artystycznego" była
jedną z przyczyn szybkiego i jednostronnego spalania się
wewnętrznego, zbyt ostrego załamania i zbyt silnego, pospiesznie
narastającego instynktu śmierci. Sztuka pozwala osobowości o
dominancie artystycznej na najwyższe odkrycia myślowe i moralne.
Ludwig van Beethoven uważał, iż muzyka jest wyższa niż mądrość,
niż filozofia. Sokrates przez silne umiłowanie piękna nadał
indywidualne znamię swojej nauce o bezosobowych ideałach ogólnych,
o bezosobowej "istocie rzeczy". U Miguela de Unamuno
przeżyciowość i konkretność zjawisk zdecydowały o odrzuceniu
wszelkiej filozofii oderwanej, natomiast zbliżyły go do człowieka
konkretnego i do sztuki. Historia sztuki hinduskiej, egipskiej,
greckiej, chrześcijańskiej przemawia wprawdzie za tym, że sztuka
najwyższa jest domeną "wtajemniczonych", "wybranych",
a stając się przeżyciem szerokich rzesz traci na swojej
sakralności", swoim "wtajemniczeniu" i poziomie. Ale
faktem jest, że niektóre rodzaje i niektóre elementy wielkiej
sztuki poruszają ukryte i przytłumione zawiązki osobowości chyba
u większości ludzi. Wielka sztuka zawiera wyraźne elementy
myślowe, społeczne i moralne, które oddziałują na ludzi,
ponieważ przedstawia ona dramat rozwoju człowieka. Sztuka odsłania
proces dezintegracji, dynamikę stosunku do ideału osobowego,
zmienność i konflikty rozwojowe. Sztuka ujawnia załamania
człowieka, jego drogę od sensualizmu i abstrakcji do wysokiego
poziomu konkretyzmu, od jednostronnego racjonalizmu do intuicjonizmu,
od postaw popędowych do nadpopędowych, od wymiaru jednopoziomowego
do wielopoziomowego. Elementy te w różnych konstelacjach i różnym
nasileniu znajdujemy w życiu i twórczości Fidiasza, Sokratesa,
największych tragików greckich, Michała Anioła, Dantego,
Szekspira, Adama Mickiewicza i wielu innych twórców.
Dramatyczność
postawy życiowej.
W
okresie tworzenia się zawiązków osobowości i później, w okresie
ich rozwoju, zachodzą zasadnicze wstrząsy w życiu jednostki,
kryzysy duchowe, które są skutkiem walki zespołów różnych
tendencji jednopoziomowych i wielopoziomowych. Walka ta zawiera w
sobie zasadniczy element zmagania się dobra ze złem. Wiąże się z
nabrzmiałym tragicznością poczuciem konieczności wyboru i
decyzji. Jest to Hamletowskie "być albo nie być",
Kierkegaardowskie "albo-albo". "Ja walczę - mówi
Seren Kierkegaard - o wolność, o przyszłość, o albo-albo [...].
Wybiera się samego siebie nie w swej bezpośredniości, nie jest to
przypadkowe indywiduum, - lecz wypiera się siebie samego w swoim
milczeniu [...] Człowiek posiada siebie samego [...] jako
określonego przez siebie samego, chcę powiedzieć jako wybranego
przez siebie samego, jako wolnego; gdy jednak posiądę siebie samego
w ten sposób, wyłania się absolutna dyferencja między dobrem a
złem. Dopókim jeszcze sam nie wybrał, dopóty ta dyferencja
zostaje w ukryciu [...]. Absolutny wybór samego siebie jest moją
wolnością [...]. Chwila wyboru została dla mnie zawsze uroczysta i
czcigodna, chociaż wtedy, gdy wybierałem, ulegałem wpływom
drugich*. (*S.Kierkegaard: Wybór pism. Lwów 1914)
Według
Kierkegaarda człowiek powinien być "nieustraszony wśród
grozy, namiętności i pokus życiowych, ma kroczyć naprzód po
ścieżce wiary, ścieżce stromej i niebezpiecznej, lecz pewnie
wiodącej do celu, a wiara ta ma być cicha, korna, gotowa do ofiar,
cierpień i trudów. Milczenie, trwoga i drżenie - oto jej wyraz.
Ale do tej wiary dojść trzeba poprzez dziki i straszny las pełen
ostrych cierni, przez który należy się przebić na wzór owego
Durerowskiego rycerza, pewnego siebie i ufnego w Bogu, któremu służy
i którego kocha".
Zanim
staniemy się wyraźnie nowym człowiekiem, zanim przejdziemy "na
drugą stronę", przeżywamy okres walki wewnętrznej
wymagającej nie tylko łagodnego wyzwalania się od czynności
dotychczasowych struktur, ale niekiedy zerwania związków ze
strukturą, którą uważamy za niewłaściwą, za nieistotną, za
szkodliwą dla rozwoju. W okresie, kiedy przestajemy być
"dawniejszym człowiekiem", a nie staliśmy się jeszcze
człowiekiem "obecnym" i "przyszłym", przeżywamy
głębokie napięcia kryzysowe. "Przychodzi chwila - pisze Dawid
- kiedy czujący i myślący człowiek powiada: tak dłużej żyć
nie mogę. Muszę znaleźć dla siebie "nową formę życia",
nie zaś poznania. W najwyższych napięciach duchowych człowiek
czuje, że musi sam coś wiedzieć, postanowić, uczynić, że nikt
go zastąpić nie może".* (*J.W. Dawid: Ostatnie myśli i
wyznania. Warszawa 1935)
A
oto wypowiedź jednego z moich pacjentów, wybitnie zdolnego i
twórczego. "Nie znoszę mglistych i abstrakcyjnych systemów
filozoficznych, nie znoszę gimnastyki ideami bez związku ze
sprawami
ludzkimi indywidualnymi i społecznymi. Napawają mnie nieufnością
dialogi z bóstwem, które właściwie są monologami, wołaniami bez
odpowiedzi. Nie uznaję nieumotywowanych, mało konkretnych fantazji
transcendentalnych i dogmatycznych. Udręczony niedolą świata,
widzę możliwość jej przekroczenia. Potrzebny jest więc olbrzymi
wysiłek ludzki, wysiłek indywidualny, społeczny, który powinien
wytworzyć nową rzeczywistość o wysokiej hierarchii wartości, ale
wartości ludzkich i dla ludzi".
Przeżycia
takie doprowadzają do negatywnego ustosunkowania się do
dotychczasowych celów i sposobów życia, których wartość maleje
lub niknie. Równocześnie rozpoczyna się gorączkowa praca
poszukiwania sensu własnego istnienia w znaczeniu głębokiego,
konfliktowego przeżywania. Chodzi o znalezienie innych treści
egzystencjalnych, w nowym wymiarze, co wiąże się z przeżywaniem
dramatu osobistego.
Niektóre
właściwości indywidualne osobowości
Często
u osób młodych w okresie dojrzewania, a niekiedy u osób dorosłych
w okresach wielkiej radości, cierpień czy zwątpienia pojawia się
poczucie osamotnienia, poczucie "inności". Owa inność w
przeżyciach jest wyrazem działania czegoś dotychczas nie znanego,
przychodzącego jakby z zewnątrz, niespodziewanego, do czego brak
nam "przystosowalników" w strukturze psychicznej. Im
mniejsza sztuczność tej struktury, im większy spokój jej
niechorobowej dezintegracji, tym częstsze są owe stany, ale tym
mniej obce. Są one cechą ludzi wrażliwych o wzmożonej
pobudliwości psychicznej.
Skłonność
do niechorobowej dezintegracji jest zasadniczą właściwością
psychiki zdolnej do ewolucji. Osoby takie są na pozór niedojrzałe.
Spostrzegamy u nich często pseudoinfantylizm psychiczny, świeżość,
zdolność do entuzjazmu, skłonność do idealizowania. Osoby takie
"permanentnie dojrzewają", w przeciwieństwie do
większości ludzi, u których następuje względnie szybkie
usztywnienie w przystosowaniu się do typowego środowiska. Osoby z
małą spoistością struktury - jeżeli nie jest to struktura
istotnie chorobowa - przejawiają zdolność do przemian pozytywnych,
czyli dezintegracyjność osobową, którą w zakresie niechorobowym
można uważać za podstawowy sprawdzian rozwoju. Na odróżnienie
dezintegracyjności pozytywnej od negatywnej pozwala wyraźna,
zapowiadająca się obecność czynnika organizującego stan
rozluźnienia lub rozbicia. Czynnik ten organizuje strukturę osobową
przez hierarchizowanie i celowe zużytkowanie jej nadbudowy na
wyższym poziomie.
Jakie
zasadnicze właściwości indywidualne składają się na strukturę
osobowości? Jak już mówiliśmy, jedną z takich właściwości
jest zasadniczy kierunek zainteresowań oraz uzdolnień, zdolność
do szukania rzeczywistości na różnych poziomach, o indywidualnym
zabarwieniu i specjalnym tonie uczuciowym. Chodzi tu o wyraźne
zainteresowania, uzdolnienia i talenty samouświadomione i
samopotwierdzone, nadające zasadniczy ton psychice, bez których nie
można sobie wyobrazić danej jednostki. Są to np. zainteresowania i
uzdolnienia Sokratesa, bez których życie nie przedstawiałoby dla
niego - jak sam mówi - żadnej wartości (Platon - Obrona
Sokratesa), jest to talent muzyczno-poetycki Chopina. Mogą to być
uzdolnienia wychowawcze, lekarskie, architektoniczne, zamiłowania
przyrodnicze, podróżnicze, zainteresowania roślinami, ogrodem,
zamiłowania dekoracyjne bądź zainteresowania opiekuńcze
pielęgniarek czy wychowawców. Zainteresowania te i uzdolnienia nie
muszą być na poziomie talentu. Ale nawet w formie zawiązkowej są
tak swoiste, tak związane z konkretną osobą, że muszą być
uważane za dar natury przyniesiony ze sobą na świat, dar, którego
nie da się odłączyć od dalszych dziejów jednostki.
Drugą
właściwością indywidualną są trwałe związki uczuciowe miłości
i przyjaźni. Związki te symbolizuje mit platoński o dwóch
połowach duszy. Przykładem takich związków jest zespolenie
Sokratesa czy Pitagorasa ze swoimi uczniami. W życiu codziennym
spotykamy takie zespolenia indywidualne lub grupowe na bardzo wysokim
poziomie. Są to napięcia duchowe w miłości małżeńskiej,
związku braterskim czy siostrzanym, w związku przyjaźni
pozarodzinnej, czy w związkach ideowych.
Trzecią
zasadniczą cechą indywidualną jest świadome utożsamienie się ze
sobą i własną historią rozwoju. Cechą czwartą jest specyficzny,
niepowtarzalny ton życia duchowego i specyficzny przejaw tego życia
widoczny w wyrazie twarzy, oczach, ruchach, tonie głosu, sposobie
zachowania się, osobistym wdzięku, w innych formach "indywidualnego
magnetyzmu".
Samouświadomienie,
samowybranie, samopotwierdzenie i samowychowanie
Zazwyczaj
odróżniamy świadomość samego siebie od świadomości świata
zewnętrznego. Podstawowymi właściwościami samoświadomości są:
odróżnienie siebie od świata zewnętrznego, a zwłaszcza od innych
osób, oraz poczucie własnej aktywności, poczucie tożsamości
siebie w czasie i poczucie pojedynczości (K. Jaspers). Mówiąc o
świadomości siebie, wypełnionej wyraźną treścią, możemy mówić
o świadomości własnej osoby. Zmiany w świadomości własnej osoby
występują przede wszystkim w okresie dojrzewania, w którym
dochodzi do głosu poczucie przemian, poczucie stawania się kimś
innym. Doznaniom tym towarzyszą stany okresowej depresji (zamierania
czegoś) i podniecenia (stawanie się czegoś nowego), naprzemiennie
występujące poczucia: niższości i wyższości, sprzeczności w
sobie i wzmacniającej się jedności. Jest to przejaw dezintegracji
o charakterze raczej psychofizjologicznym niż moralnym. Zanika
bowiem stopniowo indywiduum dziecięce, a powstaje osoba dorosła.
Dotychczasowe tendencje słabną, nikną lub nabierają innej barwy.
Powstają zaś inne, często obce i przykre, częściowo
przyciągające nowością. W niektórych zaburzeniach chorobowych
(ciężkie psychonerwice, schizofrenia) mamy do czynienia z objawami
podobnego rodzaju, mianowicie z poczuciem czegoś obcego w sobie,
czegoś innego, nadwartościowego, z brakiem pełnego odczuwania
siebie jako całości, jako czegoś zintegrowanego. W procesie
określonym przez nas jako samouświadomienie, powstającym w związku
z kryzysami moralnymi, z przekształceniem siebie ("narodzenie
się osobowości"), występują objawy analogiczne, ale nie
identyczne. Jest to proces samouświadomienia i odczuwania w sobie
struktury wyższej i niższej, duchowej i popędowej, proces
uświadomienia sobie struktury oddzielającej się od oddzielanej.
Stroną czynną, kierującą jest struktura oddzielająca się,
uświadomiona jako duchowa, nadpopędowa, wywołująca poczucie
podporządkowania i przetwarzania właściwości ewolucyjnie niższych
na korzyść rodzącego się i uwyraźniającego się ideału.
Samouświadomieniu towarzyszą zazwyczaj silne przemiany uczuciowe,
przejawiające się w poczuciu zamierania, odchodzenia, depresji oraz
w poczuciu powstawania, potwierdzania, pobudzania, a niekiedy
ekstazy. Istnieje jednak zasadnicza różnica pomiędzy analogicznymi
objawami zachodzącymi w okresie dojrzewania i w stanach chorobowych.
Świadomość wówczas nie ulega bowiem zamroczeniu. Przeciwnie, jest
wzmocniona i wykazuje duże napięcie. Życie codzienne jednostki
charakteryzuje się współdźwięczeniem mimo skupienia i
wyosobnienia.
W
procesie samouświadomienia następuje podporządkowanie się silnej
dominancie, którą jest naczelna, wyraźnie uchwycona idea. Przy
udziale retrospekcji i prospekcji zaznacza się wyraźniej niż
dotychczas linia życia. Ową naczelną ideę - wzór życia,
będziemy nazywać ideałem osobowości. Stan właściwy
samouświadomieniu wyraża się w dezintegracji, w odrzucaniu części
własnej struktury. Może on przejawiać się w formie ostrej, może
trwać miesiące, lata, a nawet całe życie. Wielopoziomowa niechęć
do samego siebie i sympatia do samego siebie mają jakby nerwicowy
czy psychonerwicowy charakter. A jest to w gruncie rzeczy proces
przemian, w którym tworzy się nowa struktura, nowy zespół funkcji
w miejsce struktur dawnych. Jest to jakby dłużej trwający czy
wielokrotnie się powtarzający okres dojrzewania, który tym się
różni od właściwego okresu dojrzewania, że nie dotyczy stadiów
rozwoju, ale różnic poziomów. W ten sposób wyraża się wybór
pomiędzy byciem indywiduum (jednostką) a stawaniem się
osobowością. Zachodzi tu nie wyjaśniony dotychczas proces, dzięki
któremu jednostka staje się wypadkową czynników działających
już w łonie matki, otoczenia biologicznego i społecznego oraz
ciągle zyskującego na sile czynnika: samookreślenia siebie,
samooddziaływania na siebie, tzw. czynnika trzeciego (zespołu
czynników autonomicznych, wybiórczych, "siebie w sobie").
W procesie tym podstawową rolę odgrywa stały obraz własnego
ideału osobowego dynamizowany w procesach dezintegracji i
samowychowania. Mamy tutaj do czynienia z aktywnością dynamizmu
"przedmiot-podmiot" w sobie.
U
dziecka mogą istnieć zawiązki samowychowania, ale przejawiają się
w bardzo małym stopniu. U znacznej większości ludzi dorosłych o
normalnym poziomie integracji samowychowanie jest zjawiskiem
odcinkowym, okresowym, niewyraźnie uświadomionym i nie
wyodrębnionym z innych metod wychowawczych. Właściwie o
samowychowaniu możemy mówić dopiero od chwili, gdy zaczyna się
rodzić osobowość, tzn, od momentu, kiedy zaznacza się proces
samowychowania i samowiedzy, w którym dochodzi do nasilenia się
potrzeby wyróżniania w nas tego, co stanowi naszą istotę.
Dochodzi wówczas do prób ujęcia tej istoty w jej właściwościach
biologicznych i pozabiologicznych, w jej hierarchii wartości i
celach.
Samowychowanie
to proces dopuszczania do świadomości wszelkich bodźców i
wszelkich treści, które mogą oddziaływać wychowawczo.
Samowychowanie wiąże się z ciągłym różnicowaniem i wybiórczym
traktowaniem tych bodźców, częściowym lub całkowitym odrzucaniem
jednych z nich, a dopuszczaniem innych, oraz z kontrolą zachodzących
zmian nie tylko przez intelekt, ale również przez uczucia wyższe.
Samowychowanie to proces rozważania i kontroli impulsów, których
źródłem jest ideał osobowy i wcielanie go w życie.
Samowychowanie to także oddzielanie w życiu codziennym tego, co
jest naszą istotą, od tego, co nią nie jest (co ma nam tylko
dostarczyć materiału budowlanego do rozwoju), oddzielanie wartości
trwałych od przemijających, pozoru od rzeczywistości.
Samowychowanie w życiu codziennym polega na realizacji
poszczególnych celów wychowawczych wypływających z ideału
osobowego. Jest to droga wyrabiania w sobie nawyków sublimacyjnych,
zdrowego odrzucania mechanizmów kompensacyjnych, które schodzą na
dalszy plan, przestają być dla osobowości metodami wychowawczymi.
Samowychowanie to metoda realizacji siebie przez oddawanie się pracy
nad innymi, przez otworzenie się na trudności, konflikty, braki i
błędy innych ludzi. Samowychowanie w codziennych doświadczeniach
życiowych to także zapomnienie o sobie, to pozorne zatarcie swojej
osobowości w służbie ideałów miłości bliźniego, ideałów
wspólnych wszystkim ludziom na świecie. Mają one największą
szansę realizacji w tych systemach, w których człowiek i jego
rozwój są głównymi celami działań społecznych.
Jeszcze
o definicji osobowości
W
związku z podaną wyżej definicją osobowości, z jej podstawowymi
właściwościami ogólnymi i indywidualnymi, z jej wyraźną
hierarchiczną strukturą wartości osiąganą w wyniku dynamicznego
rozwoju tkwiących w niej zawiązków należy zwrócić uwagę na dwa
aspekty: 1) wielopłaszczyznowość (aspekt empiryczno-normatywny),
2) trwałość i niezmienność pewnych właściwości i postaw
osobowości oraz ich rozwój "ilościowy".
Aspekt
empiryczno-normatywny.
W
higienie psychicznej posługujemy się metodami empirycznymi między
innymi w badaniu zawiązków (zadatków) osobowości. Badamy wzmożoną
pobudliwość psychiczną i wzmożoną zdolność do rozwoju, które
są ze sobą ściśle zespolone. W badaniach empirycznych stykamy się
ciągle z zagadnieniami hierarchii wartości i ich realizacji. Przy
badaniu człowieka musimy stosować skalę wartości już
istniejących oraz obserwować, jak one powstają i jak się
rozwijają.
Stwierdzamy
te zmiany m.in. przez badania katamnetystyczne osób, które
osiągając coraz wyższe wartości w takiej lub innej skali czy
hierarchii realizują swój program i cele. Realizują niejako
"własne normy osobowościowe". Kształtowanie się
osobowości jest zatem zjawiskiem zarówno empirycznym, jak i
normatywnym. Oznaczone, zdiagnozowane poziomy funkcji uczuciowych i
popędowych oraz poziomy wartości i celów opierają się z jednej
strony na ścisłym ich badaniu, a z drugiej - na projekcjach
poziomów hierarchii wartości i celów, mają zatem zarówno
charakter empiryczny, jak i normatywny, a więc teleologiczny.
Wnioski
z badań empirycznych dotyczące struktury osobowości przenosimy do
analizy osobowości historycznych, które umieszczamy w określonych
skalach wartości biologicznych, społecznych i indywidualnych. I
tutaj również empiryczny punkt widzenia łączy się z normatywnym.
Zarówno jednostki o rozwijającej się osobowości badane aktualnie,
jak i osobowości historyczne, rozpatrywane z punktu widzenia
realizowanego lub osiągniętego ideału, wymagają konstruowania
norm osobowości w sposób obiektywny, empiryczny i normatywny.
Możemy powiedzieć, że ze względu na przedmiot i metodę badań
normy te są koniecznością logiczną. Służą życiu codziennemu i
badaniom naukowym. Ich skala obejmuje wartości życiowe wybitnych
osobowości historycznych i osób żyjących na poziomie najwyższym.
To pozwala określić miejsce, jakie zajmują badane jednostki w tak
skonstruowanej skali.
Określając
hierarchię wartości w nauczaniu, w zasadach zachowania, w
konfliktach życia codziennego, we wzorach zachowań młodzieży i
osób dorosłych, posługujemy się stale określonymi, empirycznymi
normami moralnymi, od najniższych do najwyższych. Budując skalę
poziomów funkcji uczuciowych i popędowych, budujemy również skalę
wartości i celów. Wyższe poziomy funkcji uczuciowych i popędowych
są bowiem skalami empirycznymi i normatywnymi dla różnych poziomów
wartości. Poziomy rozwoju są zatem obiektywnie wymierzalne.
Dysponujemy już wstępnym zestawem testów do diagnozy poziomów
funkcji uczuciowych i popędowych, a więc i do diagnozy poziomów
wartości. Oczywiście metody te nasuwać mogą zastrzeżenia, nie
może ich bowiem cechować zbyt wysoka precyzja; niemniej jednak
diagnozowanie rozwoju uczuciowo-aksjologicznego jest faktem.
Trwałość
cech i ich wzbogacanie.
Podkreślałem
wielokrotnie, że w okresie rodzenia się osobowości - przez co
rozumiemy zasadniczy przełom w życiu jednostki lub jej powolne, ale
wyraźne dojrzewanie - jednostka ta przeżywa w sposób bardzo silny
swą przemianę strukturalną. Ma poczucie powstawania inności,
odmienności pod względem hierarchii wartości. Przeżywa znaczny
wzrost uwrażliwienia na jedne wartości i osłabienie wrażliwości
na inne. Przeżywanie wartości powszechnych i indywidualnych wyraża
się m.in. w przekonaniu, że bez niektórych wartości konkretnych
życie nie miałoby sensu.
Występują
tutaj opisane już indywidualne właściwości osobowości: główny
kierunek zainteresowań, uzdolnień, talentów, trwałe i wyłączne
związki uczuciowe, niepowtarzalność osobniczych elementów
nastrojowo-uczuciowych, świadomość odrębności własnej i
odrębności historii własnych przeżyć i rozwoju, które są
sprzężone z powszechnymi, społecznymi wartościami osobowości.
Trwałość i wyłączność tych właściwości są podstawowymi
elementami osobowości. Syntetyzując sprawę najwyższych wartości
przypomnijmy, że na poziomie osobowości rozróżniamy dwie esencje:
indywidualną i społeczną (powszechną). Pierwsza zawiera główne
kierunki zainteresowań i uzdolnień, wyłączne, trwałe związki
uczuciowe i świadome utożsamienie się z sobą i własną historią
rozwoju. Druga zawiera empatię, odpowiedzialność, autonomię,
autentyzm, wysoki poziom świadomości społecznej. Obie esencje są
wzajemnie uwarunkowane. Nie można być autentycznie społecznym, nie
posiadając esencji indywidualnej, i odwrotnie. Jakość tych esencji
jest niezmienna. Podlega tylko wzrostowi ilościowemu. Oczywiście w
procesie rozwoju jednostki w kierunku osobowości powstają nowe
jakości, jednakże nie uszczuplają one i nie osłabiają
centralnego miejsca jakości dotychczas samouświadomionych,
samowybranych i samopotwierdzonych. Nowe jakości mogą wzbogacać
osobowość, ale zawsze są marginesowe wobec jej jakości
centralnych.
A
zatem w świecie wartości kształtowanych od chwili narodzenia się
osobowości obserwujemy zmiany ilościowe wartości. Nie obserwujemy
zmian jakości przyjętych i przeżywanych przez osobę jako
centralne, stanowiące warunek sine qua non sensu istnienia.
Konieczne jest więc zaakcentowanie w naszej definicji osobowości
tej właśnie niezmienności jakości centralnych. Przypomnijmy, że
osobowość to samouświadomiona, samowybrana, samopotwierdzona i
samowychowująca się jedność podstawowych właściwości (jakości)
indywidualnych i społecznych. Jakości te są niezmienne i rozwijają
się w kierunku konkretnego ideału indywidualnego i powszechnego
(społecznego).
5.
Metody badań poziomów wartości ludzkich - drogi do osobowości
Istnieją
różne metody badania psychomotoryki, inteligencji teoretycznej i
praktycznej, wielu cech osobowości jednopoziomowej (np. Rorschach);
istnieją także metody diagnozy psychologicznej różnorodnych
zespołów objawów psychopatologicznych. Jeżeli chodzi o badania
wartości osobowych i osobowości jako najwyższego zespołu
wartości, do którego możemy podejść empirycznie, to próby ich
przeprowadzenia umożliwiła teoria dezintegracji pozytywnej.
Metodyka
tych badań uwzględnia wielopoziomowość funkcji uczuciowych i
popędowych, a więc i wielopoziomowość wartości. Teoria
dezintegracji pozytywnej wychodzi z założenia, że istnieje
obiektywna podstawa uznawania niektórych aksjomatów w dziedzinie
funkcji uczuciowych i popędowych, tak jak w dziedzinie percepcji i
analizy logicznej. Takie aksjomaty (fakty podstawowe) mogą być
gruntownie i systematycznie opisane, wyróżnione, skontrolowane.
Należy do nich np. przekonanie, że tortury, skazanie kogoś bez
postępowania i dowodu sądowego lub bicie małego dziecka są czymś
złym. Takie sądy wartościujące są tak samo oczywiste jak
percepcje kolorów, kształtów, percepcje dotykowe, smakowe, węchowe
czy takie pewniki logiczne jak to, że 2 razy 2 = 4. Żeby nie
dostrzegać faktów podstawowych dotyczących funkcji uczuciowych i
popędowych, a więc i wymienionych wyżej wartości, trzeba być
upośledzonym moralnie lub uczuciowo. Niezdolność do uznania
kategorii logicznych oznaczać może poziom idiotyzmu lub
imbecylizmu. Trzeba mieć pewne zmiany mózgowe lub wady zmysłów
(np. daltonizm), żeby nie rozróżniać barw, nie słyszeć
dźwięków, nie czuć różnych zapachów itd.
Teoria
dezintegracji pozytywnej, wychodząc od aksjomatów w dziedzinie
funkcji uczuciowych i popędowych, a tym samym wartości, stoi na
stanowisku, że możemy na podstawie doświadczeń kllinicznych,
badań psychologicznych, longitudinalnych i analizy wybitnych
osobowości historycznych ustalić poziomy funkcji uczuciowych i
popędowych, a więc i wartości. Funkcje uczuciowo-popędowe i
wartości ludzkie mają bowiem swoje poziomy. Poziomy te możemy
mierzyć odpowiednimi metodami.
Krótki
opis metod badawczych
W
chwili obecnej rozporządzamy pięcioma metodami badawczymi
różniącymi się wartością diagnostyczną. Są to: metoda wywiadu
psychologiczno-społecznego, metoda badań psychoneurologicznych,
metoda bodźcóww werbalnych, metoda biografii i metoda Rorschacha w
interpretacji teorii dezintegracji pozytywnej. Zajmiemy się nimi
kolejno.
Metoda
wywiadu jest oparta na tych samych zasadach, co każdy wywiad
psychologiczno-społeczny, z tym że uwzględnia wielopoziomowość
funkcji uczuciowych i popędowych, a tym samym wartości. Pytania
zmierzają do wyjaśnienia; czy jednostka przejawia poszczególne
dynamizmy charakterystyczne dla diagnozy każdego z poziomów, czy ma
wgląd w te dynamizmy, jakie przejawia formy wzmożonej pobudliwości
i jaki jest ich poziom, jakie posiada cechy twórcze oraz jaki ma
wgląd we własne psychiczne środowisko wewnętrzne itd.
Egzamin
psychoneurologiczny opiera się na ogólnie przyjętym schemacie
badań neurologicznych, lecz w powiązaniu z interpretacją odruchów
z punktu widzenia ich poziomu, hamowania, kontroli, tak aby można
było wyróżniać odruchy zlokalizowane i odruchy ogólne. Chodzi o
to, żeby sbadać i ocenić wzmożoną pobudliwość układu
wegetatywnego i stopień jego kontroli, objawy dermografii, objawy
gibkości woskowej i inne. Objawy neurologiczne rozpatrywane z punktu
widzenia wzmożonej pobudliwości odruchowej i psychicznej, hamowania
i kontroli, z punktu widzenia zachowania w okresie badania, a więc i
psychicznych form kontroli swego zachowania i stosunku do
egzaminatora - umożliwiają znaczny wgląd w zagadnienie
wielopoziomowości odruchów, czynności kontrolnych oraz
wielopoziomowości funkcji uczuciowych i popędowych. Analiza ruchów,
wyrazu twarzy, uśmiechów, wahań, niepewności, wrażliwości
indywidualnej, wglądu w siebie i w sytuację daje spore możliwości
postawienia wstępnych hipotez co do poziomów funkcji uczuciowych i
popędowych. A oto kilka interpretacji, z których każda z osobna
niewiele mówi; a wzięte razem pozwalają wysuwać pewne hipotezy na
temat wielopoziomowości funkcji uczuciowych i popędowych. Na
przykład wzmożone odruchy mięśniowe przy ich silnym hamowaniu i
kontroli pozwalają podejrzewać wzmożoną pobudliwość uczuciową
i psychoruchową. Odruch oczno-sercowy w kierunku wagotonii czy
sympatykotonii wskazuje na możliwość diagnozowania jaenschowskich
typów tetanoidalnych i basedowoidalnych. Pierwszy odznacza się
skłonnościami odprzedmiotowymi, perseweracjami i obsesjami, małą
globalnością psychiczną, a drugi - tendencjami doprzedmiotowymi,
tendencjami do postaw globalnych, syntonią itd. Objawy
dermograficzne wskazują na zachwianie wrażliwości skórnej.
Drżenie powiek i rąk, jeżeli nie ma przyczyn organicznych, zdradza
wzmożoną pobudliwość psychoruchową i uczuciową. Objawy tzw.
gibkości woskowej albo tendencji do utrzymania rąk i innych części
ciała w pozycji nadanej przez badającego świadczą o
sugestywności, skłonności do harmonizowania się z nim. Całe
zachowanie w czasie badań neurologicznych zdradza wrażliwość lub
niewrażliwość psychiczną, słabą lub nadmierną sugestywność
różnego poziomu, stopień kontroli, poziom kultury ogólnej,
wnikliwość i wiele innych właściwości.
Metoda
bodźców słownych.
Jest
ona analogiczna do metody skojarzeniowej, wprowadzonej przez Karola
Junga, ale o innej strukturze, innym celu badania (wielopoziomowość)
i innym kierunku analizy rezultatów. Polega ona na tym, że
pacjentowi podaje się listę bodźców złożoną z 10 słów,
takich jak: największa radość, największy smutek, sukces, ideał,
śmierć, konflikt wewnętrzny i inne. Osoba badana powinna podać
najsilniejsze przeżycia, najsilniejsze emocjonalne doświadczenia
związane z danym bodźcem. Metoda ta daje niezłe rezultaty w
określaniu wielopoziomowości funkcji uczuciowo-popędowych. A oto
parę przykładów odpowiedzi na bodziec "śmierć". Jedna
osoba odpowiada: "Nic mnie to nie obchodzi, sprawa ta mnie nie
interesuje; jak będę ciężko chory - będę o tym myślał".
I odpowiedź innego pacjenta: "Śmierć była dla mnie zawsze
problemem bardzo ważnym, wywołującym stany lękowe, a nawet stany
agonalne. W miarę upływu lat śmierć staje się dla mnie problemem
frapującym i pełnym napięcia. Ale lęk o własną moją śmierć
jest znacznie mniejszy aniżeli lęk o moich bliskich, o innych,
nawet dalszych ludzi: Przejmują mnie także sprawy śmierci jako
zagadnienie egzystencjalne i filozoficzne". Różnice są tutaj
widoczne.
A
oto odpowiedź na inny bodziec. Jeden z pacjentów na pytanie: "Jakie
miałem największe przeżycie radosne?" - odpowiada:
"Największa dla mnie radość to chwila, kiedy zdecydowałem
się pójść na studia pedagogiczne. Wiedziałem, że będę miał
dwa miesiące wolne od pracy". A oto inne reakcje: "Największą
moją radością jest spotykać na ulicy wielkiego miasta wiele
kobiet, które mi się podobają. Pociągają mnie jednakowo, chociaż
w odmienny sposób". I odpowiedź jeszcze kogoś innego: "Nie
ma dla mnie nic bliższego i radośniejszego nad posiadanie kilku
prawdziwych przyjaciół i nad przeżywanie wyłącznych uczuć w
stosunku do mojej rodziny".
A
oto reakcje na bodziec "samotność": "Nie znoszę
samotności - działa ona na mnie przygnębiająco. Muszę wówczas
wyjść na ulicę, na dancing, porozmawiać z kimkolwiek". Druga
wypowiedź: "Bardzo dobrze czuję się z moją rodziną i
przyjaciółmi, ale potrzebuję czasem samotności. Układam wówczas
w całość moje przeżycia, myślę nad nimi, analizuję, co było
niewłaściwe w moim postępowaniu". I trzecia: "Nic bym
nie mógł zrobić twórczego bez chwil samotności".
I
wreszcie kilka odpowiedzi na bodziec "samobójstwo".
Pierwsza: "Nie chcę myśleć o samobójstwie, nie chcę
poruszać tego tematu, jest w nim coś groźnego, od czego uciekam".
Druga odpowiedź: "Samobójstwo jest rezultatem głupoty lub
choroby psychicznej". I trzecia: "W pewnych warunkach
samobójstwo jest wyjściem koniecznym, jest nakazem, gdy lęk przed
torturami może spowodować wydanie przyjaciół w ręce wroga.
Usprawiedliwione jest samobójstwo chorego nieuleczalnie starca,
który nie jest już nikomu potrzebny i ma wstręt do samego siebie".
Różnice
poziomów funkcji uczuciowych i popędowych, a więc i wartości - są
tutaj widoczne. Metoda bodźców słownych umożliwia wgląd w
dynamizmy charakterystyczne dla każdego poziomu rozwoju psychicznego
środowiska wewnętrznego oraz w formy i poziom wzmożonej
pobudliwości psychicznej.
Metoda
biografii.
Instrukcja
do testu wyjaśnia, że pacjent ma przedstawić możliwie szczegółowo
w swojej biografii - dotyczącej okresu od wczesnego dzieciństwa do
chwili obecnej - wszystkie przeżycia intensywne związane ze
stosunkiem do rodziców i rodzeństwa, związane z sytuacjami
radosnymi i konfliktami w szkole, w gronie kolegów, przyjaciół,
współpracowników itd. Instrukcja zaleca również opisanie tych
zjawisk i momentów z życia, które pacjent uważa za
najtrudniejsze, psychoneurotyczne, chorobowe itd., oraz kilku
charakterystycznych dla siebie snów. Nie chodzi w tym teście o
stronę formalną życiorysu, o podawanie nazwisk, miejsc itp.
Badającego interesuje - jeszcze raz to podkreślam - historia
najbardziej pozytywnych i negatywnych przeżyć. W instrukcji zaleca
się, by biografia była jak najobszerniejsza i zawierała co
najmniej 8 do 10 stron maszynopisu lub pisma odręcznego. Ten test
jest jednym z najbardziej użytecznych w diagnostyce poziomów
funkcji uczuciowych i popędowych oraz poziomów wartości. Daje on
wgląd, i to bardzo wyraźny, w najważniejsze dynamizmy
wielopoziomowe i jednopoziomowe, w formy i poziomy oraz we
współdziałanie wzmożonej pobudliwości psychicznej. Uwidacznia
też elementy prognostyczne rozwoju, np. przez wykrycie niektórych
dynamizmów na poziomie wyższym niż poziom, na którym znajdują
się główne dynamizmy specyficzne dla danej osoby. Obecność kilku
dynamizmów, jak: zdziwienie w stosunku do siebie samego,
zaniepokojenie sobą, poczucie niższości w stosunku do samego
siebie, niezadowolenie z siebie, poczucie wstydu i winy,
nieprzystosowanie pozytywne - wskazuje na trzeci poziom rozwoju, tzn.
na poziom dezintegracji wielopoziomowej spontanicznej.
Obecność
wielu elementów dezintegracji jednopoziomowej, jak: ambiwalencja i
ambitendencja, zaburzenia psychiczne jednopoziomowe, histeria
konwersyjna, fobie i niektóre objawy psychotyczne - wskazuje dość
wyraźnie na drugi poziom rozwoju, a więc na poziom dezintegracji
jednopoziomowej. Wykrycie obok siebie takich dynamizmów, jak:
dynamizm "przedmiot-podmiot" w sobie, czynnik trzeci,
zdolności do autopsychoterapii, wysoki poziom empatii i
samoświadomości - wskazuje dość wyraźnie na czwarty poziom
rozwoju funkcji uczuciowych i popędowych, zatem i wartości, a więc
na poziom dezintegracji wielopoziomowej zorganizowanej i
usystematyzowanej:
Metoda
Rorschacha w interpretacji teorii dezintegracji pozytywnej.
Wieloletnie
badania moje i moich współpracowników wykazały, iż można wykryć
tą metodą elementy wielopoziomowe i elementy twórcze, związane z
różnymi poziomami wzmożonej pobudliwości psychicznej oraz
nerwicami i psychonerwicami. Usystematyzowanie badań metodą Hermana
Rorschacha z tego punktu widzenia daje dość wierny obraz
wielopoziomowości funkcji uczuciowych i popędowych,
wielopoziomowości wartości oraz elementów sprzężeń między
zdolnościami twórczymi a nerwicami i psychonerwicami.
Wskazane
metody badawcze pozwalają postawić wielopłaszczyznową i
wielopoziomową diagnozę uwzględniającą braki w rozwoju, a
równocześnie pozwalają na wykrycie najważniejszych właściwości
twórczych i całego bogactwa psychicznego osobowości. Pacjentów o
dość znacznym poziomie samoświadomości, a więc i wrażliwości
na siebie i otoczenie, można wprowadzić we wszelkie ważniejsze
zawiłości diagnostyczne i wskazać im na podstawie ścisłych
rezultatów testowych, jakie są ich zalety i wady, które ich
właściwości psychiczne są twórcze, jakie mają braki rozwojowe i
jakie są ich możliwości rozwoju. Takie podejście staje się
podstawą rozwoju autopsychoterapii, przemian postawy pacjenta w
stosunku do samego siebie, przebiegu jego dalszego rozwoju. Umożliwia
nowe spojrzenie na siebie, powoduje często zwrot w stosunku do
siebie i otoczenia, do pracy i do własnego rozwoju.
Znaczenie
wychowawcze i społeczne badania poziomów rozwoju funkcji
uczuciowych i popędowych osobowości
Wielokrotnie
już podkreślałem, że funkcje uczuciowe i popędowe są głównym
motorem rozwoju człowieka i jego aktywności, jego stosunku do
siebie i otoczenia, a przy mniej lub bardziej instrumentalnym
powiązaniu z inteligencją są również siłą napędową w
twórczości i rozwoju społecznym. Nie sposób też właściwie
określić znaczenia uzdolnień i talentów bez wykrycia i określenia
w nich elementów uczuciowych i wyobrażeniowych w formie wzmożonej
pobudliwości psychicznej.
Niedocenianie
wychowawczego znaczenia właściwego rozpoznania formy oraz poziomu
funkcji uczuciowych i popędowych odbija się na rozwoju i wychowaniu
człowieka, a także na kształtowaniu jego stosunków społecznych.
Oceny szkolne oparte tylko na stereotypowym stawianiu stopni za
postępy w nauce bez uwzględnienia elementów uczuciowych są
nieporozumieniem. W ocenie nauczyciel i wychowawca muszą uwzględniać
dostrzeżone zahamowania uczuciowe, lękliwość, pobudliwość
wyobrażeniową oraz słabą okresową koncentrację ucznia. Są to
elementy, których rozpoznanie daje właściwą ocenę nie tylko
postępów intelektualnych, ale również źródeł postępów lub
ich braku, które tkwią w życiu uczuciowym dzieci i młodzieży.
Nadmierne podleganie prądowi mimowolnych skojarzeń, zahamowanie w
wypowiedziach, lęk przed pytaniem, okresowy smutek czy depresja,
introwersja i wysoki poziom odpowiedzialności ucznia lub wychowanka
nie pozwalający mu na upominanie się o zmianę oceny, którą uważa
za niesprawiedliwą - wszystko to odgrywa podstawową rolę we
właściwej pomocy lub wyrządzaniu szkód w rozwoju dzieci i
młodzieży, decyduje o rozwoju lub o urazach psychicznych. Właściwa
ocena poziomów funkcji uczuciowych i popędowych, a więc właściwa
identyfikacja wartości, może odgrywać zasadniczą rolę w
odróżnianiu sprytu i cynizmu od subtelności i zahamowania,
zdolności ukrytych i głębokich od zdolności umiarkowanych, ale
demonstrowanych, pozwala odróżnić jednostki o głębokim i
wielopoziomowym psychicznym środowisku wewnętrznym od osobników o
jednopoziomowych funkcjach czy nawet od psychopatów.
Mierzenie
funkcji uczuciowo-popędowych oraz poziomu wartości może eliminować
chaos w tej dziedzinie. Brak obiektywnych metod oceny jest
wykorzystywany przez jednostki sprytne, cyniczne, psychopatyczne.
Badanie korelacji wartości twórczych związanych z nerwowością i
psychonerwicą pozwala wydobyć z ukrycia wartości autonomiczne,
wysokie uzdolnienia i talenty, tak częste u osób psychonerwicowych.
Docenianie w większym stopniu diagnozy poziomów wartości może
mieć wpływ na stopniowe przekształcanie moralne społeczeństwa,
znalezienie odpowiedniego "miejsca w świecie" dla różnic
w wartościach moralnych, społecznych, estetycznych.
Wymaganie
od kandydatów na psychologów, lekarzy, różnego rodzaju
wychowawców znacznego potencjału rozwojowego w sferze funkcji
uczuciowych i popędowych oraz wartości ludzkich może stanowić
zasadniczy zwrot, jeśli chodzi o społeczną rangę tych zjawisk i
metody ich oceny. Obiektywizacja wartości, ich wymierzalność,
wyodrębnienie wielopoziomowych funkcji uczuciowych i popędowych,
opracowanie odpowiednich metod badawczych pozwalają uczynić znaczny
krok w metodach zmierzających do rozwoju jednostki i grupy
.
A
oto przykłady obrazujące te opinie. Ela (7 1/2 roku) została
przyjęta do drugiej klasy szkoły podstawowej na podstawie
specjalnego egzaminu. W pierwszych dniach pobytu w szkole miała
znaczne trudności w przystosowaniu. Przejawiała wzmożoną
pobudliwość uczuciową i wyobraźni. Zaczęła źle sypiać,
traciła apetyt, krzyczała przez sen. Straciła dwa kilogramy na
wadze, była zalękniona i smutna. Badanie lekarskie i psychologiczne
stwierdziło u niej iloraz inteligencji 128. Metoda Hermana
Rorschacha wskazywała na typ ambiekwalny, to znaczy wybitnie
wrażliwy na barwy i odznaczający się bogatym wewnętrznym życiem
psychicznym. Ela miała zdolności do matematyki, sztuki dekoracyjnej
oraz niektórych przedmiotów humanistycznych. Obserwacja i badania
funkcji uczuciowych i popędowych wykazywały dość znaczny rozwój
psychicznego środowiska wewnętrznego, bardzo dobry poziom
samoświadomości, poczucie niższości w stosunku do siebie,
zaniepokojenie sobą i niezadowolenie z siebie oraz inne objawy
świadczące o rozwoju funkcji autonomicznych. Dziewczynka za radą
nauczycielki skłonna była przenieść się do klasy pierwszej. Po
naradzie z psychologiem rodzice doszli do wniosku, że taka decyzja
byłaby dla dziecka szkodliwa. Umówili się z nauczycielką, że w
ciągu najbliższego półrocza Ela będzie odrabiała normalnie
lekcje i wypracowania domowe, ale nie będzie wywoływana do ustnych
odpowiedzi w klasie. Nauczycielka nawiązała z nią dobry,
ośmielający i uznający zdolności dziewczynki kontakt. Ela
przestała objawiać niepokój i zaburzenia snu; przybrała na wadze.
Po roku przeszła do trzeciej klasy z nagrodą. Bardzo słusznie nie
potraktowano jej trudności jako patologicznych, jako nerwicowych.
Przy wrażliwości dziewczynki byłby to czynnik onieśmielający,
zwiększający negatywne stany poczucia niższości. Istotne
znaczenie miała tu wartość oceny poziomu funkcji uczuciowych i
popędowych i potraktowanie ich jako pozytywnych i twórczych.
A
oto inny przypadek. Student politechniki S., który cierpiał z
powodu lekkiego jąkania, miał lęk przed pytaniem, introwersję,
poczucie niższości. Był silnie związany z matką. Poza tym
związał się uczuciowo z młodą dziewczyną, nieśmiałą,
introwertywną, o wzmożonej pobudliwości psychicznej. Jak się
okazało, oboje z powodu nieśmiałości nie wyjawili sobie swoich
uczuć. S. pozostał po raz wtóry na tym samym roku i groziło mu
niedopuszczenie do dalszych studiów. Obserwacje i badanie
lekarsko-psychologiczne wykazały: stany lękowe przed pytaniem w
obecności innych z powodu jąkania i bojaźliwości, a zarazem -
wszechstronnie rozwinięte środowisko wewnętrzne z większością
dynamizmów trzeciego poziomu dezintegracji wielopoziomowej
spontanicznej. Badany był wybitnie zdolny w dziedzinie, która była
przedmiotem jego studiów. Po przedstawieniu sprawy dziekanowi
wydziału, po egzaminie odbytym bez obecności innych studentów i po
dopuszczeniu do dalszych studiów S. znalazł się w czołówce tego
wydziału. Pomoc w osłabieniu jąkania i pomoc w wyjaśnieniu
związku uczuciowego z dziewczyną, którą kochał, przyczyniła się
do wzmocnienia zaufania do siebie i wiary w możliwości rozwojowe.
A
oto trzeci przypadek, którego istotę ukazuje wypowiedź 23-letniej
pacjentki zawarta w jej autobiografii: "Od paru lat miałam
silne napięcia uczuciowe, związane z moim typem, z moim
niedopasowaniem się do otoczenia. Filozofowałam, obserwowałam
siebie i innych, okresami nie byłam zdolna do pracy. Groziła mi
wieloletnia przerwa w studiach. Nie umiałam się bawić, przestali
mnie interesować koledzy i znajomi. Pogrążyłam się w swój świat
myśli i przeżyć. Bałam się zwariować. Przychodziły mi myśli
samobójcze. Ale natrafiłam na kogoś, kto mnie zbadał
wszechstronnie, kto pozytywnie wytłumaczył mi moje stany, kto
dowiódł mi na podstawie badań testowych, że wszystkie moje objawy
są związane ze zbliżającym się skokiem rozwojowym, że są
twórcze. I tak się stało; zaczęłam się powoli wydostawać z
postawy negatywnej do siebie, zaczęłam dużo czytać, zaczęłam
pisać. Stałam się po latach poczytną autorką. Właściwie od
tego momentu". Wydaje się, że obiektywne i życzliwe wydobycie
wybitnych uzdolnień Gerarda de Nervala, Vincenta van Gogha, Ottona
Weiningera mogłoby ich uchronić przed samobójstwem.
6.
Psychopatia - największa przeszkoda w rozwoju osobowości grupy
Przypomnijmy
w formie syntetycznej główne właściwości psychopatii w moim
ujęciu. Psychopatia jest strukturą osoby poddanej działaniu
prymitywnych popędów o dużej sile integracyjnej z podporządkowaną
jej inteligencją jako instrumentem. Psychopata jest sztywny i
zawężony uczuciowo. Ma silne ambicje i dość znaczne zdolności,
ale wąskie i podporządkowane właśnie popędom prymitywnym. Nie ma
on konfliktów wewnętrznych, ale popada w konflikty zewnętrzne. Nie
jest zdolny do empatii, toteż podporządkowuje sobie innych lub
okresowo, do czasu uzyskania przewagi, podporządkowuje siebie innym.
Jest zazwyczaj głuchy i ślepy na sprawy innych, na ich rozwój i
trudności. Realizuje bezwzględnie swoje cele. Psychopata znajduje
się na poziomie integracji pierwotnej, jest upośledzony uczuciowo.
Odróżniamy
psychopatów "wielkich" i "małych". Wielkich
psychopatów znajdujemy wśród największych kryminalistów świata,
wśród bezwzględnych dyktatorów o silnej agresywności (np. Neron,
Hitler), nie liczących się z żadnymi ofiarami w realizacji
własnych celów. Dla wielkiego psychopaty jednostka i grupa
społeczna nie istnieją jako wartości moralne. Nie istnieją dla
niego zasady sprawiedliwości. Ludobójstwo czy obóz koncentracyjny
nie są dlań problemem moralnym, lecz środkiem prowadzącym do
celu.
Mali
psychopaci są jakby miniaturą tych pierwszych. Z reguły
podporządkowują się w odpowiednich okolicznościach wielkim
psychopatom. Mały psychopata szuka warunków do realizacji swoich
interesów, zaspokojenia ambicji wichrzenia w społeczeństwie.
Psychopata uważa, że prawa są dla niego, a on nie musi być prawom
podporządkowany. Mały psychopata wykorzystuje okoliczności do
zdobycia stanowiska, pieniędzy, majątku z krzywdą innych, bez
jakiegokolwiek skrępowania normami etycznymi. Psychopaci nie znają
porównawczej miary uczuciowej między sobą a innymi, nie są zdolni
wczuwać się w sytuację innych, nie mają postawy empatycznej.
Psychopaci
to jednostki dynamiczne, sprawne, podejmują decyzje łatwo, bez
żadnych wahań czy zahamowań, nie przejawiają wzmożonej
pobudliwości wyobrażeniowej i uczuciowej czy pobudliwości
intelektualnej o charakterze globalnym. Psychopaci nie przejawiają
zazwyczaj postaw retrospektywnych. A postawy prospektywne mają
służyć ich wąskim celom i ambicji. Nie kontrolują siebie, nie są
zdolni do samokrytyki, ale wykazują zdolności do technicznej
kontroli i realizacji swych zamiarów, planów i programów. Nie mają
zatem wielopoziomowego psychicznego środowiska wewnętrznego, nie
posiadają wielopoziomowych funkcji uczuciowych i popędowych.
A
więc - jak już wspomniałem - nie znają hierarchii wartości w
sensie globalnym. Posługują się nieświadomą lub półświadomą
hierarchią "wartości" wąskich, sztywnych,
podporządkowanych ambicji.
Systematyczne
ujęcie niektórych szczegółowych struktur psychopatycznych
Spośród
wielu struktur i objawów psychopatii wybiorę tylko niektóre dla
zademonstrowania - z jednej strony - ich różnorodności, a z
drugiej - schematyzmu cech podstawowych. Oto konkretny przykład: L.,
mężczyzna w wieku 34 lat, inżynier, był specjalistą w bardzo
wąskim zakresie wiedzy technicznej. Nic szczególnego nie można
było stwierdzić w jego cechach dziedzicznych ani we wczesnym
rozwoju. Jego rodzice - to ludzie raczej prości, o normalnych
ambicjach co do przyszłości własnych dzieci. L. wykazywał dobre
postępy w pierwszych latach nauki szkolnej. Był ambitny, dążył
od wczesnej młodości do wyróżniania się, do zdobywania odznaczeń
i pozycji w szkole. Przejawiał sensowne przystosowanie i był
powierzchownie społeczny, ale nie zdradzał żadnych głębszych
zainteresowań innymi ludźmi. Od dzieciństwa był raczej
egoistyczny, zajmując się bardzo wyraźnie i wyłącznie własnymi
interesami. Po ukończeniu z dobrym wynikiem szkoły średniej i
studiów technicznych zaczął się specjalizować. Dość szybko
zdobywał uznanie zwierzchników, częściowo dzięki swoim
niezaprzeczalnym zdolnościom i pilności, ale głównie dzięki
coraz bardziej precyzującej się postawie, którą charakteryzowało
dążenie, aby nie popaść w żaden konflikt ze swoimi kolegami, a
głównie ze zwierzchnikami. Już wtedy zaczął opracowywać i
stosować specjalne metody komplementowania swego otoczenia. Metody
te były starannie przemyślane i skuteczne, ale dość prymitywne.
Po kilku latach takich doświadczeń L. udoskonalił swoją codzienną
postawę, która nabrała w jego przekonaniu cech niezawodnego
systemu zdobywania protekcji zwierzchników. Był to system oparty na
czterech podstawowych zasadach: pierwsza - unikać wszelkich
konfliktów z kolegami, aby zredukować ich dążenia do
współzawodnictwa; druga - zyskiwać względy swoich zwierzchników
przez wychwalanie ich rzekomych uzdolnień; trzecia - pomagać w
pewnym zakresie zarówno kolegom, jak i zwierzchnikom, nie
poświęcając jednak temu zbyt wiele czasu i wysiłku, bo mogłoby
to odbić się ujemnie na zasadniczej linii postępowania; czwarta -
konsekwentnie, ale ostrożnie deprecjonować w obecności swoich
zwierzchników wartość innych specjalistów z pokrewnych dziedzin.
Jak już wspomniałem, L. był zdolny, ale zdolności te były
niewspółmierne z szybkością kariery. Jego zaletę i słabość
zarazem stanowił brak dostatecznej kontroli tempa własnych
sukcesów. Wyrobił w sobie niejako "szósty zmysł", aby
wykorzystać wszelkie warunki i okoliczności przyspieszające
karierę. Realizację przedsięwzięć ułatwiało mu to, że był
specjalistą w wąskim zakresie wiedzy technicznej, słabo
rozwiniętej w kraju, a jego bezpośredni zwierzchnik miał ambicję
rozwinięcia tej właśnie dziedziny przy pomocy dobranych, zdolnych
młodych ludzi, co pomagało mu podkreślać swoje własne zasługi.
L. poświęcał cały czas i wysiłek na zdobycie wysokiej rangi w
swojej wąskiej specjalności. Temu celowi poświęcił wszystko:
inne potrzeby, przyjaciół. Zdecydował się nie zawierać
małżeństwa, aby tylko oszczędzić sobie trudności w robieniu
kariery. Stosując wspomniany czteropunktowy system zdobył uznanie
za sprawność, zdolności organizacyjne i fachowe. Jego osobiste
ambicje, zawężone do wspomnianych wyżej interesów, stawały się
coraz bardziej sztywne i stereotypowe. Nie przejawiał większej
syntonii, a tym bardziej empatii. Jeżeli celowo zdobywał się na
postawę życzliwości dla innych, była ona powierzchowna i
sztuczna. Nurtowało go zawsze poczucie niższości w stosunku do
tych, którzy według niego osiągnęli wyższy szczebel hierarchii
społecznej. Poza tego rodzaju poczuciem niższości wobec innych,
nie przejawiał niezadowolenia z siebie. Nie miał żadnego poczucia
niższości w stosunku do samego siebie. Nie przejawiał w niczym
rozumienia wartości ideału i hierarchii wartości.
W
rzeczywistości dążenie do jakichkolwiek ideałów moralnych było
mu obce. Jego przewodnią zasadą było przystosowanie do
zmieniających się warunków życia, aby w każdej sytuacji uzyskać
jak największe korzyści dla siebie i osiągnąć swoje wąskie
cele. Mimo prób przybierania postawy jakoby społecznej i tendencji
do zaskarbiania sobie względów innych był uczuciowo zimny. Nie
miał żadnych uzdolnień do okazywania sympatii innym ani zdobywania
jej w swym otoczeniu. Podstawą jego zewnętrznych konfliktów, które
zresztą skrzętnie ukrywał, była niechęć do innych i istotne
poczucie niższości w stosunku do ludzi na wyższych stanowiskach.
Jego życie w wieku 34 lat było życiem osoby zintegrowanej na
niskim poziomie, z intelektem całkowicie podporządkowanym
prymitywnym popędom i służącym jako narzędzie dążeń do
zrobienia kariery w znaczeniu pospolitym. Nie miał żadnej
wewnętrznej głębi, żadnych zawiązków osobowości moralnej.
Raczej przejawiał cechy osłabienia i zaniku niewielkich zawiązków
wyższych uczuć. Był zupełnie niepodatny na dezintegrację
pozytywną nie tylko wielopoziomową, ale nawet jednopoziomową.
L.
pracuje dotąd w swoim zawodzie. Po osiągnięciu względnie
wysokiego stanowiska stał się mniej taktyczny, a bardziej brutalny.
Toteż ani koledzy, ani podwładni nie lubią go. Rozszyfrowano jego
charakter. Ożenił się, ale po kilku latach żona opuściła go,
zabierając ze sobą 3-letnią córeczkę. L. staje się powoli coraz
bardziej "wąski", stereotypowy, sformalizowany. L. jest
przykładem prymitywnej integracji, często spotykanej w życiu
codziennym. Ośrodek dyspozycyjno-kierowniczy jest tu utożsamiony z
silnymi prymitywnymi popędami, co decyduje o zasadniczej linii
postępowania. Stosunki takich osób z innymi ludźmi nie są nigdy
rozwinięte. Nawet w wypadkach dość ciężkich urazów jednostki
takie reagują bardzo słabymi przejawami dezintegracji. Takie
tragedie życiowe, jak śmierć rodziców, bliskich osób,
przyjaciół, choroba czy uwięzienie, nie powodują u nich głębokich
dezintegracyjnych wstrząsów. Z powodu ustabilizowania popędów
prymitywnych ich struktura psychiczna, nawet po tak ciężkich
urazach, pozostaje na poprzednim poziomie.
Jednostka
powraca do swoich codziennych obyczajów i czynności bez większych
problemów. Trudności, wydarzenia losowe, urazy nie transformują
jej podstawowych struktur psychicznych. Jeżeli u takich ludzi możemy
się spodziewać jakichkolwiek zmian osobowości, mogą one - i to
tylko częściowo i raczej powierzchownie - dokonać się w okresie
dzieciństwa czy wczesnej młodości. A oto przykład 28-letniego M.,
który od dziecka zdradzał pewne zdolności organizacyjne. Łatwo,
bez wahania podejmował decyzje w różnych warunkach życia
codziennego, miał opinię obrotnego, odpowiedzialnego, zdolnego,
umiejącego sobie dać radę w każdej sytuacji. W stosunku do innych
grzeczny, ale zimny, a z drugiej strony - w formach nie rażących -
autorytatywny. Umiał stosunkowo wcześnie podpatrywać otoczenie,
ale w sposób dość powierzchowny; był na tyle bystry, aby układać
swoje stosunki z otoczeniem podporządkowując je swoim interesom.
Pracował w administracji po skończeniu studiów wyższych. Ożenił
się mając 26 lat z osobą, która miała opinię majętnej z domu.
Rodzice żony byli dość słabowici. M. miał nadzieję, że dość
szybko będzie mógł, po śmierci teściów, zawładnąć ich
znacznym majątkiem. Tym bardziej że żona była jedynaczką. Mijały
jednak lata, rodzice żony wciąż żyli. Stan ich poprawił się
nawet, co zaczęło potęgować niechęć ich zięcia zarówno do
nich, jak i do żony. Zaczął zaniedbywać dom. Nie czuł żadnego
związku z dzieckiem, które przyszło na świat. Zaczął bywać u
różnych znajomych i wieść życie dość podejrzane. W pracy był
dalej układny, dość pilny, chociaż i tu zaczął się trochę
zaniedbywać. Zarabiając nieźle, nie dawał nic na utrzymanie domu,
sądząc, że teściowie są dostatecznie zamożni, aby łożyć na
potrzeby jego żony i małego dziecka. Żona w swoich wypowiedziach
nie mogła wyjść ze zdziwienia, że jej mąż od paru lat tak
bardzo się zmienił; przedtem był czuły, towarzyski, kupował jej
prezenty, kwiaty itd., a w ostatnich miesiącach to wszystko zupełnie
ustało. Po pewnym czasie doszło do rozwodu. Jak widzimy, M.
przejawiał niski poziom zintegrowanej struktury popędowej z
inteligencją na jej usługach. Umiał zawsze w potrzebie przedstawić
się lepszym niż był, umiał nadskakiwać, przejawiać "szczerość"
zainteresowań, postawę uczuciową. Postawa ta jednak była wyraźnie
interesowna, dyktowana jego potrzebami na niskim poziomie.
Wśród
kryminalistów, ale także wśród służby więziennej obserwuje się
nieraz związane ze strukturami psychopatycznymi przejawy
okrucieństwa, ukryte tendencje do bicia czy torturowania.
Dostojewski opisuje wiele takich typów. Ludzie ci, pozornię
"gładcy", a nawet uprzejmi, sposobem bycia wywoływali lęk
wśród współkolegów czy wśród więźniów. Dostojewski
obserwował proceder systematycznego opłacania takich
funkcjonariuszy więziennych przez odsiadujących karę dla uzyskania
ulg.
Psychopatia
i psychonerwica
Psychopatia
i psychonerwica odpowiadają przeciwnym biegunem struktur
psychologicznych i społecznych. Pierwsza jest strukturą
prymitywnych popędów, zintegrowaną na niskim poziomie; druga jest
strukturą zdezintegrowaną, jednopoziomową lub wielopoziomową.
Struktura psychopatyczna podporządkowuje sobie inteligencję jako
narzędzie pozostające na jej usługach. W psychonerwicy
inteligencja jest podporządkowana różnym zdezintegrowanym
strukturom. Jest to podporządkowanie dość luźne, zmieniające się
w swoim sprzężeniu z dynamizmami uczuciowymi, albo też sprzęgnięte
z nimi w ścisły związek przy wysokim, pozytywnym rozwoju
psychoneurotyka. Psychopata nie przeżywa żadnych konfliktów
wewnętrznych, ani jednopoziomowych, ani - tym bardziej -
wielopoziomowych, wywołuje natomiast często konflikty zewnętrzne.
Psychonerwicowiec
z reguły przeżywa konflikty wewnętrzne jednopoziomowe, a częściej
wielopoziomowe, natomiast słabe lub nawet niknące w miarę rozwoju
osobowości są konflikty zewnętrzne. Psychopata wykazuje udaną,
powierzchowną syntonię. Z reguły jednak nie przeżywa syntonii, a
tym bardziej autentycznej empatii. Dąży do zaskarbienia sobie
względów innych ludzi, szukając w ten sposób korzyści dla
siebie. Psychonerwicowiec jest prawie z reguły empatyczny, chociaż
nie zawsze potrafi okazać tę empatię. Przejawia współczucie
rozumienia innych, przeżywa krzywdy i smutki innych, niosąc im
pomoc. Psychopata nie rozumie wielopoziomowości globalnej,
szerokiej, jest "głuchy i ślepy" na wyższe wartości,
jest "wąski", stereotypowy. W swych dążeniach
ambicjonalnych jest silny i bezwzględny wobec innych. O takich
osobnikach mówi się, że "idą po trupach" do celu.
Psychonerwicowcy są zahamowani, bojaźliwi, często lękliwi,
przeżywają depresje i obsesje. Są wybitnie wrażliwi na hierarchię
wartości.
Psychoneurotycy
są do pewnego poziomu rozwoju rozbici, przejawiają słabsze lub
silniejsze dynamizmy rozwojowe, mają lub rozbudowują psychiczne
środowisko wewnętrzne. Wielopłaszczyznowa i wielopoziomowa
postawa, liczne dynamizmy rozbijające niższe, a budujące wyższe
poziomy funkcji uczuciowych i popędowych dają bogactwo twórcze,
choć dostarczają przeżyć dramatycznych, ciężkich, nawet
tragicznych w dążeniu do osiągania coraz wyższego poziomu
osobowości, do integracji wtórnej.
Psychopaci
nie mają psychicznego środowiska wewnętrznego. Są prymitywnie
scaleni, nie mają z reguły ciężkich przeżyć, nie przejawiają
wyżej wymienionych dynamizmów. Nie przejmują się własnymi
dramatami i tragediami, bo w ich przeżyciach te dramaty i tragedie
nie mają żadnej głębi, większego napięcia czy agonii
psychicznej. Jednostki psychopatyczne kierują się zawsze wąskimi
ambicjami i celami. Myślą głównie o karierze osobistej,
wywyższeniu się w społeczeństwie. Cele psychoneurotyków są z
reguły szersze, hierarchiczne, zawierają elementy społeczne,
filozoficzne, egzystencjalne. Hierarchia wartości powoduje u nich
napięcie psychiczne typu moralnego i egzystencjalnego, dążenia do
wglądu w siebie i otoczenie, dążenia do uzyskania wyższego
poziomu rozwoju, sięgnięcia do wyższych wartości. Ideał osobisty
odgrywa w życiu psychoneurotyków zasadniczą rolę. Dynamizacja
takiego ideału ma poważne znaczenie dla osobowego rozwoju.
Psychopaci nie mają zazwyczaj głębokich, wyłącznych związków
miłości i przyjaźni. Jeżeli spotyka się u nich zawiązki takich
uczuć, to są one całkowicie podporządkowane ich interesom, ich
celom, ich stylowi życia. Psychoneurotycy uczucia przyjaźni i
miłości traktują najczęściej w sposób idealistyczny. Mają
potrzebę wyłączności, niepowtarzalności uczuć, pragną zatem
utrwalenia związków uczuciowych, pracują nad ich pogłębieniem,
tworzą "szkoły małżeńskie" i "szkoły rodzinne".
Przeżywają nigdy nie zaspokojone potrzeby miłości i przyjaźni.
Psychopaci uważani są na ogół przez społeczeństwo za ludzi
dających sobie radę, mocnych, sprawnych organizacyjnie, nie
mających konfliktów wewnętrznych. Są oni przy pierwszych
kontaktach oceniani pozytywnie. Budzą zaufanie do swojej "mocnej
postawy", do swojej zaradności, pewności siebie. To wszystko
stwarza wrażenie, że można się na nich oprzeć, że mogą dać
gwarancję spokojnego życia innej osobie. Tak oceniają ich często
kandydaci, a przede wszystkim kandydatki do małżeństwa, które
ulegają złudzeniom, że możliwe jest "bezpieczne" życie
z człowiekiem o takich cechach charakteru. Psychonerwicowcy mają w
tej dziedzinie dużo mniejsze powodzenie; budzą dużo mniejsze
zaufanie u otoczenia i zyskują dużo mniejszą aprobatę. Zrażają
innych swymi zahamowaniami, wzmożoną pobudliwością psychiczną,
wahaniami, depresjami, stanami lękowymi, a niekiedy pewnymi
dziwactwami.
Porównaliśmy
dwie biegunowo różne struktury psychiczne: psychopatyczną i
psychoneurotyczną. Pierwsza odznacza się niedorozwojem uczuciowym i
moralnym, druga wyraża dezintegrację pozytywną poprzez przeżywanie
trudności, cierpień, wahań niepokojów, poprzez dążenie
hierarchiczne, nerwice i psychonerwice.
Pośrednią
grupę stanowią tzw. osoby normalne, które znajdują się na
granicy normy i psychopatii. Są grupą "pogranicza". Część
ich cech jest podatna, a część - niepodatna na rozwój. Na granicy
między wyższą normą a psychonerwicą znajduje się inna grupa
osób, bardziej podatna na rozwój, na rozumienie psychoneurotyków i
ich wpływy. Im więcej jest osób na pograniczu psychopatii i tzw.
normy, tym więcej niebezpieczeństw zagraża rozwojowi
społeczeństwa. Im liczniejsze są grupy z pogranicza wyższej normy
i psychonerwicy, tym większe są nadzieje na pozytywny rozwój
społeczny.
Chodzi
więc o zrozumienie przez psychologów, psychiatrów, wychowawców
istoty stosunku między wspomnianymi trzema grupami i wielkiej
pozytywnej roli jednostek o wzmożonej pobudliwości psychicznej oraz
psychonerwicowców dla postępu społecznego. I to często - postępu
przyspieszonego.
O
znaczeniu społecznym psychopatii
Moja
wieloletnia praca nad wielopoziomowością funkcji uczuciowych i
popędowych, nad pojęciem i definicją zdrowia psychicznego, nad
stosunkiem psychopatii do psychonerwicy, nad poziomami zaburzonych
funkcji psychicznych zaczęła wyraźniej korelować z zagadnieniami
dotyczącymi wpływu niektórych grup społecznych na pozytywny lub
negatywny rozwój społeczeństwa, na wykorzystywanie lub
nieumiejętność wykorzystywania różnych sytuacji społecznych dla
dobra lub - przeciwnie - dla degeneracji życia społecznego.
Obserwacje
kliniczne, akta sądowe i literatura wskazują, że w wielu
środowiskach społecznych, i to zarówno w dawnych okresach
historii, jak i obecnie, działały i działają indywidua
odznaczające się prymitywizmem, agresywnością, pewnością
siebie, powierzchownością moralną, doprowadzając do napięć,
tarć, a nawet rozruchów o charakterze negatywnym, do krwawych
ekscesów, a nawet masowych mordów, w których tracą życie tysiące
i miliony ludzi. Zjawisko powtarzających się morderstw
jednostkowych lub grupowych może się rozlać szeroką falą i w
sprzyjających warunkach doprowadzić do masowych mordów.
Wśród
jednostek, które odgrywają zasadniczą, degenerującą rolę w
świecie społecznym, widzimy wielkich psychopatów-dyktatorów
(Neron, Hitler itp.), którzy doprowadzili do zagłady milionów
istnień ludzkich, strat, zniszczenia dorobku kultury wieków,
agresji, tortur i do najbardziej negatywnych form anarchii. Obok nich
istnieje cała masa małych lub średniej miary psychopatów,
realizujących swoje impulsywne, egocentryczne, antyhumanistyczne
porachunki na mniejszą skalę. Najgorsze zbrodnie i perwersje w
historii ludzkości są w dużej mierze konsekwencją
nierozpoznawania i tolerowania psychopatów, którzy nierzadko kończą
swój "rozwój" na schorzeniu paranoidalnym (delirium
chroniczne usystematyzowane). Mali psychopaci i ich grupy są
odpowiedzialni za wstecznictwo i krzywdę społeczną, za prymitywne
działanie emocjonalne w życiu społecznym, za indywidualne krzywdy
i morderstwa. Przy zetknięciu się bowiem z jednostkami z pogranicza
normy, w warunkach, gdy rozumowanie i uczucia wyższe są osłabione,
przyćmione, podatne na zawężoną sugestię, wpływ psychopatów
jest wyraźny. Niekiedy takie grupy czy jednostki mają nawet swoje
"żywe symbole" agresji, perwersji, zbrodni (Manson). Mogą
to być skrajne, o tendencjach kryminalnych odłamy hippisów. Mogą
to być cyniczne, zdegenerowane, ahierarchiczne grupy opierające
swoją działalność na wyładowywaniu prymitywnych popędów, grupy
narkomanów zmierzających ku degeneracji, lub też, grupy gitowców,
znane także w Polsce.
Na
podłożu psychopatycznych dążeń wyrastały w przeszłości i
organizują się obecnie zagrażające i wrogie kulturze społecznej
grupy pasożytnicze, które trzeba umieć rozpoznawać,
wszechstronnie analizować i podejmować skuteczne środki zaradcze.
Jednym z nich mogłoby być powołanie instytucji nieformalnej, która
diagnozując i oświetlając zagadnienia od strony psychologicznej,
wychowawczej, psychopatologicznej, a nawet filozoficznej oraz
udzielając porad z zakresu psychopatii, psychonerwicy, narkomanii
itp., dokonywałaby wielopłaszczyznowej i wielopoziomowej analizy
przypadków i pogłębiała wiedzę o szkodliwym wpływie typów
psychopatycznych na społeczeństwo (za pośrednictwem filmów,
specjalnych wydawnictw, prasy, radia, telewizji). Poza tym niezbędne
jest zorganizowanie ośrodka szkoleniowego o programie obejmującym
zagadnienia psychologiczne, socjologiczne, wychowawcze,
psychopatologiczne, a przede wszystkim problemy zdrowia psychicznego.
Instytucja taka musiałaby wnikliwie badać związek tych zagadnień
ze zjawiskami życia codziennego, dając teoretyczny i praktyczny,
wielopłaszczyznowy wgląd w problemy ujmowane z punktu widzenia
genetyczno-teleologicznego i hierarchii wartości.
Punktem
wyjściowym powinno być wyjaśnienie, na czym polega zdrowie
psychiczne i zdrowie społeczne oraz jak można je rozwijać.
Przypomnijmy nasze ujęcie zdrowia psychicznego i choroby
psychicznej: 1) zdrowie psychiczne jest to zdolność do
wszechstronnego rozwoju w kierunku coraz wyższych wartości
indywidualnych i społecznych; 2) choroba psychiczna polega na braku
takich zdolności rozwojowych. Ujęcie to po gruntownym rozpracowaniu
może stać się podstawą programu badawczego. W odpowiednio
zorganizowanych ośrodkach diagnostyczno-leczniczych i wychowawczych
można by rozwijać i programować skalę poziomu funkcji
uczuciowych, popędowych oraz badać jej znaczenie dla jednostek, a
także dla poszczególnych grup społecznych. Opracowanie obiektywnej
skali wartości może być czynnikiem odwoławczym w sprawach oceny
poziomu rozwoju humanistycznego, moralnego jednostki i grupy
społecznej, a także czynnikiem pozwalającym wykrywać zawiązki
psychopatyczne w danej grupie, mogące w przyszłości przynieść
nieobliczalne ujemne skutki społeczne.
Za
jeden z ważnych punktów tego projektu uważam profilaktykę
upowszechnianą na seminariach, za pośrednictwem publicystyki,
specjalnych wydawnictw dotyczących środowisk kryminalnych,
prekryminalnych itd. Taka działalność może być podstawowym
elementem profilaktyki degeneracji społecznej. W związku z
działalnością w wyżej wymienionych dziedzinach nieodzowne jest
stopniowe przygotowanie prac i projektów współpracy
międzynarodowej w zakresie badania warunków sprzyjających
powstawaniu i rozwojowi masowych przestępstw, masowych zbrodni,
przejawów okrucieństwa, szkodliwej społecznej bezmyślności i
innych tego typu zjawisk.
7.
Co to jest zdrowie psychiczne?
Mówiąc
o wielorodzajowości i wielopoziomowości rzeczywistości, ujmuję ją
jako szerokie zjawisko, którego coraz głębsza penetracja jest
możliwa jedynie przez uruchomienie wszystkich właściwości
psychicznych człowieka, pobudzenie do rozwoju właściwości
zaczątkowych struktury ludzkiej, przez sprzężenie intelektu z
funkcjami dążeniowo-uczuciowymi oraz budowanie nowych funkcji
psychicznych.
Analiza
psychicznego środowiska wewnętrznego i procesu dezintegracji
pozytywnej ukazuje drogę do coraz głębszego poznawania tej
rzeczywistości. Analiza pojęcia osobowości, ujmowanej jako cel
rozwoju i cel dezintegracji pozytywnej, oraz przedstawienie metod jej
badania dają wgląd w głębokie, harmonijne, wszechstronne ujęcie
rzeczywistości obiektywnej i subiektywnej. Analiza psychopatii
wykazuje, że jednostronne i prymitywne struktury (pozornie
pozytywne) przynoszą największe szkody zarówno jednostce, jak i
całemu społeczeństwu.
Obecny
rozdział o zdrowiu psychicznym zamyka w pewnym sensie całość tej
pracy. Analizuję w nim ścisłe związki form i metod rozwoju
osobowości ze zdrowiem psychicznym, które jest tutaj ujęte
dynamicznie, z wielu punktów widzenia i wielopoziomowo. Podałem już
"jednopoziomowe" (jednostronne) definicje zdrowia
psychicznego oraz ujęcia wielopoziomowe, przedstawiając różnice
między ujęciem wielopoziomowym i jednopoziomowym, z położeniem
nacisku na to pierwsze. Przedstawiłem również ujęcie syntetyczne
zdrowia psychicznego i jego definicję. Moim zdaniem zdrowie
psychiczne nie opiera się na powszechnie przyjętych normach
statystycznych, ale na rozwoju ku osobowości z uwzględnieniem:
potencjału rozwojowego, hierarchii wartości i celów. O jego
istocie decyduje zatem zdolność do takiego właśnie rozwoju, a o
chorobie psychicznej - brak tej zdolności. Jest to chyba pojęcie
podstawowe dla psychologii wychowawczej, psychopatologii i nauk
społecznych. Wyraża ono dynamiczne ujęcie zdrowia psychicznego
poprzez rozwój oraz pozwala włączyć do zjawisk rozwojowych te
wszystkie - w większości przypadków - pseudozaburzenia, które
określamy jako trudności wychowawcze, wzmożoną pobudliwość
psychiczną, nerwicę i psychonerwicę.
Wieloznaczność
niektórych pojęć z pogranicza higieny psychicznej W jednej z mych
prac* (*K. Dąbrowski Sur la desintegration positive. Annales
Medico-Psychologiques". Paris, november 1959.) wskazywałem na
słuszność i konieczność wielostronnego rozpatrywania
podstawowych pojęć z zakresu zdrowia psychicznego i jego
pogranicza. Mówiłem wówczas przykładowo o frustracji, a więc o
stanie psychicznym jednostki pozbawionej możliwości realizowania
swych podstawowych potrzeb.
Wiadomo
na ogół, że "pozbawienie czegoś", zwłaszcza jeżeli
dotyczy to dzieci i młodzieży, prowadzi najczęściej do lżejszych
lub cięższych zaburzeń psychosomatycznych, do różnorodnych
postaw aspołecznych, jak wzrost egoizmu, agresywność, kradzież,
chuligaństwo, a nawet do samobójstwa lub psychoz. Tak wygląda
jedna strona zjawiska frustracji. Jeżeli jednak sięgnąć do tego,
co moglibyśmy nazwać samofrustracją (autofrustracją), owo
"pozbawienie czegoś" wygląda zupełnie inaczej.
Dobrowolnej
i świadomej autofrustracji poddają się niekiedy ludzie o wielkiej
kulturze wewnętrznej, o dużej wrażliwości społecznej, o silnie
rozwiniętym poczuciu sprawiedliwości i alterocentryzmie. Świadomość
faktu, że znaczna liczba ludzi jest pozbawiona stale lub okresowo
możliwości realizowania wielu swych potrzeb, powoduje
niejednokrotnie u takich jednostek spontaniczne wyrzeczenie się dóbr
materialnych, dobrowolne skazywanie się na braki, których
doświadczają inni, w imię autentycznej sprawiedliwości
społecznej. W ten sposób osoby te realizują swój ideał
doskonałości który osiągają w drodze frustracji swoich niższych
potrzeb. Pragną one "wznieść się wyżej", aby zadowolić
nakaz alterocentryzmu, empatii poprzez czyn. Wielu reformatorów
życia społecznego wyznawało w teorii i w praktyce taką zasadę.
Istnieją
zatem dwa pojęcia i dwa procesy frustracji: jedna narzucona, ujemna
w skutkach, i druga - świadomie przyjmowana, dobrowolna, najczęściej
pozytywna zarówno dla rozwoju osób, które ją sobie narzuciły,
jak i dla tych, w imię których jest podjęta. Podobnie przedstawia
się sprawa poczucia niższości. Na jego tle mogą powstawać:
zawiść, stany niepokoju, depresji, a także tendencje agresywne lub
inne destrukcyjne tendencje kompensacyjne. Niekiedy jednak, o czym
również pisałem w cytowanej pracy, poczucie niższości, poczucie
wstydu i winy w stosunku do innych, a zwłaszcza do siebie, może być
podstawowym dynamizmem rozwojowym. Poczucie niższości w stosunku do
siebie samego polega między innymi na tym, że jednostka zdolna do
rozwoju, zetknąwszy się z nie przewidzianymi skutkami własnych
opinii, decyzji czy też czynów (nie zamierzone wyrządzenie komuś
krzywdy, nieświadome spowodowanie ciężkich konfliktów),
stwierdza, że działała dotąd niewłaściwie, że kierowała się
przewagą takich impulsów uczuciowo-poznawczych, które wyzwalały
inne ukryte dotąd czynniki, doprowadzające do rozdźwięku, do
rozdarcia między moralnymi możliwościami własnej osobowości a
działaniem na usługach popędów.
Poczucie
niższości manifestuje się więc albo jako dynamizm społeczny
upośledzający rozwój jednostki, albo jako podstawowy element jej
pozytywnego rozwoju. Podobna wieloznaczność cechuje pojęcia
przystosowania i nieprzystosowania, chwiejności oraz ustabilizowania
się struktur i dynamizmów, pojęcia normy, jak też zdrowia
psychicznego lub choroby psychicznej. Pojęcie przystosowania i
nieprzystosowania bez dodatkowych określeń (przystosowanie i
nieprzystosowanie pozytywne lub negatywne) traci swą przejrzystość
znaczeniową.
Nie
będziemy tutaj analizować podstawowych czynników, które decydują
o jednostronności lub wielostronności ujęcia treści danego
terminu. Zwrócimy jedynie uwagę, że treść danego terminu zmienia
się dość zasadniczo, jeśli przy jej rozpatrywaniu uwzględniamy
tylko niektóre jego składniki, i to z pominięciem ich miejsca w
danym układzie lub hierarchii. Treść ta zmienia się zasadniczo
również w zależności od tego, czy jest rozpatrywana statycznie,
czy dynamicznie.
Stopień
"wielowymiarowości" (przestrzenności) i "dynamiczności"
(czasowości) decyduje o sposobie ujęcia takich podstawowych
zagadnień, jak: norma, wartość pozytywna lub negatywna, zespół
nerwowości, nerwic, frustracji czy poczucia niższości. Zatem
symptomatologia danego zespołu nerwowości czy psychonerwicy może
być aktualnie ujemna (pod względem rozwojowym i społecznym), ale
analizowana wszechstronnie, i to zarówno "przestrzennie",
jak i "czasowo", może być także oceniona jako zjawisko
wyraźnie pozytywne.
Zdrowie
psychiczne i somatyczne
Nie
ulega obecnie wątpliwości, że znana o czasów starożytnych
maksyma mens sana in corpore sano nie ma pokrycia w rzeczywistości.
Stykamy się bowiem często z bardzo zdrowymi somatycznie
psychopatami, przestępcami, a nawet psychotykami. Znamy natomiast
ludzi chorych somatycznie, którzy przejawiają wysoki poziom i
sprawność działania podstawowych funkcji psychicznych. U wielu
osób lżejsze lub cięższe schorzenia somatyczne powodują
wstrząsy, wyłomy w dotychczasowych zintegrowanych strukturach i
dynamizmach psychicznych, ale jednocześnie powodują wysubtelnienie
świadomości, wzrost alterocentryzmu, poczucie odpowiedzialności,
rozszerzenie horyzontów myślowych. Oczywiście taki lub inny
kierunek rozwoju zależy w dużej mierze od pozytywnych, podatnych na
przekształcenie zawiązków osobowości danej jednostki.
Unieruchomienie, osłabienie fizyczne, przykre bodźce pochodzące ze
środowiska wewnętrznego, zmiany w układzie wegetatywnym, jego
chwiejność i amfotonia wzmagają często żywotność i bogactwo
wyobrażeń, uczulają na bodźce świata zewnętrznego i
wewnętrznego. Jest to - jak mówi Charles Scott Sherrington - objaw
dysocjacji między czynnościami mięśni szkieletowych a
czynnościami myśli i mowy, zgodnie zaś z teorią Iwana Pawłowa -
jest to nadmierna czynność drugiego układu sygnałowego, cechująca
psychosteników.
Bogactwo
duchowe artystów, wielkich myślicieli, a zwłaszcza poetów, nie
pozostaje bez związku z przebytymi lub doznawanymi w czasie pracy
twórczej schorzeniami somatycznymi. Spostrzeżenie to potwierdza
opinia Johna Keatsa wyrażona w zdaniu: "Tego typu myśli
[twórcze - K.D.] przychodziły rzadko, kiedy byłem zdrowy".
Podobne wypowiedzi spotykamy u wybitnego polskiego psychologa J.W.
Dawida. Możemy zatem zaryzykować twierdzenie, że u niektórych
jednostek o pozytywnym potencjale rozwojowym, obdarzonych
uzdolnieniami twórczymi, choroba somatyczna przyspiesza nieraz
krystalizację i rozwój twórczości oraz pogłębia rozwój
osobowości, co koreluje pozytywnie ze wzrostem zdrowia psychicznego.
Wyraźnym przykładem takiego zjawiska jest rozwój twórczości i
osobowości profesora Antoniego Kępińskiego, który w czasie
trwania wieloletniej nieuleczalnej choroby dał społeczeństwu
polskiemu wiele cennych dzieł z dziedziny psychiatrii i jej
pogranicza, przepojonych myślą humanistyczną i moralną głębią.
Zdrowie
psychiczne ujęte pozytywnie i negatywnie
W
wielu nowoczesnych pracach poświęconych zagadnieniom zdrowia
psychicznego mówi się o tzw. negatywnym i pozytywnym pojęciu
zdrowia psychicznego. Pojęcie negatywne opiera się na
niestwierdzaniu objawów chorobowych lub wyraźnej konstytucji
chorobowej. Postawmy to zagadnienie w sposób następujący: Czy
wystarczy brak psychicznych cech chorobowych, aby określić daną
jednostkę jako zdrową psychicznie? Czy dla postawienia właściwej
diagnozy trzeba stwierdzić właściwości pozytywne świadczące o
zdrowiu psychicznym? Rezerwując sobie dalej miejsce na bardziej
dokładne omówienie tego problemu, muszę już tutaj przedstawić
jedną z moich podstawowych tez. Sądzę, że takie zespoły
właściwości, jak nerwowość, oraz takie procesy, jak niektóre
nerwice czy psychonerwice, a nawet w pewnych przypadkach psychozy,
nie stanowią decydującego czynnika pozwalającego stwierdzić, że
dana osoba nie jest zdrowa psychicznie. W toku dalszych rozważań -
zgodnie z teorią dezintegracji pozytywnej - wskażę, że właśnie
większość stanów nerwowości, a nawet nerwic i psychonerwic to
często warunek pozytywnego rozwoju jednostki.
Dzięki
tym elementom dana osoba staje się podatna na czynniki
przyspieszające i pogłębiające jej rozwój. A zatem o zdrowiu
pozytywnym świadczy zdolność do rozwoju, nie zaś zdolność
przystosowania się do zmiennych warunków życia lub do zachowania
równowagi psychicznej, jak sądzi wielu autorów omawiających to
zagadnienie. Wywoływanie przemian we własnym środowisku
wewnętrznym oraz pozytywne oddziaływanie na środowisko zewnętrzne
świadczą o zdolności jednostki do własnego rozwoju i niemal z
reguły łączą się ze wzmożoną pobudliwością psychiczną, z
poczuciem niezadowolenia z siebie, z poczuciem niższości i winy, a
więc z zespołami nerwowości, nerwic i psychonerwic.
W
ocenie zdrowia i choroby psychicznej konieczne jest uchwycenie
różnych przejawóvw psychicznych badanej osoby wielopłaszczyznowo
i w przebiegu czasowym. Przestrzenne i czasowe ujęcie środowiska
wewnętrznego i zewnętrznego, określenie miejsca i wpływów
poszczególnych dynamizmów psychicznych na rozwój osoby - to sprawa
podstawowa dla określenia, czym jest zdrowie psychiczne.
Zdrowie
psychiczne w ujęciu statycznym i dynamicznym
Pozytywne
ujęcie zdrowia psychicznego łączymy zazwyczaj z ujęciem
dynamicznym, a negatywne ujęcie zdrowia psychicznego - z ujęciem
statycznym. Dynamiczność, czyli ujęcie wielopłaszczyznowe i
wielopoziomowe albo zdolność do rozwoju jest, moim zdaniem,
podstawową właściwością zdrowia psychicznego. Rozpatrywanie
zdrowia psychicznego jako zespołu cech przeciętnych, najczęstszych,
a więc dynamizmów prostych działających w ramach cyklu życiowego
człowieka, prowadzi do statycznego ujęcia zdrowia psychicznego,
podkreśla automatyzm dynamizmów psychicznych, znikomą plastyczność
i nikłą podatność na zmiany. Ujęcie statyczne wymaga norm i
wzorców dla prostych, przeciętnych struktur i zespołów, będących
w przeciętnym lub przyspieszonym rozwoju. Normy i wzorce o niezbyt
wysokiej hierarchii wartości i celów stanowią podstawowe siły
dynamizujące pewną liczbę jednostek przeciętnych, u których
stwierdza się zawiązki rozwoju ich podstawowych właściwości
indywidualnych w kierunku osobowości i ideału. Wprowadzenie do
praktyki pojęcia norm-wzorców jest połączone z opracowywaniem
tego, co nazywamy wielopoziomowością, dynamiczną statystyką.
Zdrowie
i choroba jako zjawisko wielopłaszczyznowe i wielopoziomowe
Przejdźmy
z kolei do tych definicji zdrowia psychicznego, które mają wyraźny
charakter wielopoziomowy. Zwracałem już uwagę na to, że diagnozy
dotyczące zdrowia czy choroby można opierać wyłącznie na
aktualnych zespołach objawów. Objawy nerwowości w pewnych
warunkach mogą wskazywać na reakcje automatyczne, na mało
świadome, pozbawione elementów twórczych, w innych zaś - świadczą
o uwrażliwieniu i przetwarzaniu osobowości. Objawy obcości w
stosunku do siebie i otoczenia mogą w danym zespole i w danych
warunkach zapowiadać rozpoczynający się proces psychotyczny, a w
innych - osiąganie poziomu rozwoju osobowości znacznie wyższego
niż dotychczasowy. To samo dotyczy poczucia niższości i winy.
Stwierdzenie charakteru chorobowego i niechorobowego tych zespołów,
ich charakteru dysolucyjnego lub ewolucyjnego zależy od odpowiedzi
na pytania, jaką rolę odgrywają one w rozwoju osobowości
jednostki, jaki wpływ wywiera dana jednostka na grupę - i na
odwrót, czy jest to wpływ rozwojowo pozytywny, czy też wywołujący
regresję psychiczną; czy działa on pozytywnie, czy też ujemnie na
sprawność myślową i kulturę ogólną jednostki. Właściwą
ocenę tych spraw można ustalić nieraz dopiero po wielu miesiącach,
a nawet latach obserwacji i badań. I to badań, które pozwoliłyby
uchwycić objawy struktury podświadomej, struktury genotypicznej i
ich znaczenie dla życia jednostki. Aktualne objawy nerwowości,
neuropatii, nerwic czy psychonerwic niewiele mówią o rzeczywistym
stanie psychicznym jednostki. Obraz symptomatologiczny jakiegoś
zaburzenia nie jest tym samym, co obraz genetyczno-teleologiczny. Nie
można zatem wypowiadać sądu prognostycznego o danym procesie tylko
na podstawie objawów aktualnych. Tak samo nie można na podstawie
pewnych zachowań dziecka związanych z jego okresem rozwojowym
(kłamstwa, wybuchowość, upór i nieposłuszeństwo) wypowiadać -
w formie opinii decydujących - sądów ujemnych o jego osobowości.
I
jeszcze jedno: rozpatrując różne ujęcia, różne definicje
zdrowia psychicznego widzimy, że powierzchowność czy
jednostronność definicji wynika głównie z niedostrzegania cech
rozwojowych i wielopoziomowości zdrowia psychicznego. Jeżeli
rozpatrujemy zdrowie psychiczne jako zdolność do przystosowania się
albo jako sprawność lub niesprawność psychiczną, czy też jako
zdolność do przekroczenia cyklu biologicznego i typu
psychologicznego lub gdy bierzemy pod uwagę funkcję rzeczywistości
jako jeden z mierników zdrowia psychicznego - to staramy się w
każdym z nich uchwycić dwa aspekty: jednopoziomowość i
wielopoziomowość. Niedoskonałość definicji polega głównie na
nieuwzględnianiu drugiego aspektu. Zajmiemy się więc definicjami
zdrowia psychicznego rozpatrując je w obu wspomnianych aspektach, a
głównie w drugim. Możemy zatem wyróżnić symptomatyczne ujęcie
zdrowia psychicznego i ujęcie genetyczno-teleologiczne, zarówno w
ich postaciach negatywnych (choroba), jak i w postaciach pozytywnych
(rozwijające się zdrowie). Jeżeli więc chcemy dostatecznie
wnikliwie ująć zagadnienie zdrowia psychicznego, musimy uwzględnić
elementy wielopłaszczyznowości i wielopoziomowości rozwoju.
Norma
przeciętna i norma-wzorzec w powiązaniu z pojęciem zdrowia
psychicznego
Na
ogół zakłada się, że o zdrowiu psychicznym jednostki decyduje
podobieństwo jej właściwości i dynamizmów psychosomatycznych
(zarówno pod względem jakości, jak i siły) do właściwości i
dynamizmów najczęściej występujących w jednym społeczeństwie.
Powiedzmy jednak wyraźnie, że obraz częstych, "zdrowych"
zespołów wiąże się z dość niskim poziomem inteligencji. W
dziedzinie właściwości społecznych znamienna jest przewaga
postawy egocentrycznej nad alterocentryczną, instynktu
samozachowawczego i seksualnego nad tendencjami poznawczymi i
społecznymi. Taki mniej więcej zespół cech jednostki - zdaniem
wielu - umożliwia wydanie opinii o zdrowiu psychicznym. Czy to
ujęcie można zaakceptować? Wydaje się, że jest ono upokarzające
dla rodzaju ludzkiego. Właściwe ujęcie zdrowia psychicznego musi
zawierać oprócz wartości przeciętnych - wartości wzorcowe. Ocenę
zdrowia psychicznego jednostki należy oprzeć na identyfikacji
zawiązków dynamizmów przekształcających się w kierunku
normy-wzorca, ku której jednostka przeciętna może się stopniowo
zbliżać. O zdrowiu psychicznym decydują wyraźne możliwości
rozwoju jednostki od zespołu właściwości przeciętnych ku
indywidualnym zespołom wzorcowym. Zdrowie psychiczne jako przeciętna
norma zachowania - jak już podkreślaliśmy - jest więc związane z
ujęciem statycznym. Zespolenie tej normy z normą-wzorcem nadaje
zdrowiu psychicznemu charakter hierarchiczny, wielopoziomowy, a więc
dynamiczny, rozwojowy.
Zdrowie
psychiczne ludzi przeciętnych i ludzi wybitnych
Ludzie
wybitni, rozwijający się zazwyczaj intensywnie, w sposób
przyspieszony, powinni być oceniani zgodnie z indywidualną
normą-wzorcem, nie zaś według normy określającej zjawiska
przeciętne. Ludzie wybitni rozwijają się mniej lub bardziej
wszechstronnie albo mniej lub bardziej jednostronnie, zgodnie z
węższymi lub szerszymi normami rozwoju przyspieszonego. Przejawiają
oni nieraz cechy nerwowości, nerwic i psychonerwic,
nieprzystosowanie do aktualnej rzeczywistości, brak sprawności w
życiu codziennym, słabą stereotypowość i w szerszym lub węższym
zakresie - zaburzenia funkcji rzeczywistości. Ich proces rozwoju
jest najczęściej niezupełnie równomierny - łatwo przełączają
się przeżycia psychiczne na układ nerwowy, wegetatywny. Niekiedy
obserwujemy u nich nieprzeciętną sprawność funkcji wyższych przy
niedorozwoju funkcji niższych. Nieprawidłowość stosunków między
dynamizmami geno- i fenotypicznymi występuje u nich częściej niż
u osobników przeciętnych. W ocenie stanu zdrowia psychicznego ludzi
wybitnych należy stosować indywidualne, odbiegające od
przeciętnych, prawie niepowtarzalne normy osobowościowe.
Zdrowie
psychiczne oraz sprawność i niesprawność psychiczna
Jako
podstawową właściwość zdrowia psychicznego jednostki podaje się
często sprawność zespołową podstawowych funkcji psychicznych.
Jednakże zakładając nawet, że uda się przyjąć umownie mniej
lub bardziej określony zespół funkcji psychicznych dla każdej
jednostki indywidualnie, to spiętrzą się przed nami trudności nie
do przezwyciężenia. Sprawność bowiem zwiększa się, obniża lub
zanika w zależności od pory dnia i nocy, w zależności od
przemęczenia lub szczególnego zainteresowania się danym
przedmiotem (lub brakiem zainteresowania), w zależności od
samopoczucia, okresów rozwojowych, stanu zdrowia somatycznego i
wielu innych czynników. Pewnych niesprawności zespołowych w tych
lub innych warunkach spośród wyżej wymienionych nie możemy uważać
za wyraz złego zdrowia psychicznego. Ponadto jednostki z objawami
braku sprawności w jednej dziedzinie mogą przejawiać dużą
sprawność w innym zakresie i na innym poziomie. Dotyczy to przede
wszystkim różnego typu ludzi nerwowych i nerwicowych. Dotyczy to
osób o niskim, a częściej jeszcze o wysokim poziomie kultury, osób
o pewnych właściwościach typologicznych. Różnie przedstawiają
się więc sprawność i brak sprawności u typów
asteniczno-schizotymicznych, pykniczno-cyklicznych, ekstrawertywnych
i introwertywnych czy u typów o wzmożonej pobudliwości psychicznej
(ruchowej, afektywnej, wyobrażeniowej, sensualnej, umysłowej). A
zatem aspekt wielopłaszczyznowości, stosunek między typem
psychicznym a środowiskiem zewnętrznym oraz miejsce, poziom i
zakres działania poszczególnych dynamizmów w środowisku
wewnętrznym odgrywać mogą podstawową rolę w ocenie, czy mamy w
konkretnym przypadku do czynienia ze sprawnością osoby zdrowej
psychicznie czy patologicznej. W analizie problemu sprawności i
braku sprawności psychicznej ważną rolę odgrywa - zwłaszcza przy
pozytywnym rozwoju jednostki - dynamiczny punkt widzenia. Sprawność
psychiczna o charakterze prymitywnym może bowiem powoli słabnąć,
ustępując kompensacyjnie miejsca tworzącej się sprawności na
wyższym poziomie.
Zdrowie
psychiczne oraz efektywność i produktywność
Efektywność
i produktywność (lub właściwości przeciwne) łączą się ze
sprawnością lub niesprawnością psychiczną. Ten, kto jest
sprawny, produkuje lepiej i więcej, ten kto jest niesprawny,
produkuje mniej i gorzej, jest nieefektywny w pracy. Można
powiedzieć, że efektywność i produktywność lub cechy przeciwne
stanowią w pewnym sensie miarę sprawności lub niesprawności
psychicznej.
Ale
i tu należy postawić szereg pytań, określić wiele warunków
decydujących o efektywności i produktywności. U pewnego typu osób
są one mierne, w jednym okresie znacznie wyższe, w innym znacznie
mniejsze, a nawet zanikające. Wiemy wszakże, że praca wybitnie
twórcza może nie dawać widzialnych skutków efektywności czy
produktywności, a jednak w pewnym okresie może być - i to w
wysokim stopniu - właśnie efektywna i produktywna. W wielu
środowiskach powtarza się opinię, że twórcy są nieefektywni i
nieproduktywni. A jednak wartość tego, co stworzyli, jest wybitna,
nieoceniona, niewymierzalna w kategoriach, którymi operują
oceniający ich ludzie im współcześni.
Nauczono
się przyjmować, że efekty widoczne dla przeciętnego odbiorcy są
jedyną miarą osiągnięć ludzkich. Nie dostrzega się, że i w tym
zakresie występuje wielopoziomowość tego, co można nazwać
efektywnością i produktywnością. Należy więc zastosować zasadę
wielopoziomowości oraz miarę prospektywną i retrospektywną do
tego, co można by nazwać efektywnością i produktywnością. Tak
więc ujęcie zdrowia psychicznego przez jednopoziomową efektywność
i produktywność jest niezmiernie wąskie i należy wprowadzić do
niego istotne korektury.
Zdrowie
psychiczne oraz zdolność do przystosowania się
W
wielu podręcznikach pedagogiki zdolność przystosowania się do
zmiennych warunków życia wymienia się jako jedną z cech zdrowia
psychicznego. Nasuwa się pytanie, jaką treść należałoby wkładać
w pojęcie przystosowania się. Czy chodzi tutaj o rozumienie różnego
typu rzeczywistości środowiskowej, różnych typów i poziomów
rozwojowych ludzi i oparcie na tym poznaniu odpowiedniego
postępowania zgodnego z zasadami własnego pozytywnego rozwoju? Czy
też chodzi o rezygnację (w większym lub mniejszym stopniu) z
własnych poglądów i zasad lub o metody postępowania służące
zapewnieniu sobie spokoju, albo o chęć zdobycia dobrych warunków
materialnych?
Pierwsze
rozumienie zgodne jest z wymaganiami zdrowia psychicznego w ujęciu
rozwojowym, drugie jest z nim sprzeczne. Jednostka, rozwijająca się
stara się możliwie wszechstronnie poznać i zgłębić
rzeczywistość, nie reagować zbyt emocjonalnie na trudności, stara
się w sposób rozumny przezwyciężyć napotykane opory. Tam gdzie
jest to nieuniknione, gdzie tego wymaga konkretna sytuacja,
nieprzystosowanie jednostki można uważać za pozytywne. Jest ono
bowiem wówczas wyrazem właściwej postawy moralnej, postawy zdrowia
psychicznego. A więc należy stwierdzić, że nie określone bliżej
przystosowanie do zmieniających się warunków życia nie może być
kryterium zdrowia psychicznego. Należy więc wprowadzić
rozróżnienie między przystosowaniem negatywnym i pozytywnym oraz
nieprzystosowaniem negatywnym i pozytywnym. O zdrowiu psychicznym
decydują zależności, jakie powstają między przystosowaniem i
nieprzystosowaniem pozytywnym, które jako dynamizmy rozwoju
osobowego ściśle ze sobą współdziałają.
Dobre
samopoczucie a zdrowie psychiczne
"Uczłowieczenie"
istoty ludzkiej polega na tym, że przeżywa ona, hamuje się,
kontroluje, przejawia refleksję, dąży do osiągnięcia coraz
wyższego poziomu własnej osobowości. John Keats zwraca uwagę, że
nie do pomyślenia jest rozwój człowieka bez udziału w tym rozwoju
zarówno jego smutków, jak i radości. Smutek, depresja,
niezadowolenie z siebie, poczucie wstydu, poczucie winy i niższości
są nieodzowne w rozwoju, tak samo jak przeżywanie uczuć radości i
twórczość. Dobre samopoczucie, które przejawia się okresowo,
może cechować człowieka rozwijającego się, ale może - w pewnym
zespole objawów - towarzyszyć także ciężkim schorzeniom
psychicznym lub schorzeniom o podłożu organicznym (porażenie
postępowe, choroba Korsakowa, zespoły maniakalne), natomiast złe
samopoczucie może nieraz towarzyszyć procesom przyspieszonego
rozwoju.
Znane
jest powiedzenie Herberta Spencera, że woli być niezadowolonym
Sokratesem niż zadowolonym zwierzęciem. Wiemy, że w pewnych
okresach odznaczających się intensywnym rozwojem psychicznym (okres
przekory, okres dojrzewania) przeważają nastroje ujemne. Oczywiście
nie należy przypuszczać, aby trwały niezmienny nastrój smutku i
przygnębienia mógł mieć charakter twórczy. Dla twórczości
charakterystyczny jest w pewnych etapach nastrój hipomaniakalny,
euforyczny, a w innych - stan medytacji, depresji, smutku, oschłości.
Tendencje
do globalnych ujęć, do syntez cechują jednostki twórcze w okresie
nasilania się twórczości, po którym zazwyczaj przewagę uzyskuje
postawa analityczna, postawa samokrytycyzmu, nieufności do własnej
twórczości. I tutaj także właściwa ocena nie jest możliwa (w
sensie stwierdzenia, czy mamy do czynienia z prawidłowym procesem
psychicznym, czy z zaburzeniami psychicznymi).
W
stanach nerwowości, nerwic i psychonerwic, w stanach frustracji
przeważa ujemny nastrój afektywny, z drugiej zaś strony wiem, że
w większości tych stanów działają ważne dynamizmy twórcze, owa
Kierkegaardowska "trwoga i drżenie"; twórcze elementy
rozwojowe występowały w doznaniach nerwicowych Marcela Prousta,
Johna Keasta, Jana Władysława Dawida i innych.
Równowaga
psychiczna (homeostaza) jako miernik zdrowia psychicznego
Próbowano
wielokrotnie, i to na ogół w sposób niefortunny, przenieść z
dziedziny biologii, fizjologii i neurofizjologii do psychologii
zarówno ogólnej, jak rozwojowej i wychowawczej oraz do
psychopatologii pojęcie homeostazy jako równowagi psychicznej.
Wydaje się jednak że homeostaza jako cecha stała ludzkiego
organizmu, a zwłaszcza ludzkiej psychiki, jest zjawiskiem
krótkotrwałym, rzadkim. Wiemy o tym, że całe życie ludzkie,
szczególnie osób kulturalnych, wrażliwych, nie upływa pod znakiem
równowagi. Jest ona raczej celem, a nie najczęstszym stanem
psychicznym. Biologiczna i neurofizjologiczna homeostaza jako stan
niezmienny jest wyrazem ustabilizowania bez dalszego rozwoju. W
rozwoju zwierzęcia i człowieka jest to stan, który cechuje tzw.
dojrzałość. Jest to zazwyczaj dojrzałość psychosomatyczna, o
unormowanych czynnościach, o wyraźnym przystosowaniu do otoczenia i
- w ogóle - o zatrzymanym rozwoju. Homeostaza jako stan przejściowy,
jako pewien etap rozwoju musi ustąpić miejsca wyższemu poziomowi
równowagi. A zatem musi ustąpić różnorodnym stanom nierównowagi
psychicznej. Takie zjawiska, jak wzmożona pobudliwość psychiczna w
różnych formach, jak wiele nerwic i psychonerwic, jak okresy
rozwojowe, świadczą właśnie o czymś przeciwnym aniżeli
homeostaza i odgrywają zasadniczą rolę w przygotowywaniu wyższej
formy równowagi, której nie możemy traktować jako stanu
nieprzemijającego, trwałego.
A
zatem w ujęciu zdrowia psychicznego należy uwzględnić stan
nierównowagi psychicznej obok przejściowych stanów równowagi. Oba
te zmienne i naprzemienne zjawiska są wyrazem rozwoju, który wydaje
się najwłaściwszym miernikiem zdrowia psychicznego.
Dojrzałość
lub niedojrzałość psychiczna jako miernik zdrowia psychicznego
W
ogromnej większości prac z zakresu psychologii, pedagogiki i
higieny psychicznej operuje się terminem "dojrzałość
psychiczna" w znaczeniu pozytywnym oraz terminem "niedojrzałość
psychiczna", jako pojęciem o zabarwieniu wyraźnie negatywnym.
Czy jest to obiektywne ujęcie? Wydaje mi się, że przy bardziej
obiektywnym podejściu należałoby wprowadzić kryterium
teleologiczne, kryterium rozwoju oraz kryterium dwóch punktów
widzenia: biologicznego w węższym znaczeniu oraz psychologicznego i
pedagogicznego, w sensie szerszym. Ogólnie można stwierdzić, że
niedojrzałość jest drogą do dojrzałości, a zatem pewne elementy
niedojrzałości w ujęciu dynamicznym stanowią o możliwości
dalszego dojrzewania, natomiast dojrzałość w znaczeniu
biologicznym wskazuje na etap charakteryzujący się brakiem dalszego
dojrzewania, a więc stabilizacją dojrzałości. Wymienić tu można
np. okres negatywizmu, dojrzewania (młodzieńczy i dziewczęcy),
przekwitania. Wyznaczają one w całości cykl życiowy człowieka,
kończący się stabilizacją, zestarzeniem się i śmiercią.
Inaczej przedstawia się niedojrzałość pozytywna jako gotowość
do dojrzewania permanentnego, do stałego dojrzewania twórczego.
Zjawisko to wiąże się z elementami pewnej dziecięcości, postawą
szczerości, otwartości, bezpośredniości, z udziałem w rozwoju
osobowym elementów magicznych i animistycznych. Rysy pewnej
dziecięcości psychicznej, niedojrzałości cechują ludzi
twórczych, wielkich artystów, cechują jednostki, które są
elementem zaczynowym w postępie ludzkości, w doskonaleniu wielu
obszarów życia. Są to osoby nie ustabilizowane psychicznie,
wrażliwe, o pobudliwej wyobraźni, emocjonalności i intelekcie, o
dużym potencjale rozwojowym, który - często aż do śmierci - nie
wyczerpuje się. Są to ludzie najczęściej nie przystosowani do
siebie i otoczenia. U nerwicowców i psychonerwicowców spotykamy
bardzo często te elementy pozytywnej niedojrzałości psychicznej.
Musimy zatem powiedzieć, że pewna niedojrzałość psychiczna jest
cechą zdrowia psychicznego, ponieważ jest równocześnie cechą
rozwoju psychicznego i rozwoju trwałego, przejawianego w ciągu
całego życia jednostki.
Funkcja
rzeczywistości jako jeden z mierników zdrowia psychicznego
Głównym
rzecznikiem traktowania zdrowia psychicznego jako zespołu czynności
podporządkowanych funkcji rzeczywistości (funkcji
odpowiedzialności) jest Piotr Janet. Uważa on funkcję
rzeczywistości za wyraz syntezy percepcji i myślenia logicznego,
syntezy doświadczenia, która podporządkowuje sobie różne lóźne
czynności i nadaje im cechę przystosowania do rzeczywistości.
Funkcja
rzeczywistości wyraża czynności dojrzałe psychicznie, czynności
na wyższym poziomie - sprawność i efektywność. Na pierwszy rzut
oka takie ujęcie zdrowia psychicznego ma wyraźne cechy pozytywne.
Jednak przy jego bardziej wnikliwym rozważeniu zauważamy, że jest
jednopoziomowe i bliskie pojęciu zdrowia psychicznego, które wyraża
równowagę albo homeostazę. Otóż i w tym przypadku trzeba
uwzględniać wielopoziomowość funkcji rzeczywistości albo funkcji
realności. Czynności syntetyczne, czynności sprzężone i
przystosowane do rzeczywistości możemy odnajdywać na różnych
poziomach rozwoju osobowego - wyższych i niższych. Mogą one
występować nawet na bardzo niskim poziomie, u tzw. jednostronnych
realistów, u ludzi łatwo podejmujących wszelkie decyzje, a nawet u
jednostek psychopatycznych. Trzeba wyraźnie podkreślić, że ta
funkcja rzeczywistości może występować na wielu poziomach. U osób
o intensywnym rozwoju psychicznym może istnieć niezgodność między
funkcją rzeczywistości na niskim poziomie i funkcją rzeczywistości
na poziomie wysokim. Taki rozbrat widzimy u wielu ludzi sztuki, u
wielu uczonych, u wielu pisarzy i poetów. Wiemy, że Franz Kafka był
zupełnie nie przystosowany do rzeczywistości życia codziennego.
Marcel Proust nie potrafił przystosować się do prymitywnych
wymogów życia codziennego, przejawiał wysoką zdolność do
czynności syntetycznych, systematyzacyjnych, organizacyjnych w
swojej twórczości literackiej i w dziedzinie filozofii.
Wielu
nerwicowców, a więc ludzi o wzmożonej pobudliwości psychicznej,
oraz twórczych psychoneurotyków posiada funkcję rzeczywistości na
wysokim poziomie. Są oni raczej nie przystosowani do życia
codziennego, nie mają zdolności do syntezy na niskim poziomie
czynności codziennych. Oczywiście zjawiskiem najbardziej pożądanym
z punktu widzenia zdrowia psychicznego byłoby uporządkowanie,
usystematyzowanie i zhierarchizowanie wszystkich czynności ludzkich
w podporządkowaniu funkcji rzeczywistości na wysokim poziomie, ale
jest to rzadko spotykany ideał. Takie podejście obce jest ujęciu
Janeta, który określa tę właściwość jako cechę tzw. ludzi
normalnych.
Stereotypowość
i twórczość a zdrowie psychiczne
Stereotypowość
wyraża mniejszy lub większy lub mniejszy zakres czynności
zautomatyzowanych stanowiąc konieczną fazę rozwoju jednostki.
Dotyczy ona niezbędnych czynności, jak chodzenie, bieganie,
przyjmowanie pokarmów, elementy pracy zawodowej itd. Także wśród
czynności umysłowych istnieje mnóstwo czynności automatycznych,
jak porządek pracy, systematyzacja, skróty obliczeniowe, codzienne
skojarzenia, niektóre techniki działania. Objawy stereotypii i
automatyzacji stwierdzamy wyraźnie u ludzi starych, w niektórych
chorobach psychicznych o podłożu organicznym lub jako kompensatę
lękową (nerwica natręctw, nerwica lękowa), u tzw. typów
skoartowanych Rorschacha i u debilów. Konieczność życia stale w
tych samych warunkach zwyczajowych i stykania się z tymi samymi
ludźmi nosi w pewnej mierze znamię stereotypii. Tam gdzie nie rodzi
się zdziwienie i zaniepokojenie, obserwujemy stereotypię i
automatyzm. Samokrytyka, wątpienie, zdziwienie, zaniepokojenie
wyrażają się w postawie twórczej, postawie pozbawionej
automatyzmu i stereotypii. Stereotypowość i automatyzacja są w
pewnej mierze sprzeczne z postawami twórczymi.
Twórczość
w znacznym stopniu wyraża się w wartościach rzadko spotykanych,
wyjątkowych, ynamionujączch nowe ujęcia rzeczywistości, jej nowe
treści i formy. Jest to dyspozycja do wytwarzania wartości
pogłębiających dotychczasowe, dobrze nam znane wartości.
Twórczość jest wrogiem schematyzmu, stereotypii, automatyzmu,
rzemiosła. Jest ona prospektywna i odkrywcza nawet w czynnościach
retrospektywnych.
Zdolność
do tworzenia nowego cechuje okresy rozwojowe, a zatem - w pewnej
mierze - związana jest z okresem przekory (w wieku około trzech
lat), okresem dojrzewania i innymi okresami nierównowagi
psychicznej. Twórczość wiąże się często z okresami napięć
emocjonalnych, konfliktów wewnętrznych i ciężkich doświadczeń
życiowych. Wymaga ona jakby pewnych składników nierównowagi
psychicznej, burzenia środowiska wewnętrznego.
Oprócz
wymienionych okresów postawa twórcza występuje często u osób
dorosłych obdarzonych pewnymi cechami infantylizmu psychicznego,
łączącego się najczęściej z nierównowagą psychiczną,
świeżością, nadmierną wrażliwością. Jak już wspomniałem,
twórczy są często ludzie nerwowi i nerwicowcy, którzy przejawiają
rozluźnienie i rozbicie własnego środowiska wewnętrznego i
popadają w konflikty ze środowiskiem zewnętrznym. Cechuje ich w
związku z tym skłócenie wewnętrzne i brak przystosowania do
otoczenia, nierówność nastrojów, skłonności dezintegracyjne.
Czy
ludzie twórczy są zdrowi psychicznie? Wydaje się, że na tak
postawione pytanie należy odpowiedzieć na ogół twierdząco. Nie
są oni zdrowi psychicznie według normy przeciętnej. Są jednak
zdrowi psychicznie według indywidualnej normy-wzorca, normy
osobowościowej, czyli zdrowi psychicznie w sensie zdolności do
rozwoju, i to rozwoju przyspieszonego. Są oni zdrowi psychicznie,
ponieważ są zdolni do zdobywania i utrwalania nowych, wyższych
wartości oraz zdolni do bardziej lub mniej wszechstronnej realizacji
osobowości.
O
rozwoju psychicznym stanowi zatem szczęśliwe połączenie postawy
twórczej w obrębie czynności wyższych z umiarkowaną stereotypią
w zakresie czynności niższych. Przy czym o stanie zdrowia
psychicznego świadczy przewaga dynamizmów twórczych nad
stereotypią.
Zdolność
do przekroczenia biologicznego cyklu życiowego i typu
psychologicznego
Nie
ulega wątpliwości, że na wyższych poziomach rozwoju psychicznego
mamy do czynienia z tendencjami i realizacją przekroczenia - w
pewnej mierze - cyklu biologicznego człowieka. Jest to mniej lub
bardziej rozległe, mniej lub bardziej intensywne przekroczenie
elementów stereotypowych, powszechnych. Te elementy przejawiają się
w charakterystycznym przebiegu i jakości okresów rozwojowych.
Wyrażają się one również w uzależnieniu od okresowego lub
stałego nadmiernego wpływu somatycznego. Są to stałe lub czasowe
próby przeniesienia akcentu ze zjawisk biologicznych na zjawiska
moralne i psychiczne, na hierarchiczne zjawiska indywidualnego
rozwoju. Jest to wyraz częściowego odsuwania i zmniejszania wpływu
czynników biologicznych i prymitywnych na człowieka.
Zjawisko
przekraczania biologicznego cyklu życiowego zachodzi u jednostek i
grup, które dysponują wyraźnie pozytywnym potencjałem rozwojowym,
przejawiają pewne zdolności do wczesnego krytycznego stosunku do
własnych prymitywnych popędów, wybiórczy stosunek do różnorodnych
wpływów środowiska społecznego. Przede wszystkim zaś jest to
wyraz nasilającego się pozytywnego nieprzystosowania do własnych
cech niższego poziomu, a więc wyraz potęgowania się sił
autonomicznych i autentycznych własnej psychiki.
Nie
ulega wątpliwości, że rozwojowi jednostki musi towarzyszyć
mniejsza lub większa zdolność do przekształcania własnego typu
psychicznego, pozwalająca zbliżyć się do własnego ideału
osobowości. Jednostka pracując nad sobą często stwierdza
jednostronność cech własnego typu. Nie może ona pogodzić tego z
potrzebą wzbogacenia się innymi cechami, innymi rodzajami
wrażliwości, inną skalą i napięciem tendencji niż te, które
charakteryzują jej typ. Zaczyna więc dążyć do przekroczenia
własnego typu, do przekształcenia zbyt wyraźnej postawy
introwertywnej przez rozwój alterocentryzmu, przez wytworzenie
zdolności do współżycia z innymi. Przy innych właściwościach
psychicznych jednostka pragnie przekroczyć jednostronną
ekstrawersję, cykliczność struktury i dynamizmów przez rozbudowę
refleksyjności, medytacji, samotności, które traktuje jako
konieczne dla uzupełnienia i wzbogacenia dotychczasowej struktury i
zbliżenia się do normy-wzorca.
Wzmożona
pobudliwość psychiczna, a więc i wrażliwość, doprowadza do
procesu dezintegracji pozytywnej, dzięki któremu komplikuje się
typ podstawowy jednostki. Zostaje on uzupełniony cechami typu
przeciwnego czy innych typów. Pogłębia się i rozszerza skala
przeżyć jednostki, uzyskuje ona wtórną harmonizację struktury,
czyli tzw. integrację wtórną. Przekraczanie własnego typu
psychologicznego nie wyraża w niczym tendencji do uszczuplenia, do
osłabienia własnych esencjalnych cech indywidualnych. Przeciwnie,
jest to wyraz wzmocnienia tych cech na wyższym poziomie w dążeniu
do esencji indywidualnej. Równocześnie praca nad przekroczeniem
własnego typu psychicznego uzupełnia i rozwija na coraz wyższym
poziomie tendencje i potrzeby społeczne. Wskazuje ona na osiąganie
coraz wyższych esencji społecznych, powszechnych, w ścisłym
związku z esencjami indywidualnymi. Wyraża stopniową realizację
empatii, odpowiedzialności za innych, wzrost świadomości
społecznej oraz autonomii i autentyzmu.
Zdolność
do samowychowania i autopsychoterapii a zdrowie psychiczne
Zdolność
do samowychowania zakłada istnienie w danej jednostce
hierarchicznego potencjału rozwoju wartości, istnienie procesu
"przedmiot-podmiot" w sobie oraz zdolności do przeżywania
niezadowolenia z siebie, poczucia wstydu, poczucia winy i niższości.
Zakłada także działanie dynamizmu nieprzystosowania i
przystosowania pozytywnego oraz coraz silniejsze i bardziej wyraziste
kształtowanie się własnej osobowości i jej ideału. Podstawowym
warunkiem samowychowania jest wysoki poziom świadomości, a więc
zdolności do rozeznawania stanu własnego środowiska wewnętrznego.
Od tego zależy rozwój samokontroli i samopotwierdzenia jako
dalszych składników samowychowania. Proces ten wymaga również
działania dynamizmu przemiany wewnątrzpsychicznej, która zakłada
wyraźną hierarchię wartości i wyraźne działanie czynnika
trzeciego - łącznie ze wszystkimi innymi dynamizmami autonomii.
Proces ten przebiega - jak już wspomniałem - w kierunku coraz
większego precyzowania ideału indywidualnego i społecznego,
dynamizującego całą jednostkę.
Wszystkie
te czynniki są istotne dla procesu dezintegracji pozytywnej, a więc
i dla dynamizacji środowiska wewnętrznego, powodują przyspieszenie
procesu rozwojowego przez samowychowanie. Jednostki zdolne do rozwoju
mogą odznaczać się różnymi formami wzmożonej pobudliwości,
czyli nerwowości, a nawet neuropatii i psychonerwicy. Napięcie
psychiczne, poczucie braku równowagi psychicznej, konflikty
wewnętrzne i zewnętrzne, cały proces dezintegracji powodują złe
samopoczucie. Jednostki doświadczające tych stanów mają
świadomość własnej twórczości, procesu przekształcania się
własnego typu, świadomość wzrastania ośrodka
dyspozycyjno-kierowniczego, mają wreszcie poczucie realności
własnego ideału osobowości. Stąd znamienne dla tych jednostek są
zazwyczaj duże zdolności do autopsychoterapii. Wgląd w komplikacje
własnego środowiska wewnętrznego i zewnętrznego, przy
równoczesnym poczuciu hierarchii wartości we własnej strukturze
psychicznej i uświadomienia jej przemian w czasie (rozwój
przyspieszony), zapewnia powrót po konfliktach do stanu integracji
(restitutio ad integrum) i umożliwia osiągnięcie wyższego poziomu
rozwoju w wyniku autopsychoterapii.
Jednostka
o takich właściwościach strukturalnych i dynamicznych ma zazwyczaj
wgląd w siebie, dużą znajomość konfliktów i ich roli w
kompensacji i sublimacji, dużą znajomość etapów integracji
wtórnej oraz korzyści płynących dla rozwoju z dynamizacji
własnego ideału osobowości. Konflikty wewnętrzne, nerwowość czy
nawet nerwica, przy zdolności do autopsychoterapii i przy jej
udziale w osiąganiu wyższego poziomu rozwojowego oraz
samowychowanie świadczą zatem nie o chorobie, lecz o zdrowiu
psychicznym jednostki.
To,
co powiedzieliśmy, wskazuje wyraźnie, że występowanie w
strukturze i dynamizmach pewnych funkcjonalnych zaburzeń
psychicznych nie decyduje jeszcze o naruszeniu zdrowia psychicznego
jednostki. O rzeczywistym zaburzeniu zdrowia psychicznego możemy
mówić dopiero w przypadkach dezintegracji negatywnej albo
dyssolucji, natomiast zespoły nerwowości oraz nerwic, a nawet
niekiedy psychoz, mogą świadczyć nie o chorobie psychicznej, ale o
możliwościach rozwojowych, o warunkach rozwijającego się zdrowia
psychicznego.
W
takich "chorobowych" przypadkach jednostka sama może
kierować swoim losem, przekształceniami i psychoterapią.
Autopsychoterapia jest tutaj niczym innym jak samowychowaniem w
warunkach szczególnie trudnych. A zatem zdolność do samowychowania
i do autopsychoterapii wyraża ścisły związek między zachowaniem
jednostki w łatwiejszych warunkach życia a czynnościami
podejmowanymi przez nią w warunkach konfliktów wewnętrznych, w
stanie niezrównoważenia, wzmożonej pobudliwości, depresji, lęku,
obsesji. Jednostka podejmuje działania samowychowawcze opierając
się na już uzyskanych wartościach i zdobywając wartości inne,
nowe. Często wiąże się to z wielkim wysiłkiem, a nawet z
urazami. A oto wypowiedź jednej z moich pacjentek: "Podobno
jestem na ogół wrażliwa, z przewagą wrażliwości intelektualnej
nad innymi formami wrażliwości. Ale miałam zawsze tendencje do
organizowania, porządkowania, komenderowania. I oto, po raz nie wiem
który, poczułam wokół siebie pustkę; nie miałam kogo i czego
organizować. Od tej pory bardziej wnikliwie starałam się odnosić
do ludzi, szczególnie ludzi wrażliwych uczuciowo". A oto inna
wypowiedź: "Samowychowanie to wychowywanie siebie, a nie
innych. A jakże często popadamy w stereotypię, jeżeli nie mamy
czego dać innym, wobec ubóstwa naszej pracy samowychowawczej,
naszych wewnętrznych przemian".
Integracja
i dezintegracja a zdrowie psychiczne
Według
mnie stan integracji pierwotnej jest stanem przeciwstawnym zdrowiu
psychicznemu. Te lub inne formy integracji pierwotnej cechują
większość ludzi, ale równocześnie, chociaż w mniejszym zakresie
i natężeniu, ludzię ci objawiają elementy rozluźnienia i
rozbicia psychicznego. Im bardziej spoista struktura integracji
pierwotnej, tym mniejsza jest zdolność do rozwoju, tym większa
siła automatyzmu, stereotypii, nawykowości, a zatem niższy poziom
zdrowia psychicznego. Struktury zintegrowane obserwujemy głównie u
psychopatów, w znikomym stopniu podatnych na rozwój, "głuchych"
i "ślepych" na bodźce inne niż właściwe dla ich
niskiej struktury popędowej.
Pierwotnie
zintegrowana struktura popędowa jest u nich siłą sterującą
integracją, wyrażającą silniej niż u jednostek normalnych swój
instrumentalny charakter. Osiąganie czegoś nowego, wyższego wiąże
się niemal zawsze z trwającym dłuższy czas silniejszym lub
słabszym, bardziej lub mniej rozległym procesem dezintegracji. Ze
wszystkich moich prac, a nawet z większości rozdziałów tej
książki wynika wyraźnie, że to, co najbardziej podstawowe w
pozytywnym rozwoju człowieka, wiąże się ściśle z procesem wielu
integracji cząstkowych wtórnych, następujących po procesach
dezintegracji cząstkowej lub z nią współzachodzących w tym samym
czasie.
Czynnik
trzeci a zdrowie psychiczne
Spróbujmy
opisać stosunek współzależności między dynamizmami
dezintegracji pozytywnej i cząstkowych integracji wtórnych, czyli
większością dynamizmów, które współdziałają przy osiąganiu
zdrowia psychicznego. Każdy rozwijający się człowiek wie dobrze,
jak ceni własne zdanie, jak trudno rezygnuje z własnych opinii na
korzyść opinii innych. Lubimy subtelne mistyfikacje dla
usprawiedliwienia czy ukrycia własnych braków lub błędów. Nawet
w pracy samowychowawczej "spieszymy się", aby obok
potępienia siebie za niewłaściwe postawy znaleźć dla nich
również usprawiedliwienia.
Dopiero
obnażenie nie korzystnej dla nas prawdy powoduje zmianę rozwojową,
ową integrację wtórną, niepełną, cząstkową, ale autentyczną.
W ten sposób budzą się w nas i rozwijają dynamizmy autonomiczne,
które - jak wiemy - stanowią syntezę wielu innych czynników,
takich jak: zdziwienie w stosunku do samego siebie, zaniepokojenie
sobą, niezadowolenie z siebie, poczucie niższości w stosunku do
samego siebie, poczucie wstydu i winy, nieprzystosowanie pozytywne,
instynkt twórczy, dynamizm "przedmiot-podmiot" w sobie,
dynamizm samowychowania i autopsychoterapii, empatii i utożsamienia
się z własnym ideałem społecznym, dynamizmy samoświadomości i
samokontroli, przemiany wewnątrzpsychicznej itd. Dynamizmy te nie
obejmują w całości wszystkich wyżej podanych czynników, ale
obejmują znaczne zakresy ich działania i tworzą dość wyraźną
ich syntezę.
W
okresie przekory u małego dziecka, w okresie dojrzewania czy
przekwitania, w stanach nerwowości, nerwic czy psychonerwic, w
stanach konfliktów wewnętrznych, niezgodności we własnym
środowisku wewnętrznym powstaje i uwidacznia się słabiej lub
silniej tzw. czynnik trzeci. Jest to czynnik, w którym podstawową
rolę odgrywa samoświadomość i samopotwierdzenie. Ustosunkowuje
się on zaprzeczająco i potwierdzająco, a więc wybiórczo, do
pewnych rodzajów i poziomów środowiska wewnętrznego, jak i do
pewnych rodzajów i poziomów oddziaływania środowiska
zewnętrznego. Jest on syntetycznym narzędziem coraz wszechstronniej
rozwijającej się osobowości i - jej konkretnego ideału. Jest
narzędziem integracji wtórnej, a więc i budowy zdrowia
psychicznego na wysokim poziomie.
Ideał
osobowości a zdrowie psychiczne
Proces
dezintegracji psychicznej jednostki wraz z objawami niepokoju i
poczucia niższości, wstydu; niezadowolenia z siebie, poczucia winy
w sposób zasadniczy wpływa na rozluźnienie i rozbicie
hierarchicznego środowiska wewnętrznego, na rozwój poczucia
"wstępowania i zstępowania" w hierarchii swych tendencji,
na rozwój postawy prospekcji i retrospekcji. W miarę pozytywnego
dojrzewania osobowości jej ideał staje się coraz bardziej
konkretny i wyznacza rozwojowi kierunek oraz sens, wyzwala dalszą
projekcję rozwoju najwyższych struktur osobowości, tzn. esencji
indywidualnej i społecznej, sprzężonych w niepowtarzalną całość.
Synteza obu esencji nadaje cechę wyraźnej konkretności ideałowi
osobowości. Cecha ta stanowi o możliwości jego dynamizacji, o
możliwości odwoływania się jednostki do tego ideału, o
możliwości widzenia całej hierarchii wartości zogniskowanej w
konkretnej strukturze ideału jest to wyraz zespolonej dynamizacji
hierarchicznej, wyraz ciągu rozwojowego, który można ująć w
pytaniu "skąd i dokąd idziemy". Stosunek tak pojętego
ideału osobowości do pojęcia zdrowia psychicznego i jego dynamiki
jest - jak się wydaje - bardzo wyraźny i sprecyzowany.
Inne
"zdrowe" i "niezdrowe" dynamizmy jednostki
Wspomnijmy
o innych jeszcze dynamizmach, których analiza ułatwi ujęcie ich
jako "zdrowych" lub "niezdrowych". Takich
dynamizmów jest bardzo wiele. Omówimy tylko niektóre z nich.
Rozpatrzymy w skrócie stosunek nawykowości i automatyczności do
zdrowia psychicznego. Obie te właściwości są niezbędne w
czynnościach życia codziennego. Jest to zjawisko jak najbardziej
zdrowe. Wielki muzyk czy malarz automatyzuje w pewnym sensie swoją
technikę. Nowe projekty pracy muszą uwzględniać wiele elementów
już wcześniej przyswojonych; nowe pomysły i techniki, np.
sportowe, nie mogą się obejść bez cennych automatyzmów już
zdobytych i wyćwiczonych. Bez tych automatyzmów wiele nowego
zawisłoby w powietrzu. Należy jednak zdać sobie sprawę z tego, że
istnieje zależność między zakresem automatyzmów i nawyków a
czynnościami świadomymi, czynnościami twórczymi. Stosunek, w
którym automatyzmy i nawyki są podporządkowane czynnościom
świadomym i czynnościom twórczym, stanowi o zdrowiu psychicznym
jednostki.
Ze
sprawą zdrowia psychicznego wiąże się także zagadnienie
wszechstronności i specjalizacji. Na podstawie naszych codziennych
doświadczeń, a zwłaszcza na podstawie doświadczeń psychologii
rozwojowej i wielu badań testowych (np. Rorschacha) wiemy, że
jednostronna specjalizacja formalizuje, zawęża wrażliwość,
schematyzuje. Taka postawa i taka struktura, o ile występują
okresowo w pewnej fazie pracy lub dotyczą pewnego tylko zakresu
czynności jednostki, są pożyteczne.
Twórczość,
skłonność do pogłębiania poznania łączy się prawie z reguły
z mniej lub bardziej wszechstronną wrażliwością, z postawą
retrospekcji i prospekcji, z wglądem w samego siebie. Rozwijająca
się jednostka nie może zatem ograniczać swoich postaw do wąskiej
specjalizacji, a więc także automatyzmu i stereotypii.
Syntetyczne
ujęcie czynników zdrowia psychicznego
Próbowałem
przedstawić szereg ujęć zdrowia psychicznego - od prymitywnych lub
co najmniej jednostronnych, do coraz bardziej wszechstronnych, a więc
wielopłaszczyznowych i wielopoziomowych. Ostatnie ujęcie wprowadza
do różnorodnych stanowisk elementy bardziej dynamiczne, bardziej
hierarchiczne, bardziej wartościujące. W tych rozważaniach
naświetliłem wieloznaczność niektórych pojęć, dążąc do ich
uściślenia, wprowadzając Czytelników w pewnego rodzaju "dramat
pojęć". Może to być pożyteczne dla zrozumienia dynamicznego
rozwoju pojęcia zdrowia psychicznego. Próbowałem obalić
przestarzały mit o identyczności zdrowia somatycznego ze zdrowiem
psychicznym. Próbowałem wykazać nieprzydatność negatywnego
ujęcia zdrowia psychicznego, określającego je jako brak zaburzeń
psychicznych. Starałem się natomiast podkreślić wartość
pozytywnego ujęcia zdrowia psychicznego, traktując je jako zjawisko
rozwojowe, dynamiczne, a nie statyczne. Rozważania na temat rozwoju
zdrowia psychicznego i hierarchii wartości realizowanych na coraz
wyższym poziomie oraz ich związku ze zdrowiem psychicznym
uświadomiły nam wyraźnie, że niezbędne jest opracowanie
wielopoziomowych statystyk i zaprzestanie traktowania wartości
idealnych jako patologicznych.
Dzięki
temu możliwe stało się osłabienie bardzo wyraźnie tkwiącego
jeszcze w naszym stereotypie przekonania że jeżeli istnieje
"psychopatologia w dół", to musi "istnieć także
"psychopatologia w górę". "Psychopatologia w dół"
wyraża upośledzenie umysłowe, degenerację, dyssolucję, tzn. te
wszystkie zjawiska, które wykraczają poza normę w kierunku
wyraźnie ujemnym, upośledzającym, obniżającym wartość
jednostki.
Jednocześnie
można obserwować pewne "chorobowe" zespoły objawów
sprzęgnięte z talentem "dziwacznością twórczą" - a
więc "odchylone w górę" od normy przeciętnej. Dlatego -
z punktu widzenia hierarchicznego rozwoju jednostki - powyższe,
tradycyjne stanowisko w psychopatologii staje się anachronizmem,
wyrazem kultu przeciętności. Nie można dziś przyjąć mylnego
terminu degeneraes superieurs (degeneracja wyższego rodzaju).
Oczywiście, rozwojowi mogą towarzyszyć pewne rodzaje degeneracji.
Na wysokim poziomie rozwoju nie jest jednak możliwe stwierdzenie
degeneracji wyższych funkcji czy wyższych wartości. Ktoś, kto się
wybitnie rozwija, kto rozwija się w sposób twórczy, przyspieszony
i globalny, nie może ulegać degeneracji.
Krótka
analiza sprawności i niesprawności psychicznej wykazała
konieczność częściowego choćby przyjęcia wielopoziomowego
ujmowania sprawności, efektywności i produktywności. Ujęcia te
bez uwzględnienia wielopoziomowości tracą wszelki sens. Wiele
jednostek wybitnych przy intensywnym rozwoju traci na pewien okres
lub na całe życie sprawność, efektywność i produktywność na
niższym poziomie, aby je kompensować i sublimować na poziomie
wyższym. Działania Prousta, Kafki i wielu innych wybitnych twórców,
niesprawne i nieefektywne, nieproduktywne na niskim poziomie, były
wybitnie zorganizowane, sprawne, efektywne, produktywne na poziomie
wysokim.
Z
punktu widzenia wielopoziomowości i hierarchii wartości omówiliśmy
także zagadnienie przystosowania i nieprzystosowania. Zwróciliśmy
również uwagę na to, że związek przystosowania pozytywnego z
nieprzystosowaniem pozytywnym stanowi zasadniczy element rozwoju, i
to rozwoju wszechstronnego i przyspieszonego, a więc także warunek
zdrowia psychicznego. Z tego samego punktu widzenia próbowaliśmy
odrzucić wąskie kryteria homeostazy, dojrzałości i funkcji
rzeczywistości jako kryteria zdrowia psychicznego. Wskazaliśmy, że
homeostaza albo równowaga psychiczna jest zjawiskiem zmiennym w
procesie rozwoju i że niższy poziom homeostazy musi być zastąpiony
przez wyższy jej poziom, który ulega z kolei przemianom
dezintegracyjnym. Wspominaliśmy też, że pewne postacie
niedojrzałości mogą oznaczać bogaty i skomplikowany potencjał
rozwojowy. Oznaczają one stałą świeżość uczuć, stałą
wrażliwość na bodźce rozwojowe wewnętrzne i zewnętrzne; tak
więc niektóre formy niedojrzałości psychicznej musimy uważać za
pozytywne w rozwoju z punktu widzenia zdrowia psychicznego.
Do
pojęcia funkcji rzeczywistości jako warunku zdrowia psychicznego
należy wprowadzić pojęcie "wielopoziomowość". Funkcja
rzeczywistości musi być rozpatrywana jako funkcja cechująca różne
poziomy: niskie (prymitywne) i wysokie. Na niskim poziomie funkcja ta
jest wyrazem syntezy prymitywnych popędów, na poziomie
dezintegracji jednopoziomowej jest rozbita. A w miarę przechodzenia
na coraz wyższy poziom wyraża proces syntezy najwyższego poziomu
dynamizmów. Funkcje rzeczywistości niższych i średnich poziomów
powinny być podporządkowane funkcji rzeczywistości poziomów
najwyższych. Jeżeli chodzi o sprawę stereotypowości i twórczości
w problematyce zdrowia psychicznego, to jako zdrowe możemy określić
tylko te elementy stereotypowości działania, które są
podporządkowane dynamizmom rozwoju twórczego, a więc dynamizmom
najwyższym. Chodzi zatem o pewne elementy "zdrowej
stereotypowości" na usługach rozwoju twórczego.
Zdolność
do przekroczenia biologicznego cyklu życiowego i typu
psychologicznego związana z innymi dynamizmami rozwojowymi oznacza,
że w procesie rozwoju jednostka przechodzi od jednostronności typu
do jego wszechstronności, od podporządkowania struktury psychicznej
stronie somatycznej do pewnego uniezależnienia się od niej. Tak
więc zdolność do przekroczenia biologicznego cyklu życiowego i
typu psychologicznego wyraża zachowanie najsubtelniejszych form
życia somatycznego podporządkowanych życiu psychicznemu, oznacza
korelację pomiędzy zachowaniem najwyższych cech indywidualności
ludzkiej a uzyskiwaniem cech wspólnych z innymi.
Zrozumiałe
jest, że przystosowanie się do coraz wyższego poziomu
rzeczywistości i wartości oraz przystosowanie się do ideału
osobowości indywidualnej i społecznej musi iść w parze z
nieprzystosowaniem się do rzeczywistości niż szego poziomu, a więc
i do wartości niższego poziomu. Osobowość rozwijająca się w
kierunku swojego ideału, a więc dążąca do osiągania wysokiego
poziomu zdrowia psychicznego, jest zdolna do samowychowania i
autopsychoterapii. Jednostka rozwijająca się pozytywnie, a
zwłaszcza jednostka rozwijająca się w sposób przyspieszony i
twórczy, musi kierować własnym rozwojem, musi się rozwijać sama
z siebie, musi kontrolować dynamizmy autopsychoterapeutyczne i
kierować nimi w warunkach konfliktowych, w stanach silnie wzmożonej
pobudliwości psychicznej, w stanach kryzysowych, neurotycznych i
psychoneurotycznych. To sterowanie rozwijającą się osobowością w
szczególnie ciężkich warunkach losowych zewnętrznych i
wewnętrznych jest ważnym czynnikiem wyznaczającym właściwy
rozwój zdrowia psychicznego.
Procesy
dezintegracji i integracji w rozwoju psychicznym człowieka,
osiąganie przez niego coraz wyższego poziomu zdrowia psychicznego
należą do najważniejszych procesów pozytywnego rozwoju. Są one
nieodzowne w rozwoju twórczym, przyspieszonym, samoświadomym. Nie
można osiągnąć integracji wtórnej bez procesów dezintegracji
pozytywnej i bez procesów wtórnej integracji cząstkowej.
Zaburzenia psychiczne pozytywne, trudności wychowawcze, zaburzenia
nerwicowe i psychonerwicowe - to drogi do realizacji osobowości,
niezbędne procesy dezintegracyjne w rozwoju pozytywnym. To samo
można powiedzieć o głównych dynamizmach procesów dezintegracji
pozytywnej i integracji wtórnej. Wszystkie dynamizmy dezintegracji
wielopoziomowej spontanicznej, wszystkie dynamizmy dezintegracji
wielopoziomowej zorganizowanej i usystematyzowanej są tutaj bardzo
ważne i odgrywają podstawową rolę w procesie dezintegracji
pozytywnej i postępującej integracji wtórnej. Chcę zwrócić
jeszcze szczególną uwagę na działanie dynamizmu
"przedmiot-podmiot" w sobie, czynnika trzeciego, przemiany
wewnątrzpsychicznej, empatii i ideału osobowości. Wszystkie one
wyznaczają drogę, której kierunek określa pytanie: "skąd i
dokąd idziemy", drogę do najwyższych poziomów hierarchii
wartości. Wszystkie one budują psychiczne środowisko wewnętrzne i
przeciwstawiają wyższe dynamizmy niższym. Budują one stosunek
"ja" do "ty", tworzą elementy hierarchicznej
rzeczywistości rozwojowej, formy przekraczania jednego poziomu
rozwoju przez inny, wyższy.
Definicja
zdrowia psychicznego
Jak
widzimy, pojęcie zdrowia psychicznego opiera się na pojęciach
prawidłowości, wszechstronności, wielopoziomowości i
dynamiczności rozwoju. Wszystkie te cztery elementy są możliwe do
osiągnięcia przez stopniowe uzyskiwanie hierarchicznej równowagi
między poszczególnymi cechami typologicznymi, zainteresowaniami i
uzdolnieniami, wartościami wyższymi i niższymi, potrzebami
twórczymi i czynnościami nawykowymi. Jednostka rozwija się przez
adaptację i kształtowanie nawyków związanych z danym
środowiskiem, a z drugiej strony, przez dezadaptację i
dezintegrację w stosunku do pewnych rodzajów i poziomów zarówno
środowiska zewnętrznego, jak i własnego środowiska wewnętrznego.
Rozwój wymaga więc zdolności do przemiany i uzupełnienia swojego
typu, rozszerzenia zainteresowań i uzdolnień, uwszechstronnienia
postawy i stopniowego zbliżania się do własnego ideału osobowości
przez proces dezintegracji pozytywnej oraz integracji cząstkowej
wtórnej i związane z nim działanie czynnika trzeciego, przez
dynamizację sił psychicznych tkwiących w potencjale rozwojowym i w
ideale osobowości.
Proces
rozwoju postępuje w pewnym stopniu zgodnie z ujęciem Johna
Hughlingsa Jacksona* (*J. H. Jackson: Selected Writings. London
1932.) od tego, co proste, do tego, co złożone; od tego, co
automatyczne, do tego, co dowolne; od tego, co bardziej
zorganizowane, do tego, co mniej zorganizowane - poprzez procesy
przemian stosunku wzajemnego między różnopoziomowym
przystosowaniem się i nieprzystosowaniem, integracją i
dezintegracją, nawykowością i twórczością; przez lokalizowanie
ośrodka dyspozycyjnego, kierowniczego na coraz wyższym poziomie,
przez tworzenie coraz wyższej hierarchii wartości i celów i przez
coraz jaśniejsze widzenie własnego ideału osobowości. W
odróżnieniu od Jacksona przyjmuję, że dezintegracja (z udziałem
wzmożonej pobudliwości psychicznej, nerwic i psychonerwic) jest -
ogólnie biorąc - pozytywnym procesem rozwojowym. Jest to sprzeczne
z ujęciem Jacksona, traktującym nerwice i psychonerwice jako w
mniejszym lub większym stopniu wstępne fazy dyssolucji.
Zdrowie
psychiczne polega na zdolności do możliwie najbardziej prawidłowego
procesu przemian psychicznych jednostki, na zdolności do rozwoju ku
osobowości oraz wyższej hierarchii wartości i celów, aż do
indywidualnego i społecznego ideału osobowości. Zdrowie psychiczne
to zdolność do rozwoju coraz wyższej hierarchii wartości
indywidualnych i społecznych poprzez proces dezintegracji pozytywnej
i proces integracji cząstkowej wtórnej. Osobowość jest celem i
rezultatem procesu dezintegracji. Mówimy tu o zdrowiu psychicznym
stale rozwijającym się, osiągającym coraz wyższy poziom. W tym
właśnie wyraża się dynamiczne ujęcie zdrowia psychicznego.
Higiena psychiczna jest zatem nauką o tak ujętym zdrowiu
psychicznym.
8.
Prawo do własnych, indywidualnych, a jednocześnie
społecznych dróg rozwoju
Jak
wiemy z pierwszego rozdziału tej książki, poznanie i przeżycie
jak najszerszej i jak najgłębszej rzeczywistości jest oparte nie
tylko na poznaniu intelektualnym, ale również na poznaniu poprzez
rozwijające się funkcje uczuciowe i popędowe na coraz wyższym
poziomie, z udziałem naszych postaw emocjonalnych i hierarchii
wartości. Poznawanie jest nie tylko funkcją intelektualną, lecz
także poznawaniem poprzez właściwości moralne, odczucia
estetyczne, podejście filozoficzne, przy udziale wszystkich
sprzężonych właściwości psychicznych człowieka. W takim
poznawaniu rzeczywistości udział ma nie tylko jednostka, ale też
grupa ludzi związanych ze sobą w pracy intelektualnej i
rozwijających wspólnie funkcje uczuciowe, moralne, estetyczne i
filozoficzne.
Poznanie
rzeczywistości opiera się nie tylko na odreagowaniu na bodźce
zewnętrzne, ale na ich przetwarzaniu, często z przewagą działania
bodźców wewnętrznych nad zewnętrznymi, a więc przez wyobraźnię,
fantazję, projekty, kontrolę wewnętrzną, hierarchię wartości
wewnętrznych itp. Takie poznawanie jest nie tylko coraz bardziej
wszechstronnym odkrywaniem rzeczywistości. Polega ono również na
tworzeniu tej rzeczywistości z udziałem elementów subiektywnych
wszczepionych w procesy obiektywne i odgrywających zasadniczą,
twórczą rolę w poznaniu. Elementy subiektywne wyrażają
najgłębsze rzuty twórcze w dotychczas nie znaną rzeczywistość;
pozwalają ją odtwarzać i przetwarzać z udziałem czynności
poznawczych. Jak rozwijamy naszą wszechstronną zdolność do
poznania rzeczywistości, a nawet do tworzenia rzeczywistości
opartej na uruchomieniu wszystkich naszych "władz", a więc
funkcji intelektualnych, uczuciowych, estetycznych, filozoficznych?
Jak to przedstawiałem, rozwój dokonuje się przede wszystkim w
procesie dezintegracji pozytywnej. Jest to proces rozwoju coraz
wyższych, sprzężonych funkcji poznawczych przez "oczyszczenie"
niższych, ich rozluźnienie, usunięcie ich stereotypowości i
wąskości, przez ich rozbicie. Proces dezintegracji wytwarza nowe
funkcje poznawcze lub nowe sprzężenia funkcji poznawczych, które
odsuwają na margines niższe funkcje poznawcze lub powodują ich
wykorzystanie dla wyższych czynności poznawczych.
Wyższe
formy poznania dochodzą do głosu w procesie dezintegracji
cząstkowej i globalnej oraz w procesie integracji wtórnej:
cząstkowej i globalnej. Wyższe czynności poznawcze zawierają w
sobie elementy przeżyciowe, uwalniają wyższe elementy
intelektualne i przeżyciowe od niższych poprzez wzmożoną
pobudliwość psychiczną, szczególnie imaginatywną uczuciową i
intelektualną, poprzez konflikty wewnętrzne i zewnętrzne, nerwice
i psychonerwice, działanie wszystkich dynamizmów rozwojowych,
głównie dezintegracji wielopoziomowej lub warstwicowej, poprzez
niepokój, stany lękowe, depresje i obsesje, powstawanie i rozwój
hierarchii wartości poprzez uzyskiwanie w rozwoju coraz silniejszych
i wyższych sił autonomicznych i autentycznych.
Ten
proces związany jest ściśle ze zróżnicowanymi indywidualnie
potencjałami rozwojowymi, które zawierają mniej lub więcej
pozytywnych elementów twórczych. To, co się dzieje, i to, co się
rozwija w psychicznym środowisku wewnętrznym, jest nie tylko
reakcją na bodźce zewnętrzne, ale prowadzi również do twórczości
i przemian we własnym środowisku wewnętrznym, toruje drogę
automatycznym bodźcom wewnętrznym, nie związanym z oddziaływaniem
świata otaczającego. Właśnie w środowisku wewnętrznym, poprzez
konflikty jednopoziomowe i hierarchiczne, poprzez konflikty
wewnętrzne i działanie różnorodnych dynamizmów hierarchicznych
tworzą się coraz bardziej ustabilizowane, coraz wyższe poziomy
rozwoju, od najprymitywniejszego, będącego na granicy psychopatii i
normy, poprzez poziom dezintegracji jednopoziomowej, poziom
dezintegracji wielopoziomowej spontanicznej i zorganizowanej,
usystematyzowanej - aż do poziomu integracji wtórnej (osobowości).
W ten sposób rozwój osiąga najwyższą strukturę indywidualną
(osobowość), która jest celem i rezultatem procesu dezintegracji
wielopoziomowej pozytywnej.
Poziom
osobowości, a zatem poziom integracji wtórnej, zawiera - jak już
wiemy - najwyższy poziom niezmiennych jakościowo właściwości
indywidualnych i najwyższy poziom właściwości społecznych. Oba
zespoły cech są wyrazem rosnącej wspólnoty z innymi ludźmi, z
grupami ludzi i całym społeczeństwem, bez utraty własnej
struktury indywidualnej (esencji), przeciwnie - przy jej ciągłym
rozwoju. W ten sposób jednostka realizuje najwyższe prawa
rozwojowe, utożsamia się z interesami innych, z interesami grupy, a
jednocześnie utożsamia się z własnym, konkretnym, indywidualnym
ideałem: odrębnym, różniącym się od innych, stanowiącym o
niezależności, o autonomii niektórych psychicznych właściwości
indywidualnych. Rozwój ku osobowości społecznej i indywidualnej
jest wyrazem stopniowo rosnącego i konkretyzującego się programu i
planu, który - na każdym z wyższych poziomów rozwoju - można
ująć w pytaniu: "skąd i dokąd idziemy".
Jak
już stwierdziłem, na najwyższym poziomie osobowości lokalizujemy
dwie podstawowe esencje struktury ludzkiej, a więc: indywidualną i
społeczną, które od poziomu osobowości nie ulegają już zmianom
jakościowym, ale zwiększają swe natężenie. Oczywiście w miarę
rozwoju mogą dochodzić do głosu nowe jakości i mogą one odgrywać
znaczną rolę w rozwoju, ale nie zastępują i nie zmniejszają
ważności tych zasadniczych esencji, które już zostały
uświadomione, wybrane, potwierdzone i stale są kształtowane.
Wychowywanie i samowychowywanie stanowią w trudnych okresach
rozwoju, które są z nimi w sposób konieczny związane, równoczesny
program psychoterapeutyczny, a głównie autopsychoterapeutyczny.
Program
ten jest stałym składnikiem konfliktów wewnętrznych, nerwic i
psychonerwic, które, wprzęgnięte w cały proces rozwojowy,
stanowią najczęściej o jego twórczym charakterze i biorą udział
w budowie osobowości. Wszystkie struktury i wszystkie procesy
rozwoju jednostka musi rozpoznać sama w sobie - lub za pomocą
obiektywnych metod stosowanych przez siebie albo przez psychologa czy
psychiatrę. Jednostka może stosować niektóre metody badawcze w
pewnym zakresie, z przewagą elementów subiektywnych, do których
należy przypatrywanie się sobie, obserwacja siebie. Wyrażają się
one w dynamizmach zdziwienia w stosunku do siebie, zaniepokojenia
sobą, niezadowolenia z siebie, poczucia wstydu i winy,
nieprzystosowania pozytywnego w instynkcie twórczym. Jednostce
dostępne są również bardziej skomplikowane "metody",
jak: dynamizm "przedmiot-podmiot" w sobie, czynnik trzeci,
najwyższe poziomy dynamizmów empatii, kontroli siebie,
samoświadomości, a także realizacji swego konkretnego ideału
osobowości.
Przedstawione
metody są subiektywne. Odgrywają jednak zasadniczą rolę w
poznaniu obiektywnym. Są one nie tylko zespołem narzędzi rozwoju,
a więc wzrostu osobowości. Są subiektywnym wkładem w obiektywną
metodę poznania. Postawa wyrażająca się w pytaniach zwróconych
do siebie i wielokrotnie powtarzanych: kim jestem? jak w tej chwili
postępuję? kim się staję? jak się przetwarzam? na jakim jestem
poziomie? jakie mam zasadnicze braki? - stanowi podstawową metodę
poznania siebie.
Metodę
tę uzupełniają w sposób bardziej schematyczny, ale dość
twórczy: wywiad psychologiczno-społeczny, badanie neurologiczne,
metoda bodźców słownych, test biografii i test Rorschacha. Jest to
metoda powiązanych zę sobą badań struktury rodzącej się
osobowości, struktury wielopłaszczyznowej i wielopoziomowej.
Zwróćmy jeszcze uwagę na strukturę psychopatii i jej pogranicze
(pogranicze normy). Zaznajomienie się ze strukturą psychopatyczną
i ze społecznymi aspektami psychopatii jest istotne dla problematyki
rozwoju osobowości. Z jednej strony bowiem rozpoznanie psychopatii
bardziej lub mniej prymitywnej pozwala przeciwdziałać jej w
interesie rozwoiu osobowości. Z drugiej zaś strony, możemy
odkrywać w sobie pewne struktury sztywne, stereotypowe, prymitywnie
popędowe, które w całokształcie właściwości pozytywnych i
rozwojowych zajmują negatywne miejsce i są przeszkodą we własnym
rozwoju. Muszą być one stopniowo eliminowane aż do uzyskania drogi
do wyższych poziomów w drodze ku osobowości. Eliminacja tych cech
w sobie i próba eliminacji względnie umiarkowanych właściwości
psychopatycznych u innych, tzn. wczesne ich wykrycie, dają korzyści
zarówno indywidualne, jak i społeczne. Przez rozwój własnej
osobowości i znalezienie dla niej miejsca, jak przez wykrycie i
obiektywną ocenę szkodliwej roli elementów psychopatycznych w
życiu społecznym stwarzamy warunki umożliwiające marginalizację
zjawiska psychopatii, które często znajduje się w centrum życia
społecznego. Dlatego konieczne jest nadawanie coraz większego
znaczenia społecznego jednostkom przejawiającym wzmożoną
pobudliwość psychiczną, jednostkom psychonerwicowym, które
odgrywają podstawową twórczą rolę w kształtowaniu życia
społecznego na coraz wyższym poziomie.
Po
zapoznaniu się z zagadnieniami tendencji rozwojowych i arozwojowych
dochodzimy do syntetycznego ujęcia kwestii zdrowia psychicznego.
"Dorabianie się" go oparte jest na pozytywnym potencjale
rozwojowym, na wybiórczym przyjmowaniu wpływów otoczenia
społecznego i na rozpoznawaniu oraz rozwoju własnych sił
autonomicznych i autentycznych. Właściwości te pozwalają na coraz
głębsze poznanie rzeczywistości. Są one podstawą własnego
rozwoju poprzez dezintegrację pozytywną, są podstawą rozwoju
psychicznego środowiska wewnętrznego oraz indywidualnej i
społecznej osobowości ludzkiej. Wszystkie wpływy sprzężone z
wyżej opisanymi trzema czynnikami pozwalają na rozluźnienie w
sobie i w otoczeniu struktur sztywnych, stereotypowych,
popędowo-prymitywnych, nietwórczych i szkodliwych, pozwalają na
próbę pozbawienia ich znaczenia społecznego oraz osłabienia albo
wyeliminowania ich w sobie. To właśnie wyraża właściwą postawę
i rozwój zdrowia psychicznego jednostki i grupy.
Zdrowie
psychiczne, począwszy od stadium wstępnego, prymitywnego,
ahierarchicznego, jednopoziomowego, wypracowuje się w sposób
wielopoziomowy, w sposób zróżnicowany hierarchicznie, w sposób
rozwojowy z udziałem funkcji intelektualnych, uczuciowych i
popędowych, z udziałem hierarchii wartości aż do konkretnego
ideału indywidualnego i społecznego. Takie zdrowie psychiczne jest
kryterium, jest miarą naszego rozwoju, jest sprawdzianem rozwoju
wyrażonego w literackiej formule: "skąd i dokąd idziemy?".
Spis
treści
1.
Co to jest wielopoziomowość rzeczywistości
2.
Dezintegracja pozytywna
3.
Psychiczne środowisko wewnętrzne i jego główne dynamizmy
4.
Osobowość człowieka, jej struktura i działanie
5.
Metody badań poziomów wartości ludzkich - drogi do osobowości
6.
Psychopatia - największa przeszkoda w rozwoju osobowości i grupy
społecznej
7.
Co to jest zdrowie psychiczne?
8.
Prawo do własnych, indywidualnych, a jednocześnie społecznych dróg
rozwoju