Rozwój demograficzny Polski
Kneziowie Zadrugi > Kneź Przemko - Inż. Ludwik Zasada
Najwyższym celem człowieka zadrużnego jest służba wielkości,
zaś wielkość widzimy w Narodzie. Przez oddanie
wszystkich naszych myśli i nieustannego morderczego wysiłku
mającego na celu pomnożenie wielkości Narodu spełniamy całkowicie
nasze powołanie i usprawiedliwiamy sens naszego istnienia na ziemi.
Wyrazem wielkości Narodu w perspektywie
historycznej są trzy dziedziny bytowania Narodu:
1. Sam Naród,
jako masa biologiczna, a raczej jej rozwój w sensie fizycznym i
ilościowym tzw. zagadnienie demograficzne.
2. Dorobek kulturalny i cywilizacyjny oraz ekspansja kulturalna Narodu tzw. promieniowanie kulturalne i polityczne, obejmowanie swym zasięgiem coraz nowych przestrzeni i narodów, wreszcie udział w ogólnej kulturze danej epoki.
3. Gospodarstwo narodowe, obejmujące całokształt materialnych form bytowania.
2. Dorobek kulturalny i cywilizacyjny oraz ekspansja kulturalna Narodu tzw. promieniowanie kulturalne i polityczne, obejmowanie swym zasięgiem coraz nowych przestrzeni i narodów, wreszcie udział w ogólnej kulturze danej epoki.
3. Gospodarstwo narodowe, obejmujące całokształt materialnych form bytowania.
W poprzednich numerach „Zadrugi”
zobrazowaliśmy w wielkim skrócie nasz potencjał gospodarczy, jego
linie i tendencje rozwojowe. Tutaj zajmiemy się scharakteryzowaniem
w bardzo ogólnych zarysach rozwoju demograficznego Polski w
perspektywie historycznej oraz bliżej bliżej badaniami rozwojowymi
tej dziedziny w dobie dzisiejszej.
Z historycznego punktu widzenia okresy rozwoju
demograficznego Polski możemy podzielić na cztery:
a) okres I: od zarania naszej historii do przełomu XVI i XVII wieku,
b) okres II: od przełomu XVI i XVII wieku do rozbiorów,
c) okres III: od rozbiorów do odzyskania niepodległości,
d) okres IV: Polski niepodległej z tendencjami rozwojowymi na najbliższe dziesiątki lat.
a) okres I: od zarania naszej historii do przełomu XVI i XVII wieku,
b) okres II: od przełomu XVI i XVII wieku do rozbiorów,
c) okres III: od rozbiorów do odzyskania niepodległości,
d) okres IV: Polski niepodległej z tendencjami rozwojowymi na najbliższe dziesiątki lat.
W okres pierwszy weszliśmy wraz z przyjęciem
chrześcijaństwa z ludnością poniżej 2 milionów. Czasy Piastów
charakteryzują się powolnym, ale stałym (z przerwami wywołanymi
najazdami Tatarów i tzw. zarazami) narastaniem masy ludności, bez
zmian fizycznych jednostki. Okres Jagiellonów zaznaczył się
wybitnym przyrostem ludności, przede wszystkim dzięki oznaczonemu
podniesieniu się poziomu kulturalnego i ekonomicznego całej
ludności. Ludność Polski osiągnęła w tym czasie około 10
milionów głów.
Na schyłku XVI wieku nastąpił wyraźny przełom
w dziedzinie demograficznej. Ludność Polski osiągnąwszy po raz
pierwszy w swej historii kres demograficzny unormowała się na
stałym poziomie około 10 milionów na olbrzymi okres prawie 200
lat. Okres ten dla niektórych Narodów był okresem olbrzymiego
przyrostu ludności, dla niektórych zaś, okresem opłakanej w
skutkach stabilizacji. Ilustruje to najlepiej tabelka:
(Źródła: Woytyński, Korzon, Bujak).
Ludność
1580 r.
1680 r.
1772 r.
Polska
10.0
9
11
Rosja
4.3
12.6
19
Anglia
4.6
5.5
9.6
Prusy
1
1.5
4
Włochy
10.4
11.5
12.8
Hiszpania
8.1
9.2
9.9
Uderza nas tu przede wszystkim nadzwyczajna
zgodność rozwojowa Polski – Włoch – Hiszpanii. Trzech narodów
najbardziej katolickich; oraz olbrzymia dynamika demograficzna, Prus,
Rosji i Anglii. Z utratą niepodległości nastąpił drugi przełom
w rozwoju demograficznym Polski – a mianowicie nastąpiło
wyzwolenie siły biologicznej Polski, a najwięcej w byłym
Królestwie Kongresowym.
Liczbowo przedstawia się to następująco:
W roku 1820 – 3.520 mln.
W roku 1875 – 6.079 mln.
W roku 1913 – 13.055 mln.
W roku 1820 – 3.520 mln.
W roku 1875 – 6.079 mln.
W roku 1913 – 13.055 mln.
W ciągu 38 lat, 1875-1913 wzrost ponad 100%.
Takiego wzrostu nie wykazał żaden kraj europejski w tym czasie.
Stwierdzają to z podziwem wszyscy badacze demografii.
W chwili odzyskania niepodległości mieliśmy ok.
26 mln. Ludności i bodaj najwyższy przyrost naturalny w Europie,
mimo bardzo wysokiej śmiertelności.
Na najbliższe lata po odzyskaniu niepodległości
przypada zahamowanie dynamiki demograficznej. Proces ten z biegiem
lat pogłębia się i dziś już widocznym jest kres
demograficzny, do którego konsekwentnie się zbliżamy, powtórnie w
ciągu naszej historii.
Nieuwzględniając emigracji, proces zaniku
prężności demograficznej przedstawia się następująco:
Przyrost naturalny ludności Polski (na 1000 osób rocznie).
Przyrost naturalny ludności Polski (na 1000 osób rocznie).
Rok
Średnia 1909-1912
1921
1934
1936
1937
Przyrost
16.3
14
12.1
11.4
niżej 11
Jeżeli uwzględnimy, że emigracja z Polski wcale
poważna i w pierwszych latach naszej niepodległości, zamiera
stopniowo z biegiem lat i dziś stanowi znikomy procent przyrostu,
okaże się, że ten proces przebiega jeszcze szybciej.
Kres demograficzny lat 1600 – 1800 w decydującym
stopniu został zrealizowany przez osiągnięcie bieguna
tomistycznego w gospodarstwie. W sferze jego tj. w układzie
stosunków gospodarczych, narzędziem jego była przerażająca
pauperyzacja. Dzieci chłopów przeważnie wymierały i w ten sposób
osiągnięto pogodę nieporuszonej Katolickiej harmonii socjalnej.
Dziś, w epoce „recydywy saskiej” grawitacja do „bieguna
tomistycznego”, oprócz łoża madejowego – pauperyzacji, działa
jeszcze samą jej grozą, wyzwalając czynnik psychiczny – chęć
uchronienia swego potomstwa od niesamowitej nędzy istnienia, poprzez
zabiegi ograniczające urodzenia.
Jest jeszcze jedna bardzo ważna dziedzina bytu
narodowego, gdzie szczególnie daje się odczuć zanik prężności
demograficznej – tą dziedziną jest armia. Już od lat dochodzą
do nas alarmy z komisji poborowych. Na komisję staje materiał ludzi
coraz gorszy i to do tego stopnia, że niedługo po 1940 roku
zabraknie pełnego kontyngentu rekruta, pomimo znacznego obniżenia
wymagań dla „A” kategorii zdrowotnej.
Najwyraźniejszym symptomem cofania się
demograficznego Polski odrodzonej, który zwiastuje nam bliskość
kresu demograficznego jest właśnie skarlenie i upadek tężyzny
fizycznej młodych pokoleń. Że skarlenie i niedorozwój fizyczny ma
miejsce, pisano już o tym i na łamach prasy codziennej i w
publikacjach np. gen. Kutrzeby.
Z cyfr, które przytoczyliśmy, a jeszcze bardziej
z danych komisji poborowych wynika niezbicie, że o ile życie
polskie potoczy się dotychczasową koleją, kres demograficzny ku
któremu konsekwentnie zdążamy jest już bardzo bliski i przypadnie
mniej więcej w pobliżu roku 1950. Jako drugi wniosek nasuwa się
uparcie stwierdzenie faktu, że w życiu Polski odrodzonej nie ma sił
które by sprzyjały rozwojowi demograficznemu narodu – odwrotnie,
widać wyraźnie, że wyzwolona w okresie krzepiącej niewoli, lawina
demograficzna narodu, toczy się jeszcze swoim bezwładem, ale jest
coraz skuteczniej hamowana w bagnie naszej rzeczywistości.
Tak się przedstawia zagadnienie demograficzne
Polski w rzucie historycznym. Pozwalamy sobie zwrócić jeszcze raz
uwagę czytelnika na okresy przełomowe: koniec wieku XVI, okres po
upadku Polski i okres po odzyskaniu niepodległości, są to bowiem
okresy przełomowe dla rozwoju gospodarczego i politycznego Polski.
Postarajmy się krótko scharakteryzować te
okresy, które taki decydujący miały wpływ na bieg naszej
historii.
Do połowy wieku XVI nurt historii Polski toczy
się tymi samymi torami jak innych narodów zachodu, do których
bardzo zbliżyliśmy się kulturalnie, a bodaj prześcignęliśmy
gospodarczo, osiągnęliśmy szczyt rozwoju, możliwy dla nas w epoce
średniowiecza. Stary system kulturalny średniowiecza się przeżył
i wyczerpał swoje możliwości w kierunku przetwarzania świata i
stwarzania nowych możliwości rozwojowych. Stał się systemem form
skamieniałych.
Przyszła reformacja i tchnęła świeży powiew
życia w narody, rozwalając mroczne mury średniowiecza. Stworzyła
nowe możliwości i nowe drogi rozwoju, dla tych, którzy nią
zostali ogarnięci. Cywilizowany świat podzielił się na dwa obozy
– średniowieczny, gdzie zapanowała reakcja katolicka i drugi obóz
narodów ogarniętych nowym prądem, którego życiowa dewizą była
wytężona praca i trud pokoleń, asceza „skutecznego powołania
zawodowego”. Wiemy jak odmiennymi drogami potoczyła się historia
tych narodów. Polska z Włochami i Hiszpanią i na długo jeszcze
Francją znalazły się po drugiej stronie bariery – w
średniowieczu. Zwycięstwo reakcji katolickiej oznaczało tym
szczelniejsze zamknięcie drzwi przed wszelkimi przejawami nowego
życia.
Jednocześnie w Polsce dokonał się olbrzymi, a
fatalny w skutkach proces skatoliczenia całej szlachty, a z nią
wszelkich dziedzin życia społecznego i politycznego. W Polsce
katolicyzm sięgnął najgłębiej w naród właśnie poprzez
szlachtę, którą właściwie wyniósł do roli decydującego
czynnika w państwie, darząc ją przedtem własnym światopoglądem
i skutecznym z wzajemności wypływającym poparciem. W ten sposób
nastąpiło włączenie się katolickiego światopoglądu w masę
biologiczną polską, co wyraziło się utożsamieniem katolicyzmu z
polskością, a Polska stała się jedną wielką parafią rzymską.
Życie zbiorowe urabiane na modłę duchową typu personalistycznego
zaczęło szybko wyradzać się i zamierać. W ciągu zaledwie dwóch
pokoleń na przełomie wieku VI i XVII ukształtował się już
charakterystyczny typ Polaka personalisty o postawie wegetatywnej,
typ całkiem bierny z wolą minimum egzystencji, w stosunku do życia
zbiorowego, społecznego i politycznego. Taki typ, który był
odbiciem przeciętnej zdecydował o losach narodu. Bardzo szybko
nastąpiło obniżenie stopy materialnej – objawy nadkonsumpcji,
upadek i zubożenie miast i chłopstwa, stąd i szlachty, następnie
upadek kulturalny. Jako nieunikniona konsekwencja za zubożeniem i
upadkiem kulturalnym musiał przyjść kres demograficzny, który
trwał tak długo dopóki stary krąg kulturalny i gospodarczy nie
został zdeformowany przez nowe, bujniejsze życie, ale już z
niepolskiej gleby. Stało się to niestety dopiero po utracie
niepodległości.
Dzięki zetknięciu z wyższymi formami życia w
organizmach, do których zostaliśmy wtłoczeni, nastąpiło
częściowe rozsadzenie mechaniczne otoczek personalistycznego życia
obywateli powszechnego związku religijnego. Na pierwotną glebę
życia polskiego przybyły pierwsze jaskółki kapitalizmu w postaci
rękodzielników, rzemieślników, następnie większą falą
przedsiębiorców przemysłowych – kapitanów przemysłu, wszystko
to element obcy, energiczny, wychowany w purytańskiej szkole
kapitalizmu. Zaczęły powstawać przedsiębiorstwa rękodzielnicze,
potem przemysłowe – fabryki, do pracy przyjmowano ludzi już z
kraju, początkowo jedynie jako siłę roboczą, następnie
urzędników. Powstały szkoły zawodowe i stąd nowy zastęp ludzi
wciągany został w szybki wir nowego życia, słowem mechanizm życia
gospodarczego został wprawiony w żywszy bieg, chociaż motor był
poza narodem. Powstały nowe źródła pracy i zarobku – nowe
źródła zbytu dla wsi, możliwości odpływu ludności ze wsi do
miast lub zagranicę w celach zarobkowych (Galicja – ok. pół
miliona robotników sezonowych). Wszystko to spowodowało znaczne
podniesienie się poziomu materialnego i kulturalnego narodu, a to
już wystarczyło do wyzwolenia tej olbrzymiej lawiny demograficznej
w wieku XIX o której mówiliśmy powyżej. Przyrost ludności był
jednak znacznie szybszy niżby to wynikało z przyczyn które go
wywołały – świadczy to jedynie o zdrowej etnicznie masie
biologicznej Narodu.
Stwierdziliśmy poprzednio, że z chwilą
odzyskania niepodległości nastąpił przełom w rozwoju
demograficznym w sensie zahamowania. W poprzednich numerach
udowodniliśmy, że taki sam przełom nastąpił w dziedzinie
gospodarczej, która dążyła po linii degradacji (do bieguna
tomistycznego) oraz w dziedzinie kultury (dążenie do bieguna
atomistycznego).
W epoce saskiej byliśmy już raz najbliżsi
ideałowi, ku któremu zdążamy zdeterminowani naszą postawą
duchową – przeciętną społeczną; ideał ten nazwaliśmy
katolicką harmonią socjalna. Dziś zdążamy bardzo szybko w tym
samym kierunku. Widmo recydywy saskiej stoi tuż przed nami, a
niedaleki kres demograficzny narodu jest jej najbardziej widocznym
zwiastunem. (cdn.)
Inż. Ludwik Zasada